Ustawa łańcuchowa, podejście numer 2. Koalicja może sięgnąć po pomysł PiS
Po Nowym Roku Sejm wróci do tematu ustawy łańcuchowej. Prace mają dotyczyć dwóch projektów – prezydenckiego i rządzącej koalicji, choć podstawą ma być projekt koalicyjny. Obóz Donalda Tuska zakłada ustępstwa względem pierwotnego, zawetowanego projektu, co ma ułatwić uzyskanie podpisu Karola Nawrockiego.
Do tej pory koalicja próbowała obalić dwa weta Karola Nawrockiego: do ustawy regulującej kryptowaluty oraz tzw. łańcuchowej. Stawiała przy okazji prezydenta Karola Nawrockiego w niekorzystnej sytuacji, ostro krytykując jego działania. W obu przypadkach Sejmowi nie udało się zebrać wystarczającej liczby głosów i przełamać weta.
W sprawie ustawy łańcuchowej politycy koalicji podnosili, że zakwestionowanie tych przepisów przedłuża cierpienie zwierząt. Ze strony Pałacu Prezydenckiego płynął z kolei przekaz, że proponowane w ustawie kojce dla zwierząt są zbyt duże i przy okazji znacznie większe niż dopuszczalne w schroniskach, co naraziłoby właścicieli psów na zbyt duże koszty. Wetując ustawę, prezydent wysłał własny projekt, który także znosił możliwość trzymania psów na łańcuchach, ale jednocześnie wykreślił wymiary kojców z projektu.
Wychował geniuszy Open AI. Mówi ostro o polonistach
Co dalej z ustawą
Po tym, jak koalicji nie udało się przegłosować weta, zapadła decyzja, żeby ponownie wyjść ze wspólnym projektem. Od czwartku są pod nim zbierane podpisy posłów z różnych klubów.
Chcemy pokazać projekt jako popierany przez różne ugrupowania. Jeśli się uda, także przez PiS, ale nie spodziewamy się podpisów z tego klubu. Chcielibyśmy, żeby projekt trafił do laski marszałkowskiej przed świętami – mówi money.pl Dorota Łoboda z KO.
Wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela w rozmowie z money.pl powiedziała, że plan jest taki, by po zebraniu podpisów projekt ustawy trafił pod obrady, a później był procedowany łącznie z projektem prezydenckim. Oba projekty mają zostać połączone, co nie będzie trudne o tyle, że są w znacznej części tożsame, natomiast wariantem bazowym ma być projekt koalicyjny.
Na pewno w ostatecznej wersji możliwe są jakieś ustępstwa wobec Karola Nawrockiego. Tu, w przeciwieństwie do ustawy o kryptowalutach, koalicja nie zamierza podsyłać Karolowi Nawrockiemu tego samego projektu drugi raz. Wiadomo, że głównym punktem sporu są kojce i ich rozmiar: tu jest miejsce na ewentualny kompromis czy może raczej gesty pod adresem Karola Nawrockiego. Bo politycy koalicji nie mają wątpliwości, że wpisanie tych samych wymiarów kojców, co w pierwszej ustawie, oznacza pewne weto.
Jest pomysł, żeby zaproponować wymiary kojców takie, jakie były w "piątce dla zwierząt", chociaż nie będą z tego zadowolone organizacje ochrony praw zwierząt – słyszymy od polityka koalicji.
Byłby to zatem pomysł postawienia w niezręcznej sytuacji polityków PiS, czyli zaplecza Karola Nawrockiego, bo "piątka" była właśnie pomysłem PiS. Piątka została zaprezentowana w 2020 r. Dotyczyła m.in. zakazu hodowli zwierząt futerkowych, zakazu uboju rytualnego bez ogłuszania, ograniczenia używania fajerwerków, także zakazu trzymania psów na łańcuchu. Ostatecznie jednak Zjednoczona Prawica wycofała się z projektu.
Dziś PiS ma wobec "piątki" mieszane uczucia, bo ustawa wywołała wówczas potężny kryzys w partii, a i tak nie weszła w życie. Do tego zdaniem wielu polityków tego ugrupowania projekt tej ustawy doprowadził do trwałego obniżenia popularności tego ugrupowania na wsi.
Warto jednak pamiętać, że gdy w ostatnich tygodniach ustawa łańcuchowa była uchwalana przez parlament, część polityków PiS ją poparła. W tym gronie był lider partii Jarosław Kaczyński, choć tego poparcia nie było już, gdy chodziło o odrzucanie weta. Kaczyński nie przyszedł na głosowanie.
Czy powtórka z "piątki" pomoże?
W porównaniu z zawetowanym przez Karola Nawrockiego projektem obecnej koalicji, rozmiary kojców, które PiS proponowało w "piątce", były mniejsze. W ustawie zawetowanej minimalny kojec to 10 m² dla psów do 20 kg, a w przypadku psa o masie powyżej 30 kg – co najmniej 20 m². Tymczasem w "piątce" było to od minimum 9 m² do 15 m² dla największych psów. Osobną kwestią jest, czy Pałac Prezydencki przystałby na wariant z "piątki".
Jednocześnie zwolennicy ustawy chcą rozbroić pojawiające się w związku z nią obawy, np. że nowe prawo wymusi masową budowę kojców nawet tam, gdzie dziś ich nie ma.
Jeśli ktoś ma dom z ogrodem czy gospodarstwo i pies biega luźno, nie ma obowiązku budowy kojca. Natomiast jeśli ktoś ma agresywnego psa lub z innych powodów musi go kontrolować, to powinien zbudować kojec. Widać, że opowieści o biednych emerytkach, które mają psy i teraz muszą budować kojce, są nieprawdziwe – podkreśla Dorota Łoboda z KO.
W takich przypadkach wystarczy buda dla zwierzęcia. Choć jeśli właściciel zdecyduje się na budowę kojca nawet po to, żeby zwierzę zamknąć na chwilę, gdy np. ktoś wchodzi na posesję, kojec będzie musiał być wymiarowy.
Nie wiadomo, jaki będzie finał prac, czy ustępstwa nie pójdą jeszcze dalej – to się okaże w trakcie szlifowania projektu. Część naszych rozmówców z koalicji nie ma większych złudzeń co do losów ustawy, uważa jednak, że powinna ona być elementem presji na Karola Nawrockiego.
– To, czy drugie podejście zakończy się tak samo jak pierwsze, nie ma dla nas większego znaczenia. Ten projekt nas nic nie kosztuje, a wywołuje dyskusję i podtrzymuje pewien poziom emocji. Emocji, w której możemy stawiać w niekorzystnym świetle Nawrockiego i PiS – mówi nam polityk KO.
W wątpliwościach podnoszonych jako uzasadnienie weta pojawiły się także zarzuty, że inne są wymogi dla kojców w schroniskach, a inne w przypadku właścicieli psów. W schroniskach może to być od 4 do 8 m². Ale, jak słyszymy, te różnice mają pozostać, bo schroniska z założenia są czasowym miejscem trzymania zwierząt.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak dziennikarze money.pl