Ukraina ratowała Polskę prądem. Awaryjny import może się powtórzyć
W poniedziałek w polskim systemie energetycznym nagle zabrakło prądu. Polska musiała ratować się importem energii z Ukrainy. Piotr Czopek, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, wyjaśnia, czy takie sytuacje są groźne i czy będą się powtarzać.
W poniedziałkowy wieczór Polska importowała awaryjnie energię elektryczną z ogarniętej wojną Ukrainy. Jak wyjaśnił rzecznik PSE Maciej Wapiński, import energii odbywał się w ramach standardowej procedury, którą stosuje się w przypadku niedoborów mocy w polskim systemie elektroenergetycznym. – Prognozowaliśmy niską rezerwę. Część jednostek konwencjonalnych wieczorem nie wznowiła pracy, a wiatr był słabszy, niż zakładano. Powstała luka wytwórcza. Jednak pomimo stosunkowo niskiej rezerwy, system pracował stabilnie i nie było powodów do niepokoju – mówił Wapiński w rozmowie z serwisem energetyka24.com.
Import prądu się zdarza
- Wbrew pozorom sytuacja z importem energii z Ukrainy nie powinna specjalnie niepokoić - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Piotr Czopek, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. - Wymiana między systemami elektroenergetycznymi odbywa się bowiem cały czas. W środę akurat eksportujemy 3,5 tysiąca megawatów na zewnątrz, bo mamy tej energii więcej, niż potrzebujemy - wylicza ekspert.
- System elektroenergetyczny ma wiele punktów wymiany z innymi systemami zagranicznymi nas otaczającymi. To, co działo się w poniedziałek, gdy PSE poinformowały o spadku rezerw poniżej progu wymuszającego import, dotyczyło 200-400 megawatów z importu. To nie jest duża wartość - wskazuje wiceszef PSEW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbudował potęgę Lecha. Zdradza na czym "potknął się Cupiał"
Piotr Czopek zauważa, że import energii się zdarza - za każdym razem, gdy polskie źródła nie są dość wydajne, mamy możliwość pobrania energii od sąsiadów. Nasza samowystarczalność mogłaby być jednak znacznie wyższa.
- Trzeba pamiętać, że przez niemal dekadę rozwój energetyki wiatrowej w Polsce był silnie ograniczony regulacyjnie. W rezultacie liczba zainstalowanych turbin wiatrowych w naszym kraju jest relatywnie niska, znacznie mniejsza niż w wielu innych państwach europejskich - wskazuje ekspert. - To oznacza, że nawet przy umiarkowanej sile wiatru kraje z większą liczbą instalacji są w stanie wyprodukować istotne ilości energii. W Polsce ten potencjał wciąż jest niewykorzystany, a jego rozwój to realna szansa na zwiększenie bezpieczeństwa i obniżenie kosztów energii - dodaje.
Zdecydowanie brakuje nam inwestycji zarówno w rozwój energetyki wiatrowej, jak i w systemy magazynowania energii. W przypadku fotowoltaiki problem nie polega dziś na niedoborze instalacji, wręcz przeciwnie, mamy ich bardzo dużo. W słoneczne dni ich łączna moc produkcyjna jest tak wysoka, że system elektroenergetyczny nie jest w stanie jej w całości przyjąć, co skutkuje koniecznością czasowego ograniczania produkcji. To, czego dziś szczególnie potrzebujemy, to efektywne magazyny energii, które pozwolą przechwycić nadwyżki produkowane w ciągu dnia, zamiast je tracić - wskazuje wiceprezes PSEW.
Piotr Czopek odnosi się też do przekonań przeciwników OZE, według których Polska powinna stawiać na węgiel, bo ma go dużo. - To, co się niedawno wydarzyło, dowodzi też, że energetyka węglowa to nie jest panaceum na całe zło. Zdarzają się sytuacje awarii, remonty i odstawienia. Zdarzają się też susze. To powoduje, że część elektrowni chłodzonych wodą nie może pracować. To nie jest więc tak, że elektrownie węglowe są niezawodne i dostarczają energię w sposób stabilny. Tak po prostu nie jest. Dlatego dywersyfikacja miksu energetycznego jest nam potrzebna - wskazuje.
Piotr Czopek wyjaśnia, że sytuacja z importem energii jest bardziej złożona. Są przypadki, gdy będzie nam brakowało prądu z uwagi na specyfikę naszego rynku - na przykład odstawienia bloków węglowych większej skali, awarie i podobne zdarzenia. W takich momentach możemy się ratować importem energii od sąsiadów pod warunkiem, że oni tę energię również mają.
Jeżeli chodzi o koszty tej energii, to też zależy od sytuacji. Jeżeli tylko my mamy problem w kraju z jakichś względów technicznych, a poza granicami Polski jest nadprodukcja energii, to ta energia może być nawet tańsza. Dzisiaj energią się handluje, czasem produkcję w Polsce się ogranicza i importuje energię, bo poza naszymi granicami jest dużo tańsza. Żeby gospodarka miała tańszą energię, importuje się ją ze Szwecji czy z Niemiec - wylicza Piotr Czopek.
- Natomiast jeśli niedobory energii występują równocześnie w Polsce i w innych krajach regionu, wówczas ceny energii znacząco rosną - dodaje nasz rozmówca.
Import nie rozwiąże wszystkich problemów
- Warto pamiętać o jednej kluczowej kwestii: możliwości importu energii są ograniczone. Połączenia międzysystemowe z sąsiednimi krajami mają określoną przepustowość - wskazuje przedstawiciel PSEW.
W sytuacji gdy zapotrzebowanie na energię w kraju znacząco wzrośnie, może się okazać, że nawet przy pełnym wykorzystaniu dostępnych mocy przesyłowych z zagranicy importowana energia nie będzie w stanie pokryć krajowego deficytu. Dlatego tak istotne jest budowanie długofalowego bezpieczeństwa energetycznego Polski w oparciu o własne źródła wytwórcze i krajowe zasoby energii. Tylko rozwój stabilnego, zdywersyfikowanego miksu energetycznego wewnątrz kraju może zapewnić odporność na kryzysy i niezależność w sytuacjach skrajnych - ocenia Piotr Czopek.
Dodaje, że zdarzają się momenty, w których import energii jest korzystny z punktu widzenia ekonomicznego, ale są też sytuacje, gdy jest koniecznością, mimo że jest mniej opłacalny. Czasem także Polska może być eksporterem energii.
Kluczowe jest jednak oparcie systemu energetycznego na krajowych, odnawialnych źródłach, takich jak energia słoneczna czy wiatrowa. Powinny one być uzupełniane przez inne, niezbędne komponenty systemu: biogazownie, instalacje gazowe pełniące funkcję stabilizującą w okresach niskiej produkcji z OZE, a także magazyny energii - uważa Piotr Czopek.
Opłacalność energetyki odnawialnej
Odpowiadając na zarzuty dotyczące rzekomej nieopłacalności energetyki wiatrowej i słonecznej, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej przywołuje prosty, ale wymowny argument. - Polska ma obecnie najdroższą energię elektryczną w Europie i jednocześnie jeden z najbardziej emisyjnych, węglowych miksów energetycznych na kontynencie. Przypadek? Nie sądzę - stwierdza.
Energetyka wiatrowa jest obecnie najtańszym źródłem energii, co potwierdzają wskaźniki LCOE (Levelized Cost of Energy), czyli uśrednionego kosztu wytworzenia megawatogodziny, uwzględniającego cały cykl życia inwestycji: od budowy, przez eksploatację, po likwidację. W polskich warunkach nie istnieje tańsze źródło energii - ocenia wiceszef PSEW.
Ukraina eksportuje energię mimo ataków Rosjan
Współpraca energetyczna między Polską a Ukrainą rozwija się od kilku lat. W marcu 2022 roku, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, doszło do synchronizacji ukraińskiego systemu elektroenergetycznego z europejską siecią ENTSO-E. Ten krok umożliwił dwukierunkowy przepływ energii elektrycznej między Ukrainą a krajami Unii Europejskiej, w tym Polską.
Ukraiński system energetyczny, mimo trudnej sytuacji związanej z wojną i rosyjskimi atakami na infrastrukturę, zachował zdolność do eksportu nadwyżek energii. Możliwość sprzedaży energii do krajów Unii Europejskiej stanowi dla Ukrainy ważne źródło przychodów w trudnej sytuacji gospodarczej.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl