Tarcze antykryzysowe ich nie objęły. Przedsiębiorcy zasypują sądy skargami
Miało być wsparcie dla potrzebujących branż, są tysiące odmownych decyzji ZUS. Przedsiębiorcy, zaprawieni przez ostatnie miesiące w walkach o swoje, idą do sądu. I coraz częściej wygrywają.
Ilekroć w mediach padają gorzkie słowa przedsiębiorców o tym, że nie są w stanie dłużej czekać na decyzję rządu o luzowaniu obostrzeń i albo otworzą się w najbliższym czasie, choćby nielegalnie, albo zamkną na dobre, politycy partii rządzącej jak mantrę przypominają, że przecież nie ma powodów do paniki, bo są tarcze kryzysowe i branżowe. Słuchając ich, można odnieść wrażenie, że w czasie pandemii żaden przedsiębiorca stratny nie będzie, bo przecież państwo dopłaci mu do rachunków.
Tymczasem nie dość, że publiczna kroplówka to zwolnienie ze składek i bezzwrotna pożyczka, które nijak się mają do normalnych przychodów, to jeszcze nie wszystkie firmy, które wnioskowały o pomoc, rzeczywiście ją otrzymały. Świadczyć może o tym rosnąca liczba skarg do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie na odmowne decyzje ZUS.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes tego sądu, sędzia NNSA Wojciech Mazu przyznał, że do tej pory spłynęło już ponad tysiąc skarg przedsiębiorców, którym ZUS odmówił zwolnienia ze składek.
Zdesperowani przedsiębiorcy otwierają biznesy. Minister bagatelizuje
Sprawy spływają z całej Polski do stołecznego sądu, gdyż jest on właściwy e względu na siedzibę instytucji pozwanej, czyli ZUS. To prpblem dls warszawskiego WSA, więc jego prezes wystąpił do prezydenta o wydanie rozporządzenia przekazującego część skarg na odmowy ZUS do innych sądów.
Przedsiębiorcy skarżą się, że nie dostali pomocy, o której wyjątkowości tyle słyszeli z ust polityków. A ZUS rozkłada ręce, bo "kryteria przyznawania wsparcia z tarczy antykryzysowej zostały wprost wskazane przez ustawodawcę" – mówi w rozmowie z "Rz" rzecznik ZUS Paweł Żebrowski.
Przyczyna odmowy jest najczęściej przekroczenie limitu spadku obrotów lub prowadzenie działalności w innej branży niż ta, do której rząd skierował wsparcie.
Okazuje się, że WSA patrzy na sprawy szerzej niż ZUS i uwzględnia niektóre skargi. Potwierdza to mec. Andrzej Radzisław z kancelarii Goźlińska Petryk & Wspólnicy.
- Warto się skarżyć, bo sąd przy ocenie przepisów określających zasady wsparcia dla biznesu ma więcej możliwości niż ZUS – powiedział radca prawny.