Tragiczna pomyłka? Mnożą się pytania po tym, co się stało w Hiszpanii
W Hiszpanii przed blackoutem było bardzo mało jednostek dyspozycyjnych, czyli takich, które w razie awarii mogłyby wejść do systemu i pracować w nim. Pytanie, czy tutaj nie doszło do tragicznej pomyłki, w której operator nie doszacował potrzebnej rezerwy na rzecz utrzymania stabilności systemu - mówi w rozmowie z money.pl Jakub Wiech z portalu Energetyka24.
W poniedziałek około godz. 12:30 w kontynentalnej Hiszpanii, części Portugalii i Francji wystąpiła duża awaria prądu. W jej rezultacie w Lizbonie i Madrycie przestały działać metro, telefony, sygnalizacja świetlna i bankomaty. Część szpitali funkcjonowała w trybie awaryjnym. Hiszpański operator sieci Red Electrica przekazał, że przyczyna awarii jest nieznana, ale jest to najpoważniejsza taka sytuacja w historii kraju.
Operator we wtorek rano ogłosił, że dostawy prądu zostały przywrócone na obszarze prawie 90 proc. kontynentalnej Hiszpanii.
Hiszpania bez prądu. Systemy awaryjne nieprzygotowane?
- Wiemy, że to było naprawdę bardzo potężne zjawisko, bo z systemu hiszpańskiego wypadło kilkanaście gigawatów mocy. To jest coś, co się zdarza naprawdę bardzo rzadko i coś, co nosi znamiona kaskadowego wypadku, czyli sytuacji, w której elektrownie, żeby chronić same siebie, po prostu odłączają się od systemu - wskazuje w rozmowie z money.pl Jakub Wiech, ekspert w zakresie energetyki, redaktor naczelny portalu Energetyka24.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
40 milionów klientów to dopiero początek. Teraz idą po 100 miliardów i Wall Street! Konrad Howard
Mówią o cyberataku. "Żadnej kwestii nie można wykluczyć"
Choć oficjalne przyczyny blackoutu nadal nie są znane, źródła portugalskie mówią o problemie po stronie hiszpańskiej, a dokładnie o nagłych zmianach temperatury w centralnej części kraju, które miały spowodować wahania napięcia na liniach przesyłowych wysokiego napięcia. - Wiadomo było przed blackoutem, że w Hiszpanii było bardzo mało jednostek dyspozycyjnych, czyli takich, które w razie awarii mogłyby wejść do systemu, zastępując te jednostki dotknięte awarią. To było dosłownie kilkaset megawatów, więc to na skalę takiego systemu jak Hiszpania jest bardzo, bardzo mało - zauważa Wiech.
Żadnej kwestii nie można teraz wykluczyć, w tym cyberataku, bo wiemy, że takie ataki były prowadzone na przykład na system Colonial Pipeline (największy w Stanach Zjednoczonych system rurociągów dla rafinowanych produktów naftowych - przyp. red.). Zwykły sabotaż mógł być powodem takiej sytuacji. Natomiast na razie też nic nie pozwala nam sądzić, że doszło do cyberataku - zwraca uwagę nasz rozmówca.
Przyjmując, że Hiszpanie nie byli przygotowani na awarię tej skali, należy postawić pytanie o gotowość i zabezpieczenia polskiego systemu. - Jesteśmy krajem, który ma pewne predyspozycje do tego typu sytuacji. W okresach zimowych mamy bardzo napiętą sytuację w elektroenergetyce, gdzie - tak samo, jak w Hiszpanii - mamy bardzo mało mocy dyspozycyjnych - mówi Wiech. - Mamy dosłownie kilkaset megawatów i czasami prosimy o pomoc interwencyjną operatorów z innych państw, żeby pomogli nam uzupełnić te luki w systemie - dodaje.
Widoczne jest pewne ryzyko w polskim systemie, taki scenariusz polegający na tym, że mamy bardzo duże zapotrzebowanie na moc, pracują wszystkie dostępne jednostki, nagle dostępuje awaria którejś z nich, nie mamy czym tego pokryć i sypie się cały system, to jest prawdopodobne. Więc scenariusz hiszpański nie jest bardzo odległy od tego, co może wystąpić w Polsce.
Choć zasilanie jest przywracane, skutki wtórne będą dotkliwe przez najbliższe doby. Awaria wiąże się ze stratami dla gospodarki. - Minie kilka dni, zanim sytuacja wróci w pełni do normy. A i tak sądzę, że pewne postępowania, śledztwa dotyczące tej sytuacji będą rozciągnięte jeszcze na dłuższy okres. Natomiast trzeba powiedzieć wprost, że ten dzień to jest dla hiszpańskiej gospodarki wiele miliardów euro strat - uważa Wiech.
Premier Hiszpanii Pedro Sanchez w poniedziałek po południu poprosił opinię publiczną o powstrzymanie się od spekulacji. Dodał, że do tej pory nie odrzucono żadnej teorii na temat przyczyny blackoutu.
Rządy Hiszpanii i Portugalii zwołały nadzwyczajne posiedzenia gabinetów, a władze dużych miast, takich jak Madryt i Barcelona, zorganizowały spotkania kryzysowe na szczeblu lokalnym. Początkowo urzędnicy nie wykluczali możliwości cyberataku. Później Portugalskie Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa oświadczyło, że obecnie nie ma sygnałów świadczących o tym, że chodzi o atak hakerski.