USA odmawiają Europie. To może zachęcić Rosję do dalszych agresji
Stany Zjednoczone odmawiają udzielenia osłony powietrznej dla "sił zapewniających bezpieczeństwo", które Wielka Brytania i Francja planują rozmieścić w powojennej Ukrainie – informuje Bloomberg. Brak takiej gwarancji może w praktyce zachęcić Rosjan do dalszych rewizji porządku.
Wielka Brytania i Francja przygotowały plan rozmieszczenia europejskich sił bezpieczeństwa w powojennej Ukrainie. USA nie poprą jednak koncepcji zabezpieczenia tych sił systemami obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Jak informuje Bloomberg, powołując się na źródła w Europie i USA, europejscy sojusznicy nie widzą szans, by Amerykanie za prezydentury Donalda Trumpa zgodzili się na takie zobowiązanie.
USA odmawiają Europie. Nie zabezpieczą tyłów
Premier Keir Starmer uważa, że amerykańska gwarancja jest kluczowa, by odstraszyć Rosję przed złamaniem ewentualnego zawieszenia broni. Jej brak może zachęcać Kreml do dalszych prób rewizji porządku międzynarodowego w Europie.
Brytyjczycy i Francuzi próbowali przekonać w tej sprawie Trumpa, ale bez skutku. Nadzieje Londynu i Paryża, według agencji, ograniczają się już wyłącznie do liczenia na dalsze wsparcie wywiadowcze Amerykanów oraz ich reakcję, jeśli rosyjskie wojska zaatakowałyby europejskie siły w Ukrainie. Jednak i to ostatnie może nie zostać formalnie zagwarantowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kupił wyspę na końcu świata. "Jedna z szalonych rzeczy"
Doceniamy pracę, jaką sojusznicy, szczególnie Francja i Wielka Brytania, wspólnie z Niemcami i innymi, podjęli, aby rozwinąć koalicję chętnych. Liczymy na to, że wszyscy nasi europejscy sojusznicy nadal będą zajmować pozycję lidera w dostarczaniu zasobów wojskowych i kapitału politycznego, aby gwarancje bezpieczeństwa (USA) stały się rzeczywistością - powiedział w środę ambasador USA przy NATO Matthew Whitaker.
Wezwał zarazem europejskie państwa Sojuszu do przyspieszenia ze wzrostem wydatków na obronność do poziomu 5 proc. PKB. Wokół tego wyzwania ma toczyć się najbliższy szczyt NATO, zaplanowany pod koniec czerwca.
Przypomnijmy, że Whitaker mówił w połowie maja, że USA rozpoczną rozmowy z partnerami na temat redukcji amerykańskiego kontyngentu w Europie. - Nastąpi to "z pewnością po szczycie (NATO w Hadze - red.). Nic nie zostało jeszcze postanowione, ale jak tylko to zrobimy, to przeprowadzimy te rozmowy w ramach struktur NATO - przyznał amerykański dyplomata. Ta zapowiedź wywołała obawy o bezpieczeństwo na całej tzw. wschodniej flance Sojuszu, w tym szczególnie narażonych na potencjalną agresję rosyjską państwach bałtyckich.
Sprawa jest niezaprzeczalnie pilna, bo podczas gdy konflikt rosyjsko-ukraiński trwa, Moskwa już przygotowuje się do następnego ruchu. Już widzimy, że Kreml dąży do odbudowy swojej armii. Sojusznicy z NATO muszą wyprzedzić Rosję. Nie mamy innego wyboru - powiedział Whitaker zapowiadając czwartkowe spotkanie ministrów obrony państw Sojuszu.
Europa dostosowuje strategię ws. Ukrainy
W tych realiach Europa jest zmuszona dostosować strategię. "Obecnie europejskie rządy skłaniają się do poglądu, że połączenie sił ukraińskich, szkoleń sojuszniczych, europejskich wojsk i samolotów stacjonujących na wschodniej flance NATO oraz patroli na Morzu Czarnym wystarczy - powiedział agencji jeden z rozmówców. Koalicję "chętnych" tworzy 30 państw, w tym m.in. Kanada, Japonia i Australia.
Plan rozmieszczenia sił został przez Wielką Brytanię i Francję przygotowany, ale jego realizacja zależy od postępu negocjacji pokojowych, które – jak przyznają unijni urzędnicy – stają się coraz mniej realne.