Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Kacprzak
Marek Kacprzak
|

Obligacje korporacyjne to nie to samo, co skarbowe. Klienci dają się naciągać

1
Podziel się:

Do biura Rzecznika Finansowego wpływa coraz więcej skarg od Polaków, którym nie powiodły się inwestycje w papiery wartościowe.

Obligacje korporacyjne to nie to samo, co skarbowe. Klienci dają się naciągać
(Marek Konrad/REPORTER)

Do biura Rzecznika Finansowego wpływa coraz więcej skarg od Polaków, którym nie powiodły się inwestycje w papiery wartościowe. Nie wszystkie są efektem nieuczciwości instytucji finansowych.

- Obligacje skarbowe co do zasady są instrumentami bezpiecznymi. Przy obligacjach korporacyjnych, sytuacja wygląda inaczej, szczególnie, gdy mamy emisje prywatne. W przypadku publicznych są pewne ramy, czuwa Komisja Nadzoru Finansowego i taka emisja będzie bezpieczniejsza - mówiła w programie "Money. To się liczy" Agnieszka Wachnicka, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego w biurze Rzecznika Finansowego.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1)
obserwator
6 lat temu
Czy istnieje jakakolwiek odpowiedzialność i prawo w Polsce? Nie pytam o sprawiedliwość bo tego się po sądach nie spodziewam. Zróbmy to samo co GetBack - w marcu zaciągamy kredyt w wysokości 1 mln zł a w kwietniu zaproponujmy bankowi że zwrócimy bankowi 65% kapitału z tego miliona za 7 lat (być może jak bank będzie grzeczny a nam się uda naciągnąć innych jeleni na zakup obligacji) ale dodatkowo nie będziemy przez ten okres zwracać żadnych odsetek a jeśli szanowny bank nie chce naszych warunków przyjąć to niech nas windykuje i odzyska 25% z tego miliona. Taką właśnie propozycję złożył do sądu GetBack i sąd nie pytając nawet drugiej strony czy się zgadza na takie warunki w majestacie prawa zaakceptował kradzież prywatnych pieniędzy ponad 9 000 osób na wielką skalę. Podobnie było z OFE i szeregiem innych spraw. Sorry taki mamy klimat, że większe prawa ma ktoś kto kradnie niż ten kto został okradziony. A prezesi po kilka milionów kasują rocznie za takie propozycje.