Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Uber ma dość problemów nawet bez strajku polskich taksówkarzy. Straty idą w miliardy dolarów

9
Podziel się:

Taksówkarze protestują i chcą, by rząd zajął się kwestią Ubera i nielegalnych przewoźników. Tymczasem sam Uber ma dość problemów nawet i bez tego. Oprócz typowych dla dynamicznie rozwijających się nowatorskich przedsiębiorstw kłopotów finansowych i personalnych, firma boryka się z wieloma problemami prawnymi i konkurencją ze strony naśladowców.

Travis Kalanick, dyrektor wykonawczy Ubera
Travis Kalanick, dyrektor wykonawczy Ubera (REUTERS/Danish Siddiqui/File Picture)

Taksówkarze protestują i chcą, by rząd zajął się kwestią Ubera i nielegalnych przewoźników. Tymczasem sam Uber ma dość problemów nawet i bez tego. Oprócz typowych dla dynamicznie rozwijających się nowatorskich przedsiębiorstw kłopotów finansowych i personalnych, firma boryka się z wieloma problemami prawnymi i konkurencją ze strony naśladowców.

Firma Uber Technologies Inc. - przedsiębiorstwo transportu pasażerskiego oparte na mobilnej aplikacji kojarzącej kierowców z klientami, założone w 2009 r. w San Francisco - zanotowała fenomenalny wzrost. Obejmuje obecnie swoją działalnością 570 miast w ponad 70 państwach świata. Od roku 2014 Uber działa także w Polsce. Wartość rynkowa firmy wyceniania jest obecnie na 68 mld dol.

Pojawiają się opinie, że działalność Ubera stała się czymś więcej niż przykładem bezprecedensowego sukcesu oprogramowania do smartfonów, że jest przykładem "uberyzacji" gospodarki, powstawania nowej, wspaniałej "ekonomii współdzielenia", w której większość podmiotów gospodarczych będzie jednoosobowymi firmami. Każdy z właścicieli tych jednoosobowych firm sam będzie decydował, kiedy i jak długo będzie pracował, bez nadzoru szefów i troski o podwładnych.

Coraz częściej jednak zachwytom nad bezprecedensowym, a zdaniem krytyków - bezpardonowym, wzrostem Ubera towarzyszą zarzuty, że jego historia przypomina rozwój innych przedsiębiorstw, które po wstępnym okresie nieskrępowanego rozwoju muszą albo dostosować się do tradycyjnego, "dojrzałego" modelu zarządzania, albo paść ofiarą swojego sukcesu.

Porywczy prezes

Przykładem takich problemów dorastania są kłopoty na samej górze Ubera. Nawet 40-letni Travis Kalanick, dyrektor wykonawczy Ubera, wyznał, że potrzebuje pomocy w prowadzeniu firmy. Kalanick (z majątkiem wycenianym na 3 mld dolarów znajduje się na 190. miejscu listy 400 najbogatszych Amerykanów czasopisma "Fortune") obiecał, że "wydorośleje", gdy w internecie pojawiło się na początku marca nagranie wideo jego obfitującej w przekleństwa kłótni z kierowcą Ubera o ceny usług firmy.

Zobacz także: Protest taksówkarzy. Chcą, by rząd zajął się Uberem

Wcześniej kilkunastu wysokiej rangi pracowników Ubera zostało zmuszonych do odejścia bądź zostało zwolnionych, gdy jedna ze specjalistek w dziedzinie oprogramowania w tej firmie oskarżyła zarząd o dyskryminację seksualną i tolerowanie molestowania seksualnego. Wewnętrzne dochodzenie w tej sprawie prowadzi Eric Holder, były prokurator generalny w administracji Billa Clintona.

Oprócz "pomocnika w dojrzewaniu" dla dyrektora wykonawczego Ubera, firma po rezygnacji w 2015 r. Brenta Callinicosa ze stanowiska głównego dyrektora finansowego potrzebuje nowego szefa swoich finansów.

Zastępca Callinicosa, 37-letni Gautam Gupta, w zeszłym tygodniu zapowiedział odejście z Ubera.

Uber poszukuje teraz następnego dyrektora finansowego wśród biznesmenów posiadających doświadczenie w takich renomowanych korporacjach "starej ekonomii" jak Wall-Mart czy Walt Disney Co.

Miliardy dolarów strat

Znalezienie nowego szefa finansów jest bardzo ważne dla Ubera, bo firma planuje wejście na giełdę. Ponieważ planowany debiut na giełdzie zobowiązuje do ujawnienia danych finansowych, szefowie Ubera ujawnili, że straty finansowe firmy w pierwszym kwartale bieżącego roku, mimo obrotów wartości 3,4 mld dolarów (o 18 proc. wyższych niż w czwartym kwartale ubiegłego roku), wyniosły 708 mln dolarów.

W czwartym kwartale ubiegłego roku straty Ubera były jeszcze większe - wyniosły 991 mln dolarów. Zdaniem analityków finansowych cytowanych w serwisie Bloomberg straty Ubera w ubiegłym roku wyniosły w sumie 2,8 mld dolarów, prawie połowę wartości wpływów tej globalnej firmy w roku 2015 szacowanych na 6,5 mld dolarów.

Uberowi nie grozi bankructwo, firma na swój rozwój pozyskała od inwestorów prawie 15 mld dolarów w inwestycjach i w kredytach. Według amerykańskiej prasy fachowej nadal posiada z tego przynajmniej 7,2 mld dolarów. Jednak, zdaniem ekspertów, dalsze finansowanie z inwestycji rozwoju i zachowania kontroli głównych rynków nie może być rozsądną strategią.

Do tych typowych dla każdej dynamicznie rozwijającej się firmy problemów finansowych w przypadku Ubera dochodzą problemy prawne.

Oprócz wewnętrznego dochodzenia w sprawie molestowania seksualnego, firma musi się bronić przed jeszcze poważniejszymi zarzutami.

Co przyniesie wojna z Alphabet

Alphabet Inc., korporacja matka giganta internetowego Google, oskarżył Ubera, że zastosował do produkcji własnego autonomicznego samochodu Otto wynalazki, skradzione przez Anthony'ego Lewandowskiego, byłego szefa działu Google prowadzącego prace nad autonomicznym pojazdem.

Na początku roku w procesie w Filadelfii i w ubiegłym tygodniu w Nowym Jorku zarząd Ubera przyznał, że firma błędnie wyliczała swoją prowizję (wynoszącą z reguły 25 proc. opłaty za kurs), opierając się na wysokości opłaty brutto za przejazd, a nie - jak zgodził się Uber w porozumieniu zawartym ze związkiem kierowców w ubiegłym roku - na wartości netto ceny kursu, tj. po odliczeniu podatku i innych opłat.

Zdaniem dziennika "The Wall Street Journal" ten błąd w obliczaniu prowizji firmy będzie kosztował Ubera ponad 45 mln dolarów tytułem odszkodowań dla kierowców i - co może ważniejsze - utratę ich zaufania.

Sprytne sposoby na unikanie prawa

O wiele poważniejsze konsekwencje niż protesty oszukanych kierowców może mieć rozpoczęte na początku maja przez ministerstwo sprawiedliwości USA dochodzenie dotyczące stosowania przez Ubera, w celu uniknięcia kar i lokalnych inspekcji, aplikacji Greyball.

Kierowcy Ubera stosujący oprogramowanie Greyball mogą się dowiedzieć, czy potencjalny klient nie jest tajnym inspektorem władz lokalnych, który sprawdza przestrzeganie przez kierowców przepisów regulujących działalność firm transportowych takich jak Uber. Dzięki Greyballowi kierowcy Ubera mogli ustrzec się surowych kar w przypadku świadczenia usług przewozowych w miejscowościach, gdzie nie mają do tego prawa.

Uber, w celu uniknięcia odpowiedzialności za łamanie lokalnych przepisów, stosował ten program m.in. w Portland, Bostonie i Las Vegas, a także w Paryżu, w Australii, w Chinach i w Korei Południowej. Śledztwo resortu sprawiedliwości może, zdaniem ekspertów prawnych, zaowocować przedstawieniem firmie Uber zarzutów kryminalnych.

Długą listę problemów stających przed tym dorastającym pionierem nowej "ekonomii współdzielenia" zamyka jeden z najbardziej typowych problemów "starej ekonomii" - konkurencja ze strony lokalnych i regionalnych naśladowców.

Większość z tych pogardliwie zwanych "klonami" przez szefów Ubera firm (jak np. Bridj, Split, Sidecar) nie wytrzymała w konkurencji z Uberem i jego zasobami finansowymi, jednak założona w roku 2012 firma Lyft nie poddaje się.

Lyft, także z siedzibą w San Francisco, działa już w 300 miastach Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo od ubiegłego tygodnia podobny serwis zasobnej w rezerwy finansowe korporacji Google oparty na aplikacji mobilnej Waze tej firmy pozwala użytkownikom smartfonów na "znalezienie okazji" w całej Kalifornii.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(9)
Moje Imie
6 lat temu
Na uberze w wakacje zarabiałem 12-13 zł/h na cudzym samochodzie. Od stycznia 6-7 zł/h
asdghkhgjlk
7 lat temu
Hipermarkety też mają u nas straty i są na granicy opłacalności. To samo Uber.
Nick
7 lat temu
Sprawa klopotow Ubera to krystalicznie czysty przyklad ludzkiej zazdrosci i zawisci. Taksowkarze przechodza sami siebie by ratowac miejsca pracy. Za sam ten fakt nigdy wiecej nie skorzystam z uslug zadnego taksowkarza w Polsce. Strajk taksowkarzy to chamskie przegiecie.
Dominik
7 lat temu
Jesli kiedys trafie na taki protest taksówkarzy w poznaniu i beda blokowac ulice przez powolna jazde to autentycznie wzywam policje i nie bujcie sie tego bo za utrudniane jazdy innym uczestnikom powolna jazda jest karane mandatem od 50 do 200 zl wiec zamiast zarobic beda staty Nastempnym raze sprawdza kodeks przed protestem a policji wplynie pare tysiecy do budrzetu
myslec
7 lat temu
złotówy jak mam was szanować, skoro chcecie tylko gorzej dla konkurencji? a won na wiejską i błagać o deregulację! a nie tylko "wszyscy mają mieć źle"