Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Prywatne kliniki niewiele lepsze niż NFZ? Epidemia grypy wypełniła poczekalnie po brzegi

10
Podziel się:

Kilkugodzinne oczekiwanie gorączkujących chorych, pieklący się na obsługę pacjenci w poczekalni. To wcale nie obrazek znany już od lat z przychodni publicznych, ale rzeczywistość końca 2016 roku w klinikach prywatnych. Te nie wytrzymały oblężenia pacjentów w epidemii grypy. Okazuje się, że podobny system płacenia sprawia, że prywatne zaczyna działać prawie tak samo, jak państwowe.

Prywatne kliniki niewiele lepsze niż NFZ? Epidemia grypy wypełniła poczekalnie po brzegi
(sjlocke/iStockphoto)

Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Mam wysoką gorączkę i nie ma co czekać na kolejny dzień, trzeba do lekarza. Pracodawca sfinansował prywatny Luxmed, więc dzwonię. Okazuje się, że w Warszawie działa jedno centrum, przyjmujące chorych, przy ulicy 1 Sierpnia. „To i tak lepiej niż w państwowym szpitalu NFZ na ostrym dyżurze” - pocieszam się. Człowiek ma już w tej mierze parę złych doświadczeń.

Zjawiam się około godziny 17:00. Przede mną czterdziestu pacjentów, personel informuje o siedmiu dyżurujących lekarzach. Przeliczam w myśli - jeden pacjent do 10 minut - szacunkowo godzina czekania. Nie jest źle. Półtorej godziny później trafiam do gabinetu, dowiaduję się od pani doktor, że mam grypę i powinienem leżeć. Lekarstwa bez-receptowe, właściwie już je miałem w domu.

Niestety kilka dni później muszę się zjawić jeszcze raz - z moim kaszlem jest coś niepokojącego. Piątek rano 30 grudnia, znowu telefon do Luxmedu. - Jeśli chce pan umówić wizytę u internisty, to najwcześniejszy termin na 12 stycznia - informuje pan z obsługi telefonicznej. - To co mam robić? - pytam zdumiony.

Okazuje się, że otworzono specjalne centrum epidemiologiczne w samym środku miasta i już o 15:30 czeka tam na mnie lekarz. Tyle czekać, skoro mogę znowu załatwić wizytę w półtorej godziny? Wybieram więc znajomy mi już adres „ul. 1 Sierpnia”.

Dojeżdżam o 11:30. Jak poprzednio - 40 pacjentów i również personel informuje mnie o siedmiu przyjmujących lekarzach. Tym razem jednak nie było już tak miło i nie skończyło się na półtorej godziny. Trzeba było brać tą 15:30.

Na ekranie LCD widać, że realnie działają tylko trzy gabinety a... panie z recepcji uparcie informują kolejnych klientów, że lekarzy jest siedmiu. Atakuje je krewka 60-latka. Pada słowo „skandal”, informacja że przecież „płaci” i że jest oszukiwana. Od sytuacji w przychodniach NFZ różni się to już tylko tym, że tu pacjent wie, że zapłacił - a składek na ZUS nikt nigdy na oczy nie oglądał.

Wpada para, tak na oko trzydziestolatków. Krótki rzut oka na sytuację. Informacja, że przed nimi 70 pacjentów uruchamia operatywność.

- Weź sprawdź w NFZ na Ursynowie - mówi kobieta. Krótki telefon.

- He. W NFZ jest tylko dziesięciu pacjentów. Wychodzimy - zakomenderował mężczyzna.

Kilka minut po wejściu byli już w drodze do placówki publicznej. Ja, nie chcąc zmarnować dwóch godzin w poczekalni, czekam dalej. Wygodna kanapa, można siedzieć - o ten typ wygody klinika zadbała.

Z rozmów z poirytowanymi pacjentami w poczekalni i znajomymi przez telefon dowiaduję się, kto ma jakie wrażenia z innych prywatnych klinik. Sąsiadka z fotela po prawej informuje, że jej brat przenosi swoja firmę do innej sieci. Tam podobno lepiej i wcale nie drożej. Kolega przez telefon mówi, że u niego, w innej dużej sieci jest podobnie jak u mnie.

Po trzech i pół godzinie trafiam wreszcie do miłej pani doktor. Badania, konsultacja - razem po pięciu godzinach opuszczam klinikę. Kolejnego dnia - w Sylwestra - mam przyjechać po wyniki i ewentualnie ponowić wizytę u lekarza, jeśli niepokojące objawy się utrzymają.

Tak właśnie robię, ale mimo że objawy nie ustąpiły czekać na wizytę już nie mam zamiaru. Ekran LCD wyświetla liczbę 108 czekających osób, a lekarzy jest już tylko pięcioro. Jest godzina 12:00 - dla ostatnich w kolejce szykuje się Sylwester w klinice. A ja nie zaopatrzyłem się ani w balonik, ani konfetti, czy chociażby stożkowatą czapeczkę.

NFZ nie gorsze? Tylko na oko

Według statystyk NFZ podstawową opieką zdrowotną w kraju zajmuje się 32292 lekarzy, którzy obsługują 34,7 mln pacjentów. Na jednego lekarza POZ przypada 1075 osób, a na lekarza przyjmującego deklarację wyboru 1443 pacjentów - najwięcej w województwie wielkopolskim (1927), najmniej w kujawsko-pomorskim. (1181).

Choć para z poczekalni w Luxmed znalazła przychodnię NFZ, w której czekała krócej, to średnio w kraju tak dobrze pewnie by nie było.

1443 osób na lekarza to trzykrotnie gorzej, niż wynosi standard w klinikach prywatnych. Przynajmniej teoretycznie na jednego lekarza w Luxmed, czy Medicover przypada około 300 pacjentów. Teoretycznie bo trudno zweryfikować dane o liczbie lekarzy, którzy obsługują pacjentów.

Lekarze i pacjenci wg sieci usług zdrowotnych
pacjenci lekarze liczba pacjentów na lekarza
NFZ (Podstawowa Opieka Zdrowotna) 34 720 753 32 292 1 075
Luxmed 1 800 000 6 000 300
EMC Instytut Medyczny 1 000 000 1 200 833
Medicover 660 000 2 000 330
Scanmed 350 000
Polmed 300 000 5 000 60
Swissmed 14 599 143 102
Źródła: NFZ, prywatne kliniki

Dane są nie do końca miarodajne, bo np. w przypadku Polmedu liczba lekarzy dotyczy zatrudnionych zarówno w Centrach Medycznych Polmed (pracownicy POLMED) jak i w placówkach Partnerów Medycznych, z którymi spółka współpracuje.

Tak czy inaczej, mimo teoretycznej przepaści w dostępności lekarzy między NFZ a prywatnymi firmami, coraz więcej pacjentów zwraca uwagę, że również te płatne, prywatne kliniki świadczą usługi, co do jakości których uwag jest coraz więcej.

Zasada, że ktoś za nas płaci (pracodawca), a potem dopiero możemy korzystać z usług zaczyna wytwarzać podobne schematy jak w NFZ. Składka zapłacona, a teraz musisz się prosić o dobrą usługę. Ich główną zaletą staje się już tylko większa dostępność specjalistów.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(10)
teena
7 lat temu
Ubezpieczenie mam w lux medzie, do internisty wizytę mam tego samego dnia, w którym dzwonię na infolinię, do wyboru mam kilka miejsc, nawet bliziutko domu. Także ja jestem ze swojego pakietu bardzo zadowolona. Do specjalistów tak samo.
Leon Z
7 lat temu
Bzdura, kłamstwo i manipulacja. Mam prywatne ubezpieczenie, 5.01 byłem u lekarza. Procedura jest taka - dzwonię na infolinię i proszę o jak najszybszą wizytę. Za kilka minut paniusia oddzwania i podaje mi kilka możliwych przychodni, gdzie mogę zostać przyjęty w ciągu 1-2 godzin. Przychodzę na czas, wchodzę, załatwiam wizytę i wychodzę. Wszystko za mniej niż 50% tego, co kradnie mi NFZ. Nie powiem gdzie mam ubezpieczenie, żebym nie został posądzony o kryptoreklamę. Piszę prawdę na podstawie własnego doświadczenia. Wniosek - wszystko co państwowe jest zazwyczaj złe, a co prywatne, prawie zawsze lepsze, a już na pewno opieka medyczna.
IG
7 lat temu
Z LUXMED-u "trzyma klasę" jeszcze tylko LIM w Mariottcie w Warszawie, najgorsza jest Medycyna Rodzinna, przy Wrocławskiej 7 to porażka godzinne opóźnienia to norma, na 1 sierpnia godzina czekania to luksus. Pozdrawiam doktora Berczaka z Wrocławskiej i życzę więcej empatii dla pacjenta ...
Ar
7 lat temu
Ten system prywatnych ubezpieczeń jest bez sensu, płacić po kilka stówek miesięcznie a w zamian mam de facto wizyty u internisty i ewentualnie wybranych specjalistów, do szpitala i tak z tego ubezpieczenia mnie nie przyjmą no chyba ze na jakiś drobny zabieg typu migdałki, raka mi leczyć nie bedą i tak zostaje tu NFZ, w sumie to bardziej sie opłaca chodzić do NFZ a ta jedna czy dwie wizyty w roku u specjalisty sobie po prostu zapłacić prywatnie, wyjdzie taniej niż te pseudoprzychodnie prywatne, no chyba ze ktos chce szpanować ze chodzi prywatnie i ma kartę...
abc
7 lat temu
Nigdy w życiu nie miałem grypy, anginy i podobnych historii . Raz w życiu brałem antybiotyk jako dziecko. Nie pale , nie pije i nie .... ;)