- Będziemy pobierać 25-procentowe cła. Ale jeśli budujesz swój samochód w Stanach Zjednoczonych, to nie ma żadnych ceł - powiedział Donald Trump, ogłaszając swoją decyzję w Gabinecie Owalnym i podpisując rozporządzenie w tej sprawie.
2 kwietnia, planowany dzień wejścia taryf w życie, Trump określił mianem "dnia wyzwolenia Ameryki". Na nowych cłach zyskać może Tesla.
"Producent pojazdów elektrycznych ma duże fabryki w Kalifornii i Teksasie, które produkują wszystkie samochody sprzedawane w USA, izolując je w większym stopniu od nowych opłat Trumpa za import samochodów i kluczowych komponentów. Tymczasem główni rywale, od południowokoreańskiego Hyundai Motor Co. po niemiecki Volkswagen AG i amerykański General Motors Co. wkrótce będą musieli stawić czoła znacznie wyższym kosztom" - podkreśla Bloomberg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jest niewielu zwycięzców. Konsumenci będą przegrani, ponieważ będą mieli ograniczony wybór i wyższe ceny - ocenił cytowany przez Bloomberga Sam Fiorani z firm AutoForecast Solutions.
Tesla pod ochroną
Analityk CFRA Research Garrett Nelson dodał, że Tesla jest "najmniej narażona" na nowe cła ze względu na swoją krajową działalność produkcyjną. Sama Tesla podkreślała we wpisie w serwisie X, że jej modele "są najbardziej amerykańskimi samochodami".
Elon Musk twierdzi jednak, że Tesla nie wyjdzie z tego bez szwanku. W środowym poście na X opisał taryfy jako mające "znaczący" wpływ na firmę. W późniejszym poście na X do innego użytkownika miliarder dodał, że cła będą miały "nietrywialny" wpływ na ceny importowanych części samochodowych, z których korzysta Tesla.
"Od 60 do 75 proc. komponentów używanych przez Teslę jest produkowanych w USA, w zależności od modelu, zgodnie z dokumentacją złożoną w 2024 r. przez US National Highway Traffic Safety Administration, a większość pozostałych części pochodzi z Meksyku. Jednak przy niejasnej wartości importowanych części, wpływ finansowy na Teslę jest nieznany" - odpowiada Bloomberg.
Największa biznesowa agencja prasowa na świecie zwraca uwagę, że cła Trumpa w mniejszym stopniu powinny wpłynąć na działalność Forda. Nawet 80 proc. aut sprzedawanych w USA przez ten koncern ma być produkowanych w USA.
Problemy Korei Południowej
Pod większą presją może znaleźć się Hyundai. Południowokoreański koncern razem ze spółką Kia mają fabryki w Alabamie oraz Georgii i zapowiedziały wartą 21 mld dol. ekspansję w Stanach Zjednoczonych. Hyundai tylko w 2024 r. sprowadził do USA ponad 1 mln samochodów. To może kosztować koncern 7 mld dol. rocznie. "Odpowiada to prawie 40 proc. całkowitego zysku operacyjnego, jaki obaj producenci samochodów osiągnęli w 2024 r." - dodano.
Cła mogą też obniżyć o 6 proc. zysk operacyjny Toyoty za rok 2026. Znacznie bardziej ucierpieć może Toyota - zysk operacyjny może spaść o 56 proc. Także w Subaru księgowi mają sporo pracy i szacują, że zysk operacyjny spadnie o 23 proc.
Cła Trumpa mogą uderzyć też w amerykański przemysł. GM ściąga część pickupów Chevrolet Silverado z fabryk w Meksyku i Kanadzie, a podstawowy kompaktowy SUV Chevy Trax z Korei Południowej. Natomiast Stellantis produkuje SUV-y Jeep Compass i Wagoneer S w Meksyku. Firma importuje minivany Chrysler Pacifica z Kanady oraz kompaktowe Dodge Hornet i Fiat 500 z Włoch.