Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Plany PiS są pisane palcem na wodzie". Kaczyński kontratakuje

0
Podziel się:

Według ekspertów, finanse publiczne stracą co najmniej 80 miliardów złotych. Prezes PiS oskarża władzę o ochronę korporacji, banków i najbogatszych ludzi.

"Plany PiS są pisane palcem na wodzie". Kaczyński kontratakuje
(PAP/Jakub Kamiński)

Przedstawione przez kandydatkę PiS na premiera Beatę Szydło propozycję są nierealne - ocenili politycy PO. Ich zdaniem koszty obietnic są "dramatycznie niedoszacowane", a szacowane przychody, które mają wpłynąć do budżetu są "pisane palcem na wodzie". Krytyka propozycji PiS w sprawie VAT to wyraz interesu grup uprzywilejowanych - odpowiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. To jeden wielki krzyk uprzywilejowanych, którzy bronią swojej uprzywilejowanej pozycji - stwierdził.

Wśród przedstawionych w weekend przez Szydło zapowiedzi programowych znalazły się m.in.: 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, obniżenie wieku emerytalnego, a także obniżenie VAT do 22 procent i opodatkowanie banków i hipermarketów. Te projekty PiS będą kosztować 39 miliardów zł. Odnosząc się do zarzutów PO, Szydło stwierdziła, że autorzy programu wiedzą skąd wziąć pieniądze na realizację tych projektów - według niej z dodatkowych wpływów z VAT, uszczelnienia systemu podatkowego, opodatkowania hipermarketów i banków można uzyskać 73 miliardy zł.

Na konferencji prasowej posłanka PO, rzeczniczka sztabu wyborczego partii, Joanna Mucha podkreśliła, że politycy Platformy z uwagą się przysłuchiwali propozycjom prezentowanym przez Szydło. Według niej, przedstawione przez Szydło rachunki są "nierealne" zarówno po stronie kosztów propozycji, jak i po stronie przychodów, które miałyby trafić do budżetu.

- W naszym przekonaniu koszty obietnic są dramatycznie niedoszacowane, a przychody są pisane palcem na wodzie - powiedziała Mucha.

Poseł PO Marcin Święcicki zauważył, że zdaniem Szydło z PIT-ów do budżetu trafia 35 mld zł rocznie, a w rzeczywistości - jak powiedział - w 2014 r. ta kwota wyniosła 78 mld zł.

Według Święcickiego, koszt zwiększenia kwoty wolnej z 3 do 8 tys. zł wyniesie 22 mld zł. W sumie koszty zwiększenia kwoty wolnej są przeszło trzy razy większe, niż przedstawiła to pani Szydło. Nie 7 ale 22 mld zł - stwierdził Święcicki.

Odnosząc się do propozycji zasiłku wysokości 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko Mucha stwierdziła, że ze słów Szydło nie wynika jaki będzie próg zarobków rodzin objętych zasiłkiem.

Posłanka PO zaznaczyła, że w Polsce jest 7 mln dzieci, licząc osoby do 18. roku życia, jednak - jak wyjaśniła - rachunek, który zrobili politycy PO dotyczy tylko 5 mln dzieci.

- Przedstawiamy bardzo prosty rachunek: 5 mln dzieci razy 500 zł razy 12 miesięcy. To daje kwotę 30 mld - wyliczała posłanka PO. - Pani Beata Szydło mówiła, że koszt tej konkretnej reformy ocenia na 22 mld zł - dodała.

- Chciałabym zatem zapytać panią Beatę Szydło, członków PiS i koalicjantów, który z tych czynników jest nieprawdziwy: czy kwota 500 zł, czy 12 miesięcy, czy też 5 mln dzieci? Czy okazuje się w tej chwili, że liczba dzieci objęta tym programem będzie mniejsza? - pytała posłanka.

Mucha zwróciła się też z apelem, by "nie ulegać populistom" i nie dawać wiary propozycjom, które nie mają szansy na zrealizowanie. Zaapelowała też do Szydło i Kaczyńskiego "o pokazanie konkretnych liczb" i przedstawienie ekspertów, którzy przygotowali im wyliczenia.

Niezależny ekspert mówi o gigantycznych stratach budżetu

Według analityka domu maklerskiego mBanku, Kamila Maliszewskiego, propozycje Prawa i Sprawiedliwości będą kosztować więcej niż twierdzą politycy tej partii. Ekspert wylicza, że cofnięcie wieku emerytalnego w ciągu 5 lat kosztowałoby około 50 miliardów złotych. 500 złotych na dziecko to wydatek kilkunastu miliardów złotych. Zwiększenie kwoty wolnej od podatku kosztowałoby około 20 miliardów złotych.

Finanse publiczne, według Kamila Maliszewskiego, straciłyby co najmniej 80 miliardów złotych. Według niego, szacunki zaproponowane przez Prawo i Sprawiedliwość są nierealne i często życzeniowe. Analityk uważa, że Polski nie stać na sfinansowanie wszystkich postulatów największej partii opozycyjnej.

Kaczyński: to krzyk uprzywilejowanych

Krytyka propozycji PiS w sprawie VAT to wyraz interesu grup uprzywilejowanych - powiedział w poniedziałek prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. - To jeden wielki krzyk uprzywilejowanych, którzy bronią swojej uprzywilejowanej pozycji - stwierdził.

Kaczyński był pytany o zarzuty m.in. polityków PO, że przedstawiony podczas konwencji w Katowicach program PiS "nie spina się", a także o to, w jaki sposób PiS zamierza zrealizować zapowiedź uszczelnienia systemu podatku VAT.

Według Kaczyńskiego obecna władza reprezentuje "tych, którzy są silni, wielkie korporacje, banki, najbogatszych ludzi i zawsze, kiedy chce się przesunąć jakąś dużą sumę w stronę ludzi średniozamożnych i uboższych, to są protesty, są krzyki, że to jest niemożliwe, niewykonalne".

- My od dawna mówimy, że obecne ustawy podatkowe, w tym w szczególności ustawa o VAT, to są w gruncie rzeczy instrumenty już całkowicie niezdolne do normalnego funkcjonowania. Złożyliśmy w Sejmie projekt nowej ustawy o VAT, który został odrzucony, jak wszystko, co składamy. Głównym instrumentem jest właśnie ta ustawa, dużo prostsza niż poprzednie i pozostawiająca dużo mniej miejsca na różnego rodzaju interpretacje - odpowiedział prezes PiS.

- Cała ta krytyka jest po prostu wyrazem interesów pewnych grup - podkreślił prezes PiS.

Kaczyński odniósł się także do niedzielnej wypowiedzi premier Ewy Kopacz na temat propozycji jego partii. Pani poseł Kopacz wczoraj powiedziała do przedsiębiorców: będziecie mieli cztery dodatkowe kontrole (na skutek realizacji zapowiedzi PiS). Czyli krótko mówiąc nie będziecie mieli kontroli, nie należy płacić VAT-u - stwierdził prezes PiS.

Kopacz podczas spotkania z mieszkańcami Aleksandrowa Łódzkiego powiedziała: "Mam w uszach zapowiedź, że trzeba będzie znaleźć 50 mld zł w uszczelnieniu systemu podatkowego, żeby przeprowadzić swoje obietnice wyborcze. Może to i dobry pomysł, ale czy ktoś wam, drodzy przedsiębiorcy, powiedział, że żeby znaleźć w systemie podatkowym te 50 mld zł, trzeba będzie przeprowadzić co najmniej 4 razy więcej kontroli niż dotychczas w waszych przedsiębiorstwach?".

Według Kaczyńskiego, jeżeli Polska ma wyjść z tzw. pułapki średniego rozwoju, to muszą w tym procesie aktywnie uczestniczyć instytucje państwa. Dzisiaj w Polsce mamy władzę, która nie dba o państwo i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jeśli Polska ma wyjść z pułapki średniego rozwoju, to ta rezerwa instytucjonalna, czyli właśnie państwo powinno być wykorzystywana - ocenił.

Zaznaczył, że tego typu opinie wyrażają także eksperci, którzy nie są zwolennikami PiS, jak na przykład prof. Jerzy Hausner. - Jeżeli ktoś, tak jak ta władza, przez cały czas państwo rozbija na różne sposoby dezorganizuje, to oczywiście ma także bardzo niską efektywność, jeżeli chodzi o ściąganie podatków - powiedział. Jak zaznaczył, PiS chce "wrócić do normalności. - Chcemy normalnie funkcjonującego państwa, normalnego rynku, czyli z normalną konkurencją, bo nie ma normalnej konkurencji, jeżeli jedni płacą podatki a drudzy ich nie płacą - podkreślił.

- Polska nie wyjdzie z tzw. pułapki średniego rozwoju, jeżeli nie będziemy potrafili zwiększyć zasobów także tej uboższej i średniozamożnej części społeczeństwa. Polskie firmy nie mogą być folwarkiem pańszczyźnianym, gdzie poprzez eksploatację pracowników utrzymuje się pożądany poziom życia właścicieli - dodał.

Według niego krytyka skierowana wobec programu PiS "to jeden wielki krzyk uprzywilejowanych, którzy bronią swojej uprzywilejowanej pozycji". My jasno mówimy, my tego rodzaju przywilejów w Polsce nie chcemy. Jesteśmy za przedsiębiorcami, chcemy stworzyć nową falę polskiego kapitalizmu, polskiego biznesu, z ludzi wykształconych, chcemy im dać szansę. Wiemy, że tylko gospodarka prywatna na wielką skalę może przynosić efekty i jej chcemy, ale nie chcemy utrzymywać tej patologii, którą mamy w tej chwili - oświadczył Kaczyński.

Przekonywał, że nieuzasadnione są twierdzenia, iż wprowadzenie w życie programu PiS spowoduje, że Polska stanie się drugą Grecją. Jeżeli pan Ryszard Petru mówi: w trzy miesiące będzie Grecja, to albo zakłada, że jego słuchacze są - łagodnie mówiąc - całkowicie niepoinformowani, albo sam jest całkowicie niepoinformowany - ocenił Kaczyński.

Jak mówił, nawet gdyby bowiem prognozowany koszt reform proponowanych przez PiS doliczyć do obecnego deficytu budżetowego, to i tak byłby on niższy niż na przykład w 2009 roku, a jakoś Grecji z tego powodu nie było.

- To wszystko razem to jest jedno wielkie oszustwo, to jest liczenie na to, że ludzie w tych sprawach się nie orientują i można im różne rzeczy wmawiać - powiedział Kaczyński. Podkreśli, że chociaż polska gospodarka tkwi w tzw. pułapce średniego rozwoju, to jednak daleko jej do greckiego scenariusza. Jak mówił, głównym powodem greckich problemów było przyjęcie euro "bez żadnych do tego podstaw, jeżeli chodzi o rozwój gospodarczy, kulturę gospodarczą, kulturę biznesu".

Kaczyński był też pytany o poniedziałkową wypowiedź Jarosław Gowina (Polska Razem), który stwierdził, że wyliczenia w sprawie VAT trzeba będzie skorygować o ok. 1,5 mld zł. Rozmawiałem na ten temat z panem Gowinem. Straty, jeżeli chodzi o VAT, są wyliczane w liczbach bezwzględnych. Zarówno przez NIK jak i firmy konsultingowe - powiedział. Jak dodał, w obu wypadkach straty te wynoszą 50-70 mld zł.

- Natomiast pan minister odwołuje się do efektywności VAT, do tego, że VAT to jest 17 proc. Nie sądzę, żeby NIK albo te firmy tego nie wiedziały. Obawiam się, że po prostu, że ktoś tutaj coś podpowiedział panu ministrowi niezupełnie w zgodzie z rzeczywistością - stwierdził Kaczyński

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)