Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Zakaz handlu w niedziele? Żaden problem - tak odpowiada zdecydowana większość Polaków

508
Podziel się:

Polacy przyzwyczaili się do zakazu handlu w niedziele - wynika z raportu Santander Consumer Banku dla money.pl. Jeśli ktoś narzeka, to głównie zamożni i wykształceni mieszańcy wielkich miast. Badanie sugeruje też, że problem zakazu może się niebawem sam rozwiązać. Przez ekspansję sklepów autonomicznych.

Zakaz handlu przeszkadza przede wszystkim zamożnym mieszkańcom dużych miast, wynika z badania IBRIS. dla SCB
Zakaz handlu przeszkadza przede wszystkim zamożnym mieszkańcom dużych miast, wynika z badania IBRIS. dla SCB (WP.PL, Mateusz Madejski)

Niemal 70 proc. Polaków uważa, że zakaz handlu w niedziele w ogóle im nie przeszkadza, wynika z raportu Santander Consumer Banku, który został udostępniony money.pl. Wprowadzony w 2018 r. przepis przeszkadza tylko 25 proc. osób.

Niemal połowa Polaków nie chciałaby powrotu do handlowych niedziel, a tylko 38 proc. widzi taką potrzebę.

"Przyzwyczaiłem się, zakupy robię po prostu w inne dni" - deklaruje 63 proc. osób. Dla 25 proc. zakaz natomiast nie ma znaczenia, bo robią zakupy głównie online. 34 proc. Polaków z kolei wybiera te sklepy, które mimo ograniczenia są otwarte. To na przykład część Żabek - niektóre sklepy tej sieci funkcjonują bowiem jako punkty pocztowe, a tych zakaz nie dotyczy. W niedziele mogą być czynne też sklepy, w których za ladą stanie właściciel.

Zobacz także: Obejrzyj: Pomysł nie tylko na biznes, ale też na życie

Jednak raport Santander Consumer Banku pokazuje, że Polska jest podzielona w ocenie niedzielnego zakazu. O ile wieś zwykle przepis popiera, to miasta już są bardziej sceptyczne. A najbardziej krytyczne wobec zakazu są największe metropolie, w których mieszka ponad 500 tys. osób.

I tak tylko 30 proc. mieszkańców wsi chce, by handlowe niedziele przywrócić. W metropoliach jest za tym ponad 61 proc. badanych.

Najbogatsi chcą kupować w niedziele

Wśród tych 25 proc., którym zakaz przeszkadza, są przede wszystkim dość zamożni Polacy. 67 proc. tych, którzy mogą liczyć na pensję wyższą niż 5 tys. zł, wolałoby przywrócenia handlu w ostatni dzień tygodnia. Za tym samym opowiada się 61 proc. zarabiających w przedziale 4-5 tys. zł.

Po drugiej stronie barykady są natomiast ci, którzy zarabiają najmniej. Powrotu do handlowych niedziel chce tylko 24 proc. osób, których dochód nie przekracza 1000 zł i 22 proc. tych, którzy zarabiają do 1500 zł.

Idea powrotu do handlowych niedziel wygrywa też wśród osób z najwyższym wykształceniem. 55 proc. takich osób chce zniesienia zakazu.

Rozwiązanie to autonomiczne sklepy?

Część Polaków, którym zamknięte sklepy przeszkadzają, stara się częściej kupować w internecie. Jednak być może inne rozwiązania wyjdą naprzeciw tym, którzy nie mogą robić zakupów w tygodniu - i zostają im niedziele. Takim wyjściem mogą być chociażby autonomiczne sklepy, w których nie muszą pracować kasjerzy.

- 53,8 proc. respondentów uważa, że sklepy autonomiczne to nasza przyszłość. Elastyczne podejście konsumentów przejawia się również w zapale, z jakim korzystają z płatności bezgotówkowych. Polacy cenią sobie rozwiązania łączące nowoczesność, korzyści i wygodę – mówi Dariusz Józefiak, dyrektor Departamentu Marketingu i Reklamy Santander Consumer Banku. Józefiak zauważa, że takie rozwiązanie podoba się zwłaszcza mieszkańcom dużych miast.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(508)
robol
3 lata temu
co to znaczy 70 % w kraju gdzie pracuje tylko 51%. decyzja o zamknięciu handlu w niedzielę to czysta polityka i to ta w najgorszym wydaniu. czyli zgięcie karku przed kościołem. pracodawcy powinni przygotować ofertę dla pracowników pracujących w niedzielę. i zobaczyć czy będą chętni. coś takiego było już przygotowane, przed zamknięciem handlu w niedzielę tj. 2,5-3 krotność stawki + dwie wolne niedziele w miesiącu. ale poprzez swoje decyzje teraz i za pierwszych rządów pis dobił drobny handel. spowodowali, że markety przejęły funkcję sklepów codziennych-porannych. dziś markety są otwarte od 6 rano.
La
4 lata temu
My tu dyskutujemy o niedzielach handlowych,coraz więcej firm narzeka na spadek obrotów.Ja natomiast zwracam uwagę na problem pomijany w dyskusji.Wiadomo że padła olbrzymia ilość drobnych polskich sklepów wykoszona przez zagraniczną konkurencję o co chyba chodziło.Teraz będą walczyć między sobą.Np w Łodzi jest coraz mniej ludności a zagranicznych sklepów sieciowych przybywa.I tu nic sieciom nie pomoże,ani handel w niedziele ani nawet całodobowy handel.Polski handel jest prawie wykończony to teraz walczą między sobą.Poza montowniami jakoś nie widać żeby firmy zagraniczne chciały budować konkretne zakłady pracy.Uważam że dyskusje o handlu podkręcane są przez sieci które by chciały aby tylko u nich kupować.Mówi się że pozostałe polskie sklepy też ucierpiały na zakazie handlu.Ja natomiast słyszałem że polskie rynki które w ogóle cały czas nie pracują w niedzielę są zadowolone.
antyPiS
4 lata temu
Człowiek to takie bydlę, które się do wszystkiego przyzwyczai. Do godziny policyjnej tez...
wojtek
4 lata temu
'głupie gadanie'
Roman - stare...
4 lata temu
Uważam, że ustawa zabraniająca handlu w niedzielę, to jedna z "najgłupszych" ustaw. Nie spełnia bowiem żadnego społecznego celu poza ideologicznym. Dlaczego dotyczy tylko handlu, a nie dotyczy innej działalności zarobkowej? Nie chodzi więc tutaj o umożliwienie odpoczynku "pracującemu ludowi miast i wsi". Nb. chłop na wsi pracuje w światek i piątek, a władza jakoś nie normuje mu czasu pracy - chłop normuje go sobie sam, a i tak jest przepracowany. Praca na roli to b. ciężka praca - to nie to co robota "na kasie" w samie. Są dni ustawowo wolne od pracy i władza winna pilnować tego, by nikt nie był w te dni PRZYMUSZANY do pracy. Chyba, ..., chyba, że w indywidualnej umowie o pracy jest wyraźnie zaznaczone, iż pracobiorca godzi się na zatrudnianie przez pracodawcę w dni ustawowo wolne od pracy w wymiarze takim to a takim. Może to dotyczyć stacji benzynowych, restauracji, szpitali, MZK, PKP, etc. Może też i dotyczyć sklepów! A czemuż to mają stanowić wyjątek? Za pracę w takie dni winno płacić się więcej i tu mogłaby to regulować ustawa albo umocowane w niej rozporządzenie ministra. Cała "awantura" ze sklepami ma charakter li tylko polityczny. O charakterze religijnym nie wspomnę, bo mimo iż 90% Polaków jest ochrzczonych, to "Pamiętaj abyś dzień święty święcił" akceptuje w praktyce może 5%, a w niedzielnej Eucharystii uczestniczy może 15%? Poza tym konstruowanie ustaw "pod konkretną religię" jest sprzeczne z konstytucją ale to akurat władzy nie przeszkadza. Solą w oku jest Żabka i władza kombinuje jak się do niej dobrać - wspierana przez rzesze "nawiedzonych". W sumie - awantura o podłożu polityczno-religijnym i tak to odbieram. Ja w weekendy zakupów nie robię. W sobotę po 18.00 idę na niedzielną mszę, a w niedzielę jadę na ryby albo do lasu albo gdziekolwiek indziej. Mam cały dzień wolny. Jedyną uciążliwością dla mnie tej ustawy jest to, że zakupy na weekend muszę robić już w czwartek, bo w piątek są już spore kolejki, w sobotę w sklepach jest "urwanie głowy", a sklepiki osiedlowe mają "paprany" różnymi ulepszaczami chleb. "Moja" piekarnia z jadalnym pieczywem w niedzielę zamknięta, w sobotę oblężona, dostępna w piątek przed południem, potem już tylko ma "spady".
...
Następna strona