"Ta noc przejdzie do historii". Ekspert: zbrojna odpowiedź Polski
Dzisiejsza noc przejdzie do historii. Po raz pierwszy Polska zdecydowała się odpowiedzieć zbrojnie na zagrożenie - powiedział PAP szef działu bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych Polityki Insight Marek Świerczyński. Sprawa wymaga wyjaśnienia, a wojsko ma już zapewne swoje hipotezy - stwierdził.
Zapytany o naruszenie przestrzeni powietrznej Polski przez drony w nocy z wtorku na środę podczas masowego ataku wojsk Rosji na Ukrainę Świerczyński zastrzegł, że nie wiadomo, czy był to wypadek przy pracy, czy celowe działanie.
Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy chmara rosyjskich dronów po prostu wymknęła się spod kontroli przy okazji kolejnego zmasowanego ataku na zachodnią Ukrainę, czy to było działanie celowe, które miało przetestować Polskę i Sojusz Północnoatlantycki. Sprawa wymaga wyjaśnienia, a wojsko ma już zapewne swoje hipotezy - zaznaczył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
5 tys. zł za jeden dzień. Klientów nie brakuje. Ujawnia tajemnice swojego biznesu - Karol Myśliński
Według eksperta niezależnie od zamiaru, jaki przyświecał Rosji, należy stwierdzić, że "dzisiejsza noc przejdzie do historii".
- Po raz pierwszy na zagrożenie swojego bezpieczeństwa, które powtarzało się i narastało, Polska zdecydowała się odpowiedzieć zbrojnie. W jednym z komunikatów Dowództwa Operacyjnego jest mowa o akcie agresji. Do tej pory wojsko takiego języka nie używało, dlatego należy podkreślić, że nastąpiła zmiana oceny sytuacji - powiedział.
Zdaniem Świerczyńskiego taka ocena sytuacji może wynikać z jej skali. - Wojsko mówi o kilkunastu naruszycielach przestrzeni powietrznej - przypomniał.
W ocenie eksperta "jesteśmy pomiędzy pokojem a wojną". - Jakkolwiek groźnie, źle i brutalnie by to zabrzmiało, sytuacja przesuwa się w kierunku wojny - podkreślił.
"Po raz pierwszy użyte dwa kontyngenty powietrzne"
Jak podkreślił ekspert, "sytuacja została oceniona na tyle poważnie, żeby użyć uzbrojenia wojskowego najwyższej klasy w czasie pokoju".
Świerczyński przypomniał, że polskie władze, zarówno wojskowe, jak i cywilne, długo wzbraniały się przed użyciem środków wojskowych w sytuacji naruszania polskiej przestrzeni powietrznej.
- Przy kolejnych incydentach mieliśmy do czynienia raczej z tonowaniem nastrojów i uspokajaniem społeczeństwa, a z drugiej strony z wyjaśnieniem sytuacji, że prawo nie pozwala na użycie środków wojskowych. A jednak tej nocy prawo albo musiało ustąpić, albo zostało tak zinterpretowane, że jednak pozwoliło na użycie tego uzbrojenia - wskazał.
Zdaniem eksperta prawidłowo zadziałały systemy wojskowy, system wymiany informacji pomiędzy najwyższymi władzami i system sojuszniczy.
- Po pierwsze dwa kontyngenty powietrzne, które stacjonują na terenie naszego kraju – holenderski i niemiecki - zostały użyte. Po drugie została uruchomiona komunikacja na szczeblu decyzyjnym i politycznym. Pozostaje pytanie, jak ona się rozwinie i czy został złożony wniosek o zastosowanie artykułu czwartego, czyli konsultacji sojuszniczych w sytuacji zagrożenia, oraz czy zwołane zostanie inne pilne posiedzenie, na przykład Rady Północnoatlantyckiej. O tym dowiemy się zapewne w ciągu najbliższych godzin - powiedział.
"Formalnie wciąż znajdujemy się w stanie pokoju"
Według eksperta "na razie wszystko się odbywa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli".
- Wojsko wydaje komunikaty, premier, prezydent i ministrowie też komunikują na bieżąco. Natomiast nie mamy chyba procedur i przepisów, które by nam jasno pokazywały, w którym miejscu naszej historii jesteśmy teraz - ocenił.
Dodał, że "formalnie wciąż znajdujemy się w stanie pokoju".
- Aczkolwiek byłbym ostrożny ze stawianiem tezy, że teraz jesteśmy u progu wojny, bo coś nam wleciało i zdecydowaliśmy się to zastrzelić. Ja nie umiem ocenić, jak blisko wojny jesteśmy w tej chwili - powiedział.
W nocy z wtorku na środę Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w trakcie nocnego ataku Rosji na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Uruchomiono procedury obronne. Około godz. 7.40 DORSZ poinformowało o zakończeniu operowania lotnictwa związanego z naruszeniami polskiej przestrzeni powietrznej.
Ministerstwo obrony napisało na X o "bezprecedensowym w skali naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekty typu dron" oraz o "akcie agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli". Jak podano, najbardziej zagrożonymi rejonami były województwa: podlaskie, mazowieckie i lubelskie.