To pierwszy weekend funkcjonowania ustawy hazardowej, a Ministerstwo Finansów już może zacierać ręce. Od soboty w Polsce usług nie oferuje kilka dużych firm bukmacherskich. Do tego resort walczy z nielegalnymi jednorękimi bandytami. Rejestr stron nielegalnych firm na polskim rynku jest już gotowy i czeka na pierwsze wpisy. Za kilka miesięcy zacznie się blokowanie stron.
Od 1 kwietnia polski rynek hazardowy wygląda zupełnie inaczej. Zdecydowana część zagranicznych firm bukmacherskich nie obsługuje już Polaków. Na rynku zostali tylko ci, którzy wciąż mają zamiar walczyć z nowymi przepisami - tłumacząc, że są one sprzeczne z europejskim prawem.
Bet365 to hazardowy gigant na skalę światową i obecnie drugi z największych e-bukmacherów w naszym kraju. Według danych GemiusAudience miesięcznie odwiedza tę stronę aż 4,83 mln osób. To blisko co piąty internauta z Polski (dane za czerwiec 2016 roku). Problem w tym, że działał u nas nielegalnie. I to on jako pierwszy - z największych - wyszedł z Polski.
Z Polską pożegnał się też inny duży gracz - Sportingbet. "Z przykrością musimy cię poinformować, że w związku z zaistniałą sytuacją zdecydowaliśmy się zamknąć ofertę Sportingbet.com dla rezydentów Polski. Przepraszamy za wszelkie niedogodności. W celu uproszczenia procesu zamknięcia oferty Sportingbet.com w Polsce i jednocześnie zapewnienia dostępu do twoich środków, utworzyliśmy Ci konto na Sportingbull.com. Sportingbull.com jest własnością i jest zarządzane przez niezależnego operatora hazardowego, East Pioneer Corporation, z licencją w Curacao" - czytamy na stronie serwisu. Gracze mają więc wybór - wypłata pieniędzy albo gra w firmie spoza UE.
Kto zostaje? Większy od Bet365 jest na naszym rynku tylko jeden bukmacher - bet-at-home. BAH, bo tak przez graczy jest nazywany serwis, na razie zapowiada, że będzie walczył z nowymi przepisami. Podobne deklaracje składa Unibet. Bet-at-home konsekwentnie twierdzi, że polskie prawo jest sprzeczne z przepisami Unii Europejskiej. I dlatego firma nie zamierza wycofywać się z rynku.
Jest już gotowy "Rejestr domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą". Brakuje w nim tylko domen, ale te najpewniej zaczną pojawiać się już od poniedziałku. Zgodnie z przepisami, od 1 lipca 2017 r. dostawcy internetu będą mieć 48 godzin na zablokowanie dostępu do stron internetowych, które wykorzystują nazwy domen internetowych wpisanych do rejestru.
To jeszcze nie koniec. Od tego samego dnia dostawcy usług płatniczych nie będą mogli współpracować z podmiotami, które oferują nielegalne gry hazardowe. To największy cios w firmy obsługujące szybkie przelewy. Ich loga powinny zniknąć ze stron nielegalnych bukmacherów.
Ale znowelizowana ustawa hazardowa to nie tylko zakłady sportowe. Wyłącznym organizatorem gier, poza kasynami, będzie jednoosobowa spółka Skarbu Państwa, wykonująca monopol państwa w tym zakresie. Kilka dni temu pisaliśmy, że premier wciąż zwleka z bardzo istotnym dla ustawy rozporządzeniem. Kancelaria premiera - słowami ministra Henryka Kowalczyka - tłumaczyła, że rozporządzenie lada chwila będzie.
To właśnie państwowy monopolista będzie "urządzać gry na automatach w salonach gier, gdzie będzie od 3 do 50 sztuk automatów". Ministerstwo Finansów zapewnia, że określone zostaną ograniczenia lokalizacyjne dla salonów, w tym minimalna odległość od szkół czy kościołów. Resort Mateusza Morawieckiego obiecuje, że automaty będą odpowiednio zabezpieczone, monitorowane i połączone w system, do którego dostęp będzie mieć właśnie minister. Co jeszcze nowego? Jeden automat będzie przypadać na każde 1000 mieszkańców powiatu.
W rękach tego samego monopolisty będzie możliwość urządzania gier hazardowych w internecie. Tutaj chodzi chociażby o ruletkę i pokera on-line. Cieszyć mogą się jedynie sporadyczni gracze w pokera. Część przepisów została zliberalizowana - organizacja turnieju, gdzie nagrody nie przekraczają 2 tys. zł, nie wymaga uzyskania licencji. Inne podmioty będą już musiały walczyć o koncesje na prowadzenie kasyna.
Znowelizowane przepisy zakładają też, że kasyna muszą opracować zasady odpowiedzialnej gry i nie dopuszczać do grania osób nieletnich. To akurat na rynku dość powszechna praktyka. Arsenał kar się znacznie powiększa. "Zdecydowanie wyższe będą kary za urządzanie gier na automatach bez wymaganej koncesji – wzrosną z 12 do 100 tys. zł od każdego automatu" - ostrzega resort finansów. Mało tego - zachęca do zgłaszania nielegalnych punktów. Ministerstwo przygotowało specjalną infolinię i adres mailowy.
Ustawa reguluje też możliwość reklamowania hazardu. Przyjęto zasady podobne do alkoholu, czyli reklam zakładów wzajemnych nie można pokazywać w godzinach od 6 do 22, w prasie młodzieżowej i dziecięcej oraz w miejscach publicznych. W reklamie musi się też znaleźć komunikat o zezwoleniu.