Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prostytutka przechytrzyła skarbówkę. To przykład dla innych?

0
Podziel się:

Jeśli skarbówka złapie podatnika, że ma pieniądze z nieujawnionego źródła i nie zapłacił od tego dochodu podatku, to czeka go zapłata 75 proc. karnego podatku. Można to jednak "obejść", tłumacząc, że sekretny dochód został uzyskany z nierządu.

Prostytutka przechytrzyła skarbówkę. To przykład dla innych?
(Alex Thompson / Flickr (CC BY-NC-SA 2.0))

Jeśli skarbówka wykryje i udowodni podatnikowi czerpanie dochodów z nieujawnionych źródeł, to z pieniędzmi można się praktycznie pożegnać. W takim przypadku obowiązuje bowiem karna 75-proc. stawka podatku dochodowego. Można ją jednak obejść, tłumacząc, że sekretny dochód został uzyskany z nierządu. Niedawno w ten sposób pieniądze uratowała prostytutka ze Śląska, otwierając przy tym furtkę dla innych przedstawicielek tego zawodu.

Precedens stworzył Dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach, który wydał korzystną dla kobiety interpretację podatkową. Długo się jednak przed tym wzbraniał.

Historia zaczęła się jeszcze w 2013 roku, kiedy była prostytutka chciała kupić mieszkanie, nie biorąc przy tym kredytu, tylko wykorzystać zgromadzone na koncie oszczędności i zapłacić gotówką. Problem w tym, że taki zakup na pewno wzbudziłby podejrzenia skarbówki, bo przez dziewięć poprzednich lat kobieta nie była nigdzie zatrudniona i właściwie nie wykazywała żadnych dochodów. A skoro rocznych PIT-ów nie ma, to znaczy, że podatnik nie pracował i nie powinien dysponować takimi pieniędzmi.

Tylko w teorii. Rzeczona kobieta była bowiem prostytutką, pieniądze zarabiała regularnie i to niemałe. Nie zgłaszała tego do urzędu skarbowego. Jednak nie dlatego, że chciała kogoś oszukać, ale dlatego, że po prostu nie musiała. Jak to możliwe?

Wszystko przez art. 2 ustawy o PIT, który głosi, że przepisów podatkowych zawartych w tym dokumencie nie stosuje się m. in. w stosunku do "przychodów wynikających z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy". Jedną z takich czynności jest prostytucja. A to oznacza, że czerpiąc zyski z nierządu (własnego, w innym przypadku jest to już stręczycielstwo, czyli przestępstwo), nie trzeba płacić podatku.

Wspomniana kobieta bała się jednak, że skarbówka zakwestionuje posiadane przez nią oszczędności i nakaże zapłacić 75 proc. podatku za to, że ich nie ujawniła w poszczególnych latach i składanych za nie zeznaniach rocznych. I właśnie w tym momencie pojawia się wspomniany Dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach, do którego prostytutka napisała wniosek o interpretację podatkową właśnie w takiej, "hipotetycznej" sytuacji. Urzędnik robił co mógł, by się tego nie podjąć i dopiero po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, do którego zwróciła się kobieta, musiał się nad tą sprawą pochylić.

"Przedmiotem prawnie skutecznej umowy nie mogą być zachowania, które ze swej istoty są sprzeczne z prawami przyrody, ustawą lub zasadami współżycia społecznego i w konsekwencji w ogóle nie mogą być określone w treści ważnej i wywołującej zamierzone skutki umowy" - czytamy w uzasadnieniu interpretacji. Oznacza to tyle, że nie można opodatkować przychodów z prostytucji. Kobieta mogła więc kupić mieszkanie bez obaw, że fiskus zgłosi jakieś zastrzeżenia.

Kluczowe dowody

Przyznanie, że zarobiło się pieniądze na prostytucji nie wystarczy. Gdyby chodziło tylko o deklarację, to prawdopodobnie w Polsce lawinowo wzrosłaby liczba pań i panów do towarzystwa, bo wszyscy chcieliby w ten sposób unikać podatków. W przytoczonej wyżej historii, kobieta musiała udowodnić, że rzeczywiście w zarabiała na życie jako prostytutka.

Musiała się przy tym mocno nagimnastykować i udowodnić urzędnikom, że rzeczywiście utrzymywała się z nierządu. Nie udowadniała tego jednak tak, jak mogło by się wydawać.

Najpierw przedstawiła wszystkie wpłaty od klientów, które otrzymywała na konto przez ostatnie 9 lat. Jak czytamy w interpretacji (sygnatura IBPBII/1/4511-86/15/ASz), kobieta dostarczyła oryginały zdjęć, które publikowała na "branżowych" portalach internetowych z zamazaną twarzą. W ogłoszeniach tych widniał również numer telefonu, do którego prostytutka wciąż ma dostęp. Usługi świadczyła w specjalnie wynajmowanych pokojach lub hotelach i mogła przedstawić na to faktury i rachunki, a pod ogłoszeniami widniały komentarze klientów, wystawiające jej opinię.

W ten sposób kobieta udowodniła, że rzeczywiście zawodowo się prostytuowała i za wyjątkiem dorywczych zajęć, z uzyskanych w ten sposób pieniędzy się utrzymywała i chciała kupić mieszkanie.

Prostytutki zarabiają... dwie średnie krajowe

Okazuje się, że prostytutka pracująca średnio 15 dni w miesiącu może liczyć nawet na 9 tysięcy złotych zarobku, co money.pl wyliczył tutaj. Gdyby więc dochody z nierządu zostały opodatkowane, to każda prostytutka co miesiąc odprowadziłaby średnio prawie 800 złotych podatku dochodowego i ponad 1200 złotych składki na ubezpieczenia społeczne. Rocznie jest to w sumie ok. 10 tysięcy złotych podatku do budżetu i 15 tysięcy do funduszu ubezpieczeń społecznych.

15 dni pracy w miesiącu
liczba klientów dziennie pół godziny godzina cała noc
1 1 800 zł 2 250 zł 18 000 zł
2 3 600 zł 4 500 zł nie dotyczy
3 5 400 zł 6 750 zł nie dotyczy
4 7 200 zł 9 000 zł nie dotyczy
6 10 800 zł 13 500 zł nie dotyczy
8 14 000 zł 18 000 zł nie dotyczy

Źródło: Sedlak & Sedlak

Jeżeli zgodnie z danymi Havocscope przyjmiemy, że usługi seksualne w Polsce świadczy prawie 20 tysięcy osób, do budżetu państwa rocznie mogłoby trafić co roku dodatkowe 276 milionów złotych. Natomiast roczna suma składek na emeryturę i rentę wynosi prawie 300 milionów złotych. To wystarcza, by wypłacić średnią emeryturę w wysokości ponad 2 tysięcy złotych (wartość brutto) 122 294 emerytom lub rentę w wysokości ponad 1,5 tysiąca złotych (wartość brutto) 161 354 rencistom.

A może by tak zalegalizować?

Luka w przepisach może być teraz wykorzystywana przez wiele innych przedstawicielek tej branży, a prostytucja może też stać się łatwym sposobem na pranie brudnych pieniędzy przez innych przestępców. Może więc warto zastanowić się nad legalizacją takiego sposobu zarabiania? Tym bardziej, że może to przynieść wymierne korzyści dla budżetu państwa. money.pl szacował już, jak może to wpłynąć na gospodarkę - zobacz tutaj.

Według danych GUS, który w ubiegłym roku po raz pierwszy do PKB wliczył czarny rynek, obroty w tej dziedzinie wynoszą rocznie ponad 650 milinów złotych. To co prawda niewiele w porównaniu z narkotykami, które warte są około 10 miliardów złotych, ale i tak pokaźna suma. W sumie czarny rynek wart jest w Polsce ok. 13 miliardów.

*- *Istnieją kraje, w których nierząd zalegalizowano. Należą do nich między innymi Holandia, Niemcy, Dania, Węgry, Austria, Szwajcaria, Grecja czy Turcja. Prostytucja jest tam opodatkowana, a osoby i agencje świadczące usługi seksualne są zarejestrowane i zobligowane do przeprowadzania częstych badań lekarskich *- *tłumaczą autorzy specjalnego raportu na ten temat, przygotowanego przez Sedlak & Sedlak.

Źródło: Money.pl na podstawie Havocscope

Według pierwszych szacunków gospodarka Wielkiej Brytanii dzięki szarej strefie zyskała 9 miliardów funtów. Tamtejszy rynek usług seksualnych jest wart około miliarda dolarów, a analizy Havocscoope wskazują, że na wyspach pracuje 58 tysięcy prostytutek.

Prostytucja jest tam jednak obwarowana licznymi wytycznymi, w tym obowiązkiem przeprowadzania regularnych badań lekarskich i podatkiem dochodowym w wysokości przynajmniej 20 procent (dla zarabiających od 0 do 35 tysięcy funtów miesięcznie).

Kolejnym krajem, którego gospodarka istotnie zyska po doliczeniu szarej strefy do PKB, są Włochy. Według pierwszych szacunków AT Kaerney i VISA nawet 21 procent produktu krajowego brutto wytwarzane jest w tym kraju przez szarą strefę. Wciąż brakuje jednak wyliczeń, jaki jest udział prostytucji.

Według duńskiego SOR Institute prawie 40 procent wszystkich duńskich prostytutek odprowadza od działalności podatek dochodowy w wysokości 19 procent. Dania zdecydowała się na legalizację nierządu w 2000 roku i od tego czasu kobiety lekkich obyczajów działają jako samozatrudnione. Tylko w ubiegłym roku duńska gospodarka urosła aż o 625 milionów euro.

W całych Niemczech pracuje prawie 200 tysięcy prostytutek, a rynek wart jest 18 miliardów dolarów. Jednak z tytułu podatku dochodowego do budżetu wpływa zaledwie drobna część należności.

Dlatego niektóre niemieckie miasta zrezygnowały ze standardowych rozliczeń podatkowych na rzecz codziennie kupowanych pozwoleń na prostytucję. W styczniu w Bonn pojawiły się podatkowe automaty. Władze miasta szacują, że z tego tytułu do budżetu wpłynie 300 tysięcy euro.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)