Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Mirończuk
|
aktualizacja
Materiał partnera: PKEE

Warto czy nie? Cała prawda o oszczędzaniu prądu

Podziel się:

Co zużywa więcej energii – czajnik czy piekarnik? Jak temperatura w domu wpływa na koszty ogrzewania? Jak gotować na kuchence elektrycznej, żeby nie płacić za niewykorzystaną energię? Jak pokazują badania, nasza wiedza na temat oszczędzania nie jest najlepsza. Czego zatem nie wiemy i którędy tak naprawdę wypływają nasze pieniądze?

Warto czy nie? Cała prawda o oszczędzaniu prądu
(Adobe Stock)

Rynkowe ceny energii elektrycznej biją rekordy – w sierpniu były dni, w których 1 MWh kosztowała nawet ponad 2,5 tys. zł. W ostatnim czasie ceny nieco spadły, ale i tak utrzymują się na poziomie dwukrotnie wyższym niż w ubiegłym roku. To boleśnie odczuwają już firmy, ale prywatni użytkownicy wciąż płacą za prąd według dotychczasowych taryf. Te bowiem musi za każdym razem zatwierdzić Urząd Regulacji Energetyki. Dostawcy prądu lada chwila będą jednak składać wnioski o podwyżki. I chociaż ich wielkość nie jest jeszcze znana, jedno jest pewne – będzie drożej.

Ceny energii pozostają pod presją wysokich cen gazu i węgla, wynikających z sytuacji na wschodzie i polityki prowadzonej przez Rosję. Z drugiej strony nierozwiązany pozostaje problem organizacji unijnego rynku handlu uprawnieniami do emisji CO2 i ich wciąż bardzo wysokich cen.

Rząd szykuje program osłonowy dla gospodarstw domowych najbardziej zagrożonych wysokimi cenami, ale będzie on uzależniony od ilości zużywanej energii. Dlatego – i ponieważ każde zmniejszenie zużycia to realna oszczędność – warto przyjrzeć się, którędy nasze pieniądze wyciekają najliczniej.

Fakty i mity, czyli czego nie wiemy

Oszczędzanie warto zacząć tam, gdzie zużycie jest największe. Co zatem pochłania najwięcej prądu? Jak się okazuje, to, co się nam wydaje, niekoniecznie odpowiada rzeczywistości.

Zgodnie z badaniem IBRiS, jako najbardziej energochłonne urządzenie w domu Polacy uważają klimatyzator, tak wskazała niemal połowa respondentów (47 proc.). Na drugim miejscu znalazła się płyta indukcyjna lub elektryczna (27 proc.). Na czajnik elektryczny i piekarnik wskazało 26 proc. Podobny odsetek za najkosztowniejsze w utrzymaniu uznało lodówkę, z kolei pralkę i suszarkę do ubrań wybrało po 17 proc. badanych.

Tymczasem rzeczywistość jest nieco inna. W badaniu portalu enerad.pl, który przygotował ranking urządzeń pobierających najwięcej energii elektrycznej, najdroższa okazała się kuchenka elektryczna. W przeciętnym gospodarstwie domowym, korzystającym z taryfy G11, w którym jest taka kuchenka, jej roczny koszt to ponad 800 zł. Zaraz potem jest bojler elektryczny, na którego roczne utrzymanie przeciętnie wydajemy 600 zł. Kolejne miejsca to czajnik elektryczny (175 zł rocznie), zmywarka do naczyń (150 zł rocznie) i lodówka (również ok. 150 zł rocznie).

Wynika z tego, że przede wszystkim należy ograniczyć korzystanie z kuchenki elektrycznej i bojlera jako najbardziej energochłonnych urządzeń. Ale przecież nie każdy może wymienić je na inne, oszczędniejsze urządzenia. W przytaczanym zestawieniu nie znalazło się też ogrzewanie elektryczne, z którego korzysta duża część gospodarstw domowych, a które zużywa jeszcze więcej energii niż wspomniana kuchenka czy bojler.

Jak zatem podejść do oszczędzania wobec nadchodzących podwyżek?

Zmień nawyki, nie komfort

Pierwsze, co przychodzi do głowy, to zmniejszenie temperatury, jeśli ogrzewamy prądem, rzadsze gotowanie, pranie czy sprzątanie. Dla wielu jest to trudna decyzja, wiąże się bowiem z ograniczeniem swobody i codziennego komfortu. Jednak nie trzeba od razu marznąć czy jeść zimnych posiłków, żeby ograniczyć zużycie energii w sposób odczuwalny dla portfela. Należy tylko nieco inaczej podejść do korzystania z tych urządzeń.

Jeśli chodzi o ogrzewanie, to warto dostosować je do tego, kiedy i w którym pomieszczeniu w domu przebywamy i o jakiej porze. Nie trzeba przez cały dzień dogrzewać łazienki, skoro prysznic bierzemy tylko rano lub wieczorem. Nie warto wydawać pieniędzy na ogrzewanie sypialni, jeśli przebywamy tam tylko nocą. Kontrolę temperatury w całym domu umożliwia zwykle centralny sterownik ogrzewania, warto jednak rozważyć zakup systemu, który pozwala na ustawianie temperatury dla każdego z pomieszczeń. Szacuje się, że obniżenie temperatury o 1 stopień oznacza oszczędność na ogrzewaniu na poziomie 6 proc.

Jak wspomnieliśmy, istotnym pochłaniaczem energii jest kuchenka elektryczna. Jeśli jej wymiana na kuchenkę indukcyjną nie wchodzi w grę – oto kilka rad, dzięki którym rachunki będą niższe.

Po pierwsze – gotujemy pod przykryciem. Po drugie – dobieramy pole kuchenki do wielkości garnka. Kuchenka grzeje całe pole, więc jeśli postawimy na nim dużo mniejszy garnek, to część energii się zmarnuje. Po trzecie – gotujemy (lub podgrzewamy) tylko taką ilość, która jest potrzebna. Tu działa zasada podobna do gotowania wody – jeśli chcesz wypić szklankę herbaty, to nie musisz gotować pełnego czajnika, w którym mieści się ok. 8 takich szklanek.

Bojler, który podgrzewa wodę, jest tak naprawdę potrzebny dwa razy dziennie – rano i wieczorem, kiedy domownicy korzystają z łazienki. W pozostałe godziny może być wyłączony lub temperatura wody powinna być mocno obniżona. Tu też sprawdzi się sterownik umożliwiający jej automatyczne ustawienie. Jeśli mimo wszystko potrzebujemy niewielkich ilości ciepłej wody w kranie w ciągu dnia (np. w kuchni), warto rozważyć zakup przepływowego ogrzewacza. Te niewielkie urządzenia podgrzewają tylko rzeczywiście zużywaną wodę, nie "gotując" jej przez cały dzień, jak to ma miejsce w przypadku bojlera.

Jak wynika z analiz Krajowej Agencji Poszanowania Energii, wspomniany czajnik elektryczny, w którym będziemy gotować tylko tyle wody, ile potrzebujemy, to oszczędność ponad 30 zł w skali roku. Jego regularne odkamienianie też wpływa korzystnie na zużycie energii. Dodatkowo warto wiedzieć, że czajniki z płytą grzewczą są znacznie bardziej efektywne od starych typów ze spiralną grzałką.

Jeśli planujemy zakup lodówki, to (podobnie jak w przypadku innych urządzeń elektrycznych) zwracajmy uwagę na oznaczenie dotyczące efektywności energetycznej. W przypadku lodówki różnica między sprzętem najwyższej i najniższej klasy to ponad 80 zł na rachunkach rocznie. Tu warto dodać, że najlepsza temperatura wewnątrz lodówki to 5 stopni Celsjusza. Obniżenie jej o 1 stopień oznacza zużycie energii większe o 5 proc. Zwróćmy też uwagę na wielkość lodówki – jeśli nie korzystamy z całej dostępnej pojemności, warto zamienić ją na mniejszą.

Dobrze policz i oszczędzaj

Nawyków, których zmiana niewiele kosztuje, ale daje duże oszczędności, jest oczywiście więcej.

– Jesteśmy w stanie ustabilizować wysokość rachunków za energię, jeśli tylko przyłożymy więcej uwagi do codziennego korzystania z urządzeń elektrycznych. Nie chodzi oczywiście o rygorystyczne ograniczenie lub całkowitą rezygnację, ale o racjonalne używanie, przekładające się na ograniczenie zużycia prądu, a w efekcie wysokość naszego rachunku. W domu każdego z nas znajduje się kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt urządzeń elektrycznych, włączając oświetlenie – warto więc już teraz wdrożyć jak najwięcej dobrych nawyków przedstawionych przez ekspertów na www.liczysieenergia.pl, w trosce nie tylko o nasze portfele, ale również o środowisko – mówi Maciej Maciejowski, z Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.

"Liczy się energia" to kampania edukacyjna Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, której zadaniem jest rozpowszechnianie wiedzy na temat tego, co wpływa na ceny energii oraz jak ją racjonalnie zużywać. Czyli – w efekcie – jak płacić mniejsze rachunki tylko dzięki swojemu – często niewielkiemu – wysiłkowi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Materiał partnera: PKEE

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Materiał Partnera