W Rosji od 10 dni płonie baza paliw. Ludzie opuszczają miasto
Od 10 dni płonie baza paliw w Proletarsku w obwodzie rostowskim na południowym zachodzie Rosji, którą zaatakowały ukraińskie drony. Władze nie ogłosiły ewakuacji i prawie nie komentują sytuacji. Ludzie opuszczają miasto na własną rękę - pisze we wtorek portal Radia Swoboda.
Władze odwołały obchody dnia miasta i stulecia rejonu (powiatu) w związku z "zaistniałą sytuacją". Zaapelowano do mieszkańców, by w razie "pogorszenia się warunków" przebywali w zamkniętych pomieszczeniach i zakryli okna wilgotną tkaniną.
Mieszkańcy skarżą się na zadymienie, które powoduje trudności z oddychaniem. Władze zapewniają natomiast, że wskaźniki zanieczyszczenia powietrza są w normie. Nie jest planowana ewakuacja ludności, ale część mieszkańców opuszcza swoje domy na własną rękę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak buduje giganta w USA - cel to 100 mld dolarów. Stefan Batory w Biznes Klasie
Ani władze ani wydział ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych prawie w ogóle nie komentują sytuacji, na miejsce nie przybył gubernator - podkreśliło Radio Swoboda.
Pożar na terenie bazy paliw w obwodzie rostowskim wybuchł 18 sierpnia rano po ataku dronów. Zapaliło się ok. 20 cystern z paliwem o objętości 5 tys. metrów sześciennych każda.
Pół tysiąca strażaków walczy z potężnym pożarem
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał, że za atakiem stoi ukraiński wywiad wojskowy HUR wraz z armią.
Z ogniem walczy ponad 500 strażaków, w tym posiłki z sąsiednich regionów; 49 strażaków zostało rannych. W rejonie proletarskim ogłoszono stan sytuacji nadzwyczajnej.
Radio Swoboda zaznaczyło, że to już drugi atak na tego rodzaju obiekt w rejonie proletarskim w ostatnich miesiącach. W połowie maja władze lokalne poinformowały, że bazę paliw zaatakowały dwa drony.