"Tłuste koty" w PiS. W radach nadzorczych są ich setki
PiS zapowiada walkę z nepotyzmem i chce się pozbyć ze spółek Skarbu Państwa tzw. tłustych kotów. Efektem tej deklaracji była rezygnacja 13 osób. Opozycja twierdzi, że to "farsa" i podaje listę 357 znajomych i członków rodzin polityków, którzy zajmują wysokie stanowiska.
- Syndrom "tłustych kotów" to jest nepotyzm, który nie jest szeroki, ale my musimy to zmienić. To obowiązek - powiedział na ostatnim kongresie PiS Jarosław Kaczyński.
Gdy partia podjęła uchwałę w tej sprawie, 13 osób odeszło ze stanowisk w państwowych spółkach.
Jak mówi w rozmowie z "Faktem" rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych Karol Manys, to już wszyscy.
Wojna o polską świnię. "Co godzinę upadają 3 gospodarstwa"
Jednak zdaniem polityków opozycji tzw. tłustych kotów jest więcej. Znacznie więcej.
- To są znajomi, dzieci, rodziny, mąż pani sekretarz Sejmu – powiedział w Sejmie poseł PSL Krzysztof Paszyk.
Rozwinął przy tym długą listę nazwisk, zawierającą 357 pozycji, którą przygotował PSL.
Na liście znalazła się m.in. Sylwia Sobolewska, żona sekretarza generalnego PiS Henryka Sobolewskiego, która zrezygnowała co prawda z pracy w trzech radach nadzorczych, ale nadal jest dyrektorką w Orlenie.
Wśród nazwisk na liście znajdziemy także Marcina Emilewicza, męża Jadwigi Emilewicz, który pracuje w Orlenie, czy żonę Zbigniewa Ziobry Patrycję Kotecką, która zasiada w zarządzie Link4 - spółki zarządzanej przez PZU.