Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Zakupy pod drzwi w kwadrans. Zmiana przepisów może wywrócić rynek do góry nogami

8
Podziel się:

Jeszcze dwa czy trzy lata temu dostawa zakupów w kwadrans brzmiała jak melodia dalekiej przyszłości. Pandemia i zamknięcie większości sklepów w niedziele przyczyniło się do zmian zachowań zakupowych Polaków, co otworzyło furtkę dla firm z sektora oferującego błyskawiczne dostawy. Dziś jednak trudno im uzyskać rentowność. Ich działalność może też wywrócić zapowiadana przez Brukselę zmiana przepisów.

Zakupy pod drzwi w kwadrans. Zmiana przepisów może wywrócić rynek do góry nogami
Kurierzy są nieodłączną częścią quick-commerce. Zmiana przepisów unijnych związanych z ich prawami może pogrążyć sektor. (Getty Images, ANGEL GARCIA)

Firmy oferujące dostawę zakupów w ciągu kwadransa lub 10 minut reklamują się w największych miastach właściwie wszędzie. Taki rodzaj zakupów nazywa się quick commerce (pol. szybki handel, nazywany też q-commerce) i jest jednym z najnowszych trendów handlu internetowego.

Firmy działające na tym rynku albo współpracują z głównymi graczami branży handlu (i korzystają z ich infrastruktury), albo zakładają tzw. dark store’y (pol. ciemne sklepy). Te drugie z tradycyjnymi sklepami nie mają za wiele wspólnego - klienci nie mają do nich wstępu. To magazyny z towarami rozłożonymi na półkach. Po złożeniu zamówienia konfekcjonują je pracownicy, a następnie przekazują kurierowi.

Taka forma działania jest możliwa wyłącznie wtedy, gdy dark store jest umieszczony blisko dużej grupy klientów. Dlatego tego typu placówki muszą znajdować się w centrum miast lub w sąsiedztwie dużych osiedli.

Boom na rynku quick commerce

Koncept błyskawicznych zakupów na dobre rozgościł się nad Wisłą w 2021 r. To w tym roku działalność rozpoczęły lub wznowiły m.in. Lisek, Glovo, Stuart, Jokr, Swyft (obecnie zawieszony), Biedronka (wspólnie z Glovo w ramach usługi BIEK) oraz Żabka (w usłudze Jush).

Zobacz także: Omijają zakaz handlu jako dworce. "Widocznie jest taka potrzeba"
Mamy do czynienia z czynnikami stymulującymi w pewien sposób rozwój form zakupów na odległość i zakupów z dostawą, czyli z pandemią i ograniczeniem handlu w niedziele. Wcześniej handel żywnością był marginalną częścią sprzedaży w internecie. Natomiast w tej chwili zrobił się z tego bardzo ważny obszar - mówi w rozmowie z money.pl wiceprezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński.

Potwierdza to również raport PwC "Prognoza rozwoju rynku e-commerce w Polsce" z 2021 r. Jeszcze w 2017 r. wartość zakupów spożywczych w e-zakupach wynosiła 2 mld zł, a w ubiegłym roku - już 5 mld zł. A to nie koniec. PwC prognozuje skokowy wzrost udziału zakupów spożywczych w e-handlu. W 2026 r. Polacy mają wydać na nie 18 mld zł.

Będzie też rósł udział żywności w sprzedaży w sieci. Dziś od kilku lat utrzymuje się on na poziomie 5 proc. W 2026 r. natomiast ma on wynosić już 11 proc.

Walka o rentowność

Specyfika polskiego rynku jest jednak inna niż w państwach Europy Zachodniej. W największych miastach w naszym kraju na każdym rogu możemy odwiedzić sklep spożywczy, najczęściej należący do jednej z franczyz, nierzadko otwarty nawet w niedzielę. Niektóre testują też rozwiązania bezobsługowe. To sprawia, że firmy z sektora q-commerce muszą wchodzić w agresywne promocje, by skusić do swojej oferty klientów.

W styczniu echem odbiły się słowa Grzegorza Bieleckiego, członka zarządu i dyrektora operacyjnego Frisco SA. Firmy, która - choć istnieje na rynku od kilkunastu lat - rentowność uzyskała w 2020 r. po wybuchu pandemii. W rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl Bielecki ocenił, że start-upy q-commerce, w które inwestują fundusze, mogą nie mieć czasu, by uzyskać rentowność, gdyż właściciele będą oczekiwać zysków, gdy tylko rynek się ustabilizuje.

Obecnie wygląda na to, że jest to model trwale nierentowny. Konkurencja na rynku będzie powodowała, że minimalna wartość koszyka z darmową dostawą będzie bliska zeru. […] Trudno wyobrazić sobie, że na końcu tej drogi pojawia się rentowność. Musiałoby nastąpić coś, co przekonałoby klienta, że ma do czynienia z usługą, za którą warto zapłacić. Myślę, że jedyną możliwością na osiągnięcie rentowności w tym modelu jest znalezienie takich klientów w jakiejś niszy rynkowej - powiedział portalowi Grzegorz Bielecki.

Marlena Żurawska, head of e-commerce w Deli2.pl, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wskazywała, że choć rynek jest duży i chłonny, to ostatecznie dojdzie na nim do konsolidacji i pozostanie na nim dwóch czy trzech najsilniejszych graczy. - Tych, którzy będą potrafili zaadaptować się i utrzymać rentowność - prognozowała w rozmowie z dziennikiem.

Igor Kałuża, head of marketing w Advox Studio - grupie zajmującej się budowaniem sklepów internetowych - w rozmowie z money.pl zwraca uwagę na fakt, że firmy z q-commerce w poszukiwaniu rentowności nie ograniczają się wyłącznie do żywności, lecz rozszerzają ofertę, by przyciągnąć klientów.

Już teraz z różnych stron słyszy się głosy dotyczące możliwości rozwoju sieci w innych branżach, takich jak np. moda. Tym samym należy stwierdzić, że w dark store'ach tkwi bardzo duży potencjał, który może przełożyć się na znaczące zmiany na rynku - uważa nasz rozmówca.

Zmiana prawa przyhamuje rynek?

Największym wyzwaniem dla branży na najbliższy okres może być jednak nie rentowność czy konkurencja, lecz zmiana prawa wymuszona przez Unię Europejską. Bruksela chce dyrektywą ucywilizować rynek kierowców firm przewozowych oraz kurierów. Każdy zatrudniony, którego praca jest kontrolowana przez aplikację cyfrową, będzie traktowany jako pracownik etatowy, bez względu na rodzaj podpisanej umowy. To oznacza, że będą mogli korzystać z praw pracowniczych i świadczeń socjalnych.

Przedstawiciel branży, z którym rozmawiał money.pl (poprosił o anonimowość), wskazuje, że najbliższe 12 miesięcy po wejściu w życie dyrektywy zadecyduje o kształcie sektora, bo wtedy będzie wiadomo, komu udało się przetrwać.

Zgodnie z tym, co słyszałem, firmy q-commerce muszą czterokrotnie zwiększyć liczbę zamówień i dwukrotnie wartość koszyka. Na samym starcie taki dynamiczny wzrost jest możliwy, biorąc też pod uwagę to, że proponują cross sellingiem produkty o większej marżowości, to te liczby mogą być sporo mniejsze - zwraca uwagę nasz rozmówca.

Jeśli by się im to udało, to proces dochodzenia do rentowności mógłby potrwać od 12 do 24 miesięcy. Choć dużo zależy od promocji, dostępności oraz optymalizacji logistyki wraz ze wzrostem zamówień. Dziś szacuje się, że średnia wartość koszyka przy tego typu zakupach wynosi około 100 zł.

Tradycyjny handel śpi spokojnie

Wszyscy nasi rozmówcy są jednak zgodni: q-commerce nie wyprze handlu tradycyjnego. Po pierwsze dlatego, że zakupy z szybką dostawą klienci robią najczęściej pod wpływem chwili, np. gdy uświadomią sobie, że czegoś im brakuje na kolację. Do sklepu zaś idą z konkretną listą. Wielu też wcześniej porównuje ofertę kilku placówek, by wybrać tę, gdzie kupią potrzebne towary najtaniej.

Po drugie, niektóre firmy z tego sektora specjalizują się w tym, że po prostu robią zakupy w sklepach za klienta, a za ich dostarczenie pobierają marżę. Po trzecie, q-commerce będzie rozwijać się przede wszystkim w największych miastach, czyli tam, gdzie zagęszczenie ludności jest największe.

Q-commerce na pewno nie wyprze handlu tradycyjnego, tym bardziej, że ma on raczej charakter impulsowy. Na pewno ten trend będzie się rozwijać, zwłaszcza w miastach, gdzie ludzie żyją szybko, a całe dzielnice są wyłącznie sypialniami. Ten rodzaj zakupów ma jednak charakter przede wszystkim doraźny - mówi Maciej Ptaszyński.

Igor Kałuża natomiast zwraca uwagę, że błyskawicznemu handlowi sprzyja ustawa ograniczająca handel w niedzielę. - Zgodnie z analizami, zapowiadane uszczelnienie zakazu handlu w niedzielę nie powinno wpłynąć na ten rodzaj zakupów - technicznie mówimy przecież o zakupach złożonych online. Z tego powodu zmiana w ustawie może przysporzyć popularności opisywanej metodzie, zwłaszcza jeżeli będzie to jedyna szansa na niedzielne zakupy - wskazuje nasz rozmówca.

Rynek się zmienia i jest miejsce dla wielu różnych rozwiązań. Pytanie, czy popyt na usługi q-commerce będzie rósł na tyle dynamicznie, by angażować większe siły i środki w dłuższej perspektywie. Ale do tego, że tego typu usługi będą się rozwijać, to nie mam żadnej wątpliwości - podsumowuje Maciej Ptaszyński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(8)
Ecco
2 lata temu
Ja tak robię zakupy w niedzielę. Sklep niby zamknięty, a pracownicy nie mają wolnego. Pracują w magazynie pakując towary do zamówień internetowych. Mnóstwo ludzi robi takie zakupy w niedzielę.
aga
2 lata temu
Brakuje możliwości wybrania towaru w sklepie i firmy która go dostarczy pod drzwi. Płacimy w sklepie za towar + koszt dostawy. Społeczestwo coraz starsze i brak siły na noszenie zakupow.
ha ha ha
2 lata temu
Już to widzę. Na naszych drogach te 15 minut pod dom jest raczej niemożliwe.
cebulak
2 lata temu
Czyli ta "nowoczesna" branża się wypr*, bo trzeba będzie normalnie płacić ludziom na cywilizowanych umowach? :-D ojej cóż za wspaniały nowoczesny postępowy biznes ROTFL
taaak...
2 lata temu
Rosiński czy widzisz różnicę między kolekcjonowaniem a konfekcjonowaniem ?. Oddaj kasę za idiotyzmy w twojej grafomanii .