Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Będzie dalsza pomoc dla Grecji. Po nocnych głosowaniach parlament zdecydował

0
Podziel się:

Obserwatorzy podkreślają, że po rozłamie w Syrizie przyszłość lewicowego rządu Ciprasa została postawiona pod znakiem zapytania.

Na zdjęciu premier Aleksis Cipras (z prawej) i minister finansów Euklid Cakalotos
Na zdjęciu premier Aleksis Cipras (z prawej) i minister finansów Euklid Cakalotos (PAP/EPA)

Parlament grecki uchwalił w nocy ze środy na czwartek znaczną większością głosów ustawę o reformach oszczędnościowych będących warunkiem kredytodawców udzielenia Grecji kolejnej pomocy.

[Aktualizacja 10:48]

Według wstępnych wyników 229 deputowanych (na ogólną liczbę 300) poparło reformy, 64 było przeciwko, a 6 wstrzymało się od głosu. Wśród głosujących przeciwko reformom lub wstrzymujących się od głosu, było 38 członków rządzącej lewicowej partii Syriza.

Głosowanie poprzedziła burzliwa debata, podczas której kilkudziesięciu deputowanych Syrizy zapowiedziało, że - mimo apelu premiera Aleksisa Ciprasa - nie poprze ustawy.

Cipras powtórzył podczas debaty, że nie ma alternatywy dla reform, chociaż ona sam się z nimi nie zgadza. - Nie wierzymy w nie, ale jesteśmy zmuszeni je uchwalić - powiedział premier. Dodał jednak, że nie uchyli się od ciążącej na nim odpowiedzialności i będzie dokładał starań aby zrealizować program reform gospodarczych, politycznych i socjalnych oraz będzie walczył z korupcją.

Cipras podkreślił, że ustawa oszczędnościowa będąca konsekwencją porozumienia zawartego na ostatnim szczycie eurogrupy jest najlepszą, jaką mógł uzyskać aby zapobiec katastrofie, jaką byłoby wyjście Grecji ze strefy euro.

Wśród głosujących przeciwko reformom był m. in. były minister finansów Janis Warufakis, minister energetyki Panajotis Lafazanis i przewodnicząca (spiker) parlamentu Zoi Konstantopulu (wszyscy są członkami Syrizy). Byli oni przeciwni zwłaszcza podwyżce podatku VAT i reformie emerytur.

Lafazanis oświadczył, że jeśli premier zażąda jego dymisji odda się do jego dyspozycji. Wypowiedział się równocześnie przeciwko przedterminowym wyborom.

Przeciwnicy ustawy argumentowali, że Grecji nie stać na kolejne cięcia oszczędnościowe po 6 latach recesji, która doprowadziła do znacznego wzrostu ubóstwa i bezrobocia oraz zlikwidowała prawie 25 proc. gospodarki kraju.

Ustawę wprowadzającą m. in. znaczne podwyżki podatków, drastyczne cięcia wydatków i reformę systemu emerytalnego uchwalono dzięki poparciu trzech proeuropejskich partii opozycyjnych. W ten sposób otwarto drogę do rozpoczęcia rozmów z kredytodawcami o trzecim programie pomocowym dla Grecji na łączą sumę ok. 86 mld euro.

Obserwatorzy podkreślają jednak, że równocześnie przyszłość lewicowego rządu Ciprasa została postawiona pod znakiem zapytania wobec otwartego rozłamu w szeregach rządzącej Syrizy.

Co na to eurogrupa?

Telekonferencję ministrów finansów strefy euro zaplanowano na czwartek na 10:00. Przyjęcie pilnych reform było warunkiem rozpoczęcia negocjacji z Grecją o trzecim pakiecie finansowym.

Komisja Europejska zaproponowała, by wszystkie, unijne kraje złożyły się na natychmiastowe wsparcie i by wsparcie pochodziło z tymczasowego funduszu ratunkowego.

- Nie ma obecnie perspektyw na dwustronne pożyczki. Fundusz jest jedynym możliwym rozwiązaniem - powiedział wiceprzewodniczący Komisji Europejska Valdis Dombrovskis. Ale to nie podoba się krajom spoza strefy euro. Komisja pracuje nad gwarancjami, które mają zapewnić, że pieniądze zostaną im zwrócone, nawet jeśli Grecja nie będzie w stanie tego zrobić.

Nowy traktat wersalski?

Były grecki minister finansów Janis Warufakis oświadczył w środę parlamencie w Atenach, że pakiet pomocy, mający ratować Grecję przed bankructwem, jest jak traktat wersalski, który nałożył na Niemcy ogromne reparacje i doprowadził do władzy nazistowskiego dyktatora.

Warufakis, który swą retoryką zraził do siebie wielu szefów finansów państw strefy euro podczas pięciu miesięcy negocjacji, podał się do dymisji, kiedy Grecy odrzucili 5 lipca w referendum warunki pomocy zagranicznej. Tłumaczył, że zdecydował się na to, by ułatwić dalsze negocjacje. Jego następcą został dotychczasowy szef greckiej ekipy negocjacyjnej Euklid Cakalotos.

Przed środowym głosowaniem Warufakis mówił w parlamencie: "Jesteśmy skonfrontowani z nowym traktatem wersalskim". Przytaczał słowa ekonomisty Johna Maynarda Keynesa, według którego w Wersalu "potężni zażądali od przegranych zaakceptowania warunków, których nie mieli prawa żądać".

Rekonstrukcja rządu albo przyspieszone wybory

Grecję czeka rekonstrukcja rządu lub przyspieszone wybory. W nocy parlament poparł wprawdzie przedstawiony przez premiera plan reform i oszczędności, ale 32 deputowanych rządzącej krajem Syrizy wyłamało się i zagłosowało na "nie". Premier Aleksis Tsipras będzie musiał teraz zastanowić się, co zrobić z buntownikami.

Wśród tych, którzy sprzeciwili się reformom są między innymi przewodnicząca parlamentu oraz minister energii. Ten drugi po głosowaniu przyznał, że nie wyklucza dymisji. "Jeśli moja rezygnacja będzie potrzebna, to będzie to decyzja premiera, którego szanuję i cenię" - mówił minister Panagiotis Lafazanis.

Sam grecki premier Aleksis Tsipras stoi w obliczu trudnych decyzji. Bunt w partii oznacza, że stracił większość w parlamencie. Nie wiadomo też, ile może stracić w sondażach, bo minionej nocy przeforsował w parlamencie zmiany, które niecałe dwa tygodnie temu Grecy zdecydowanie odrzucili w referendum.

Eksperci mówią, że rekonstrukcja rządu jest nieunikniona. - Premierowi będzie teraz bardzo ciężko pracować z takim samym rządem, a może okazać się to niemożliwe - podkreśla w rozmowie z Polskim Radiem grecki korespondent niemieckiej gazety Der Spiegel Giorgos Christides. Jak dodaje, wcześniejsze wybory są znacznie mniej prawdopodobne.

Rzecznik greckiego premiera stwierdził po głosowaniach, że na razie Aleksis Tsipras koncentruje się na dokończeniu ustaw związanych z oszczędnościami. Nieoficjalnie w Atenach mówi się jednak, że do rekonstrukcji rządu może dojść lada dzień.
Jak relacjonuje z Aten specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wczorajsze demonstracje przeciwników reform przed parlamentem były pierwszymi od czasu, gdy Syriza przejęła władzę w Grecji.

Komentatorzy zwracają uwagę, że jeszcze przed wyborami sam Aleksis Tsipras stał na barykadach przeciwko władzom, a dzisiaj musi mierzyć się z protestami społeczeństwa. Zdaniem ekspertów, to również może przyczynić się do spadku popularności premiera w sondażach.

Zobacz też: Greckie nieruchomości mogą potanieć nawet o połowę

wiadomości
gospodarka
unia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)