Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Damian Szymański
|
aktualizacja

Uderzenie przyjdzie zza Odry. Z tym rząd Tuska nic nie zrobi

555
Podziel się:

Handel zagraniczny może być najsłabszym ogniwem we wzroście gospodarczym Polski w 2024 r. Eksport pozostanie pod presją – przewidują ekonomiści. Szczególnie nieciekawie rysuje się perspektywa naszego głównego partnera, czyli Niemiec.

Uderzenie przyjdzie zza Odry. Z tym rząd Tuska nic nie zrobi
Niemiecka gospodarka ma problemy i nasz kraj je odczuje. Czy tego chce, czy nie (Licencjodawca, 2023 Getty Images)

Polska gospodarka wciąż pozostaje silnie związana z koniunkturą w Niemczech. Jak wyliczają specjaliści Santander Bank Polska, między 2010 a 2021 udział eksportu do Niemiec w polskim PKB znacząco wzrósł: do 14,4 proc. z 8,8 proc. w przypadku towarów i do 1,2 proc. z 0,7 proc. w przypadku usług.

– Szacujemy, że w ostatnich latach struktura polskiego eksportu do Niemiec zmieniła się w kierunku większej odporności na wahania koniunkturalne. Jednocześnie jednak wzrost wolumenu eksportu był na tyle duży, że podatność polskiej gospodarki na cykl gospodarczy w Niemczech wzrosła, a nie spadła – wyjaśniają.

Niemcy mają problemy. Polska gospodarka otrzyma handlowy cios

Niemcy w ostatnich kwartałach borykają się z poważnymi problemami, co szeroko opisywaliśmy w money.pl. Obecnie nasz zachodni sąsiad zapewne znajduje się w recesji, a nad odbiciem gospodarki w 2024 r. wisi sporo znaków zapytania. Polska pod tym względem wypada zdecydowanie lepiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Za rolę w "rodzinka.pl" kupiłem sobie mieszkanie - Tomasz Karolak - Biznes Klasa #10

Ekonomiści spodziewają się, że wzrost PKB nad Wisłą może sięgnąć 3, a nawet 4 proc. Głównym motorem wzrostu będą wydawane przez nas pieniądze, czyli konsumpcja prywatna wspierana przez solidne podwyżki wynagrodzeń – (30 proc. dla nauczycieli, 20 proc. dla budżetówki i tyle samo wzrostu płacy minimalnej). Za to wśród przyszłorocznych hamulcowych ekonomiści wymieniają właśnie eksport, choć i w tym przypadku mogą nas czekać niespodzianki.

– Do połowy 2024 r. pozytywny wkład do dynamiki PKB będzie miał eksport netto – przewidują analitycy PKO BP.

W drugiej połowie ten wkład ma już być ujemny, co oznacza, że import towarów przewyższy eksport. Innymi słowy, więcej z zagranicy będziemy musieli kupić, niż sami sprzedamy. Będzie to miało związek ze spodziewanym odbiciem w inwestycjach i wspomnianej konsumpcji.

Wśród głównych czynników niepewności co do powodzenia tego scenariusza największy polski bank wymienia konkurencyjność sektora eksportowego "w obliczu rosnących kosztów i dekoniunktury w Niemczech".

Podobną opinię przedstawiają analitycy Santandera.

W kolejnych kwartałach spodziewamy się ponownego pogorszenia bilansu wymiany z zagranicą – eksport pozostanie pod presją z uwagi na słabość gospodarki europejskiej – przekonują.

Jaki więc sygnał płynie do nas z Zachodu?

Indeks Ifo rozczarował

Nastroje nad Renem wciąż są fatalne. Indeks Ifo w grudniu nieoczekiwanie obniżył się do 86,4 pkt., choć rynek spodziewał się wyniku 87,7 pkt., kończąc tym samym trzymiesięczny okres poprawy nastrojów.

W przemyśle wyraźnie pogorszyła się ocena sytuacji bieżącej, z trudnościami borykają się przede wszystkim branże energochłonne. W handlu raportowano, że obroty w okresie świątecznym są raczej rozczarowujące, co stanowi odzwierciedlenie słabej kondycji sektora konsumenckiego i może sugerować, że dynamika sprzedaży detalicznej w grudniu pozostanie ujemna.

Według ekspertów ING Banku Śląskiego w 2024 r. nad rządem Olafa Scholza wciąż będzie utrzymywało się ryzyko stagnacji gospodarczej lub płytkiej recesji.

Ostatni raz gospodarka Niemiec doświadczyła dwóch lat spadku PKB z rzędu na początku lat dwutysięcznych – przypominają.

Co więcej, trzeba także wspomnieć o ostatnim kryzysie fiskalnym wynikającym z werdyktu Trybunału Konstytucyjnego. Zakwestionował on przesunięcie niewykorzystanych środków pandemicznych na wydatki klimatyczne.

– Bundestag poparł rządowy wniosek o zawieszenie konstytucyjnego limitu na nowe zadłużenie w 2023 roku (tzw. hamulec długu), czwarty rok z rzędu. Decyzja ta podniosła limit przyrostu zadłużenia netto z 45,6 mld do 70,6 mld euro – wskazuje ING.

To niezwykle ważny aspekt, bo niejako wiąże też ręce rządowi w sprawie kolejnych impulsów fiskalnych.

Złoty nie pomoże eksportowi

Słaba koniunktura zza Odry to jedno. Drugie to silny złoty. Nie będzie on sprzyjał eksporterom, szczególnie że polska waluta zalicza właśnie najmocniejszy okres od 2008 r. Mowa o realnym efektywnym kursie złotego.

– Efektywny, czyli pokazujący notowania złotego względem koszyka walut w oparciu o udział poszczególnych krajów w polskim handlu zagranicznym (obecnie ponad 50-proc. wagę w koszyku ma strefa euro, drugą pozycję zajmują Chiny z wagą 12,3 proc., w dalszej kolejności: USA, Wlk. Brytania i Czechy). Realny, czyli uwzględniający różnice w tempie inflacji między Polską i partnerami handlowymi (jeżeli inflacja w Polsce jest szybsza, to realny kurs rośnie nawet przy braku zmiany kursu nominalnego) – wyjaśnia Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI.

– Coraz wyższy realny kurs złotego ma swoje zalety, jak i wady. Główna zaleta – sprzyja hamowaniu inflacji (bo importowane produkty są relatywnie tańsze). A wada? Im mocniejszy realnie złoty, tym większa negatywna presja na polski eksport, który stanowi ważny wkład do całej gospodarki – dodaje.

Podobnego zdania są ekonomiści PKO. W ich opinii mocniejszy złoty, w połączeniu z bieżącym hamowaniem wzrostu inwestycji firm zagranicznych, "będzie ograniczał odbicie dynamiki eksportu".

– Naszym zdaniem pozytywny wpływ poprawy terms-of-trade (warunki w handlu zagranicznym - przyp.red.) będzie w najbliższych miesiącach stopniowo wygasał, co zaowocuje spadkiem nadwyżki handlowej – podsumowują.

Eksport będzie się odbudowywał

Więcej optymizmu płynie za to z szacunków zespołu Grzegorza Maliszewskiego, głównego ekonomisty Banku Millennium.

"Spodziewamy się, że po recesji w eksporcie i imporcie w 2023 r., rok 2024 przyniesie odbudowę wymiany handlowej Polski z zagranicą" – pisze zespół w najnowszym raporcie makroekonomicznym.

W opinii ekonomistów wraz z prognozowaną poprawą wolumenu handlu na świecie krajowy eksport powinien powrócić do wzrostu (2,5 proc.). Choć i oni spodziewają się, że saldo obrotów handlowych z zagranicą już nie będzie wpływało dodatnio na dynamikę PKB, tak jak w 2023 r.

"O ile perspektywy wymiany handlowej Polski w 2024 r. wydają się być umiarkowanie optymistyczne, o tyle w dłuższym okresie eksport będzie stanowił szansę dla wzrostu polskiej gospodarki. Wiąże się to z wysoką dywersyfikacją produktową eksportu oraz tendencjami near-shoringu i friend-shoringu w globalnym handlu po wybuchu pandemii i wojny na Ukrainie" – uważają.

Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(555)
102
4 miesiące temu
Prof.Glapinski na rok wcześniejszej przewidział inflację. Ciekawe co teraz przwiduje.Wierzę Profesorowi. Pozdrawiam
Kpn
4 miesiące temu
To styl ryżego prawo tak jak my to rozumiemy, memlać dużo o niczym i kieszenie z rąk
KROLOWA
4 miesiące temu
POSKA MUSI SIE WYPISAC Z UE I BEDZIE WOLNA OD TEJ NIMRY I NIEMIEC.ONI RZADZA W UE I FRNACJA.BANDZIORY JEDNE,A RESZTA PANSTW TO SIE NIE LICZY TYLKO CHCA KASE OD NAS I INNYCH ryzy ma tyle niech DAJE I TA JEGO MAFIA.
Zbyszek
4 miesiące temu
Najlepsze jest zawsze to stwierdzenie - więcej będziemy importować jak eksportować. O ile spadnie eksport wzrośnie bezrobocie, zmaleje siła nabywcza, jak siła nabywcza to też spadnie import. To jest powiązane i debilne wywody pseudo naukowców drukujących tylko sieje zamęt. Nie będę dowodził teraz kto i ile jak wygląda import-eksport polska-niemcy.!!!!
Hdgfj
4 miesiące temu
Dlatego należy wypisać się z tej unii i uniezależnić od Niemiec.
...
Następna strona