Potrzeby pożyczkowe brutto budżetu państwa wyniosą ich zdaniem blisko 400 mld zł i będą najwyższe od 2010 r., gdy obecnie oficjalnie zaplanowana jest kwota o 120 mld zł niższa.
Potrzeby pożyczkowe brutto to kwota, która jest potrzeba do sfinansowania deficytu, spłaty pożyczek i wykupu wcześniej wyemitowanych przez państwo obligacji.
Jak zauważają ekonomiści Credit Agricole, zgodnie z projektem ustawy budżetowej potrzeby pożyczkowe brutto budżetu państwa wyniosą 269,6 mld zł w 2023 r. W relacji do PKB wyniosą 8,1 proc. i będą najwyższe od 2016 r.
"Warto jednak zwrócić uwagę, że projekt budżetu nie uwzględnia realizacji niektórych wydatków, których prawdopodobieństwo materializacji w 2023 r. jest naszym zdaniem znaczące" – czytamy w raporcie.
Jak PiS chce wygrać w 2023 r.? Lista wydatków jest spora
O co chodzi? Projekt budżetu nie przewiduje m. in. przedłużenia tarczy antyinflacyjnej, a scenariusz, że rząd jej nie przedłuży, eksperci oceniają jako mało prawdopodobny. Jak argumentują, bez tarczy inflacja dalej w 2023 r. byłaby powyżej 10 proc., "co byłoby trudnym scenariuszem dla rządu, biorąc pod uwagę wybory parlamentarne".
Sam koszt przedłużenia tarczy antyinflacyjnej na 2023 r. to 33 miliardy zł (szacunki NBP). A – jak twierdzą ekonomiści Credit Agricole – to nie będą jedyne dodatkowe wydatki rządu, których próżno szukać w planach budżetu.
- W ich opinii "w ramach kampanii wyborczej rząd podejmie decyzję o przyznaniu 14. i 15. emerytury w 2023 r.", gdy budżet przewiduje sfinansowanie tylko tzw. trzynastki. 14. i 15. emerytura będą kosztować państwo 23 mld zł.
- Oprócz tego możemy się spodziewać waloryzacji świadczeń w ramach programu Rodzina 500+ do 700 zł na dziecko (15 mld zł).
- W warunkach wysokich cen energii rząd najprawdopodobniej zdecyduje się na zamrożenie cen prądu i gazu dla gospodarstw domowych, co wiązałoby się z dodatkowymi wydatkami budżetu równymi odpowiednio 23 i 13 mld zł.
- W połączeniu z dodatkiem węglowym (11,5 mld zł), koszty takich działań osłonowych sięgnęłyby łącznie ok. 47 mld zł w 2023 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chociaż – jak podkreślają ekonomiści – trudno przewidzieć szczegóły, czy i w jakiej formie poszczególne pomysły zostaną wprowadzone, to – jak prognozują eksperci – razem będzie to kolejne 120 mld zł wydatków, których na razie nie ma w oficjalnych zapowiedziach rządu. W rezultacie potrzeby pożyczkowe brutto wyniosłyby 389,4 mld zł i 11,7 proc. PKB. Byłyby więc największe od 2010 r.