Tak złoty reaguje na wygraną Karola Nawrockiego. Co z kursem dolara i euro?
W poniedziałek, czyli w dniu ogłoszenia zwycięstwa Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, złoty zyskuje do euro i dolara. Ekonomiści oceniają, jak w tym tygodniu może kształtować się wartość polskiej waluty.
Państwowa Komisja Wyborcza podała w poniedziałek rano oficjalnie, że w drugiej turze wyborów prezydenckich zwyciężył popierany przez PiS Karol Nawrocki z wynikiem 50,89 proc. głosów. Kandydata KO Rafała Trzaskowskiego poparło 49,11 proc. głosujących. Frekwencja wyniosła 71,63 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biznes bez produktu. Absurd? Raczej genialny plan - Wiktor Schmidt w Biznes Klasie
Jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek za jednego dolara trzeba było płacić momentami nawet 3,76 zł. Potem złoty zaczął jednak zyskiwać i kurs amerykańskiej waluty spadł przed południem w okolice 3,73 zł. Po godzinie 16 doszło do kolejnego osłabienia i spadku do 3,72 zł, a po godzinie 17 - do odbicia.
Również euro było rano droższe niż w poniedziałkowe popołudnie. Około godziny 8 za jedno euro trzeba było płacić ponad 4,27 zł, natomiast około godziny 11 - już o grosz mniej. O godzinie 16 doszło do spadku poniżej 4,25 zł, a godzinę później, podobnie jak w przypadku dolara - do odbicia.
Co dalej ze złotym
Jak prognozują ekonomiści Banku Millennium, kursy euro i dolara mogą pójść w tym tygodniu w górę.
"Mimo że w przeszłości często cykl wyborczy wiązał się z podwyższoną zmiennością na rynku walutowym, to w minionym tygodniu kurs euro do złotego oscylował w wąskim przedziale wahań 4,23-4,255, średnio nieco niżej niż pod koniec poprzedniego tygodnia. Wygrana Karola Nawrockiego może oznaczać potencjalny konflikt na linii rząd-prezydent i mniejszą skłonność do aprobaty ustaw realizujących rekomendacje unijne w zakresie konwergencji do unijnego prawa" - napisali w raporcie ekonomiści banku.
"Jednocześnie może to oznaczać nieco mniej łagodną politykę fiskalną, co przy negatywnym wpływie na PKB również mogłoby negatywnie wpływać na kurs złotego. Nie oczekujemy obniżki stóp procentowych na posiedzeniu w czerwcu, ale po ostatnim odczycie inflacji komunikacja Rady może być gołębia, sygnalizująca obniżkę stóp w lipcu i choć rynek wycenia sporo cięć stóp w tym roku, to gołębi przekaz RPP może negatywnie wpływać na złotego. Kurs euro może kierować się w tym tygodniu w stronę 4,30 zł, czemu mogą sprzyjać też słabe dane o PMI" - dodali.
Ekonomiści wskazują, że zakładane osłabienie złotego do euro oraz umocnienie euro do dolara sugerują ponadto nieznaczną zwyżkę kursu dolara w kierunku 3,73-74 zł.
"Czynniki międzynarodowe ograniczają słabość złotego"
"Nawrocki uważany był przez komentatorów za kandydata raczej eurosceptycznego. Zdaniem Politico Nawrocki i ewentualne dalsze zmiany polityczne w Polsce mogą odciągnąć Polskę od europejskiego mainstreamu w kierunku populistycznej polityki. Dla rynków kluczowe będzie jednak to, czy rząd w dalszym ciągu będzie chciał kontynuować swoją politykę, biorąc pod uwagę możliwy paraliż legislacyjny. W tym momencie najgorszym scenariuszem z perspektywy rynku byłoby zwołanie przedterminowych wyborów parlamentarnych w Polsce, który doprowadziłby do jeszcze większej niestabilności" - pisze w komentarzu Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz XTB.
"Z perspektywy polityki międzynarodowej ważna jest również 'przyjaźń' między Donaldem Trumpem oraz Karolem Nawrockim. Kandydat prawicy chwalił się w ostatnich tygodniach poparciem ze strony amerykańskiej administracji. Sprawdzian tej przyjaźni może nadejść dosyć szybko, gdyż w lipcu kończy się okres zawieszenia ceł wzajemnych ze strony USA" - dodaje.
"Warto podkreślić, że sąd federalny w USA uznał ostatnio cła za nielegalne, ale decyzja ta została skierowana do sądu apelacyjnego. Jeśli cła wzajemne nie będą mogły być ostatecznie wdrożone, wtedy amerykańska administracja będzie musiała nakładać cła kierowane. Choć Karol Nawrocki w lipcu nie będzie jeszcze prezydentem, teoretycznie będzie mógł ugrać lepsze warunki dla Polski w kontekście handlu z USA niż inne kraje europejskie" - ocenia Stajniak.
"Jednocześnie jednak pojawia się wiele znaków zapytania dotyczących dalszych losów polityki monetarnej. Z jednej strony mamy niższą inflację od oczekiwań, słabsze dane gospodarcze, co pozwalałoby na szybsze obniżki. Z drugiej strony, jeśli rząd będzie chciał kontynuować pracę, najprawdopodobniej będzie chciał maksymalnie zwiększyć wydatki, aby móc pochwalić się jakimiś sukcesami przed wyborami w 2027 roku. To oznacza, że NBP może nie chcieć również działać proinflacyjnie, co ostatecznie może zakończyć się umocnieniem złotego, choć pozycja naszej waluty będzie zależała również od czynników międzynarodowych" - ocenia.