Pod koniec lutego Parlament Europejski przyjął kontrowersyjne porozumienie z Radą UE w sprawie nowego unijnego prawa o odbudowie zasobów przyrodniczych. Zwolennicy tych przepisów uważają, że pomogą one odbudować zniszczoną przyrodę, a krytycy, że będą niekorzystne dla rolników.
Dokument zobowiązuje państwa członkowskie do:
- odbudowy do 2030 roku co najmniej 30 proc. siedlisk przyrodniczych ze stanu złego do dobrego (od lasów, łąk i terenów podmokłych po rzeki, jeziora),
- co najmniej 60 proc. do 2040 roku,
- 90 proc. do 2050 roku.
25 marca ministrowie ds. środowiska krajów członkowskich UE będą głosować nad ostatecznym kształtem rozporządzenia. Polski głos ma być decydujący. Przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen ma osobiście zależeć na poparciu polskiego rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jeżeli rozporządzenie upadnie, to upadnie równocześnie jeden z głównych filarów Zielonego Ładu, który miał być podstawowym dokonaniem tej kadencji KE. Tym bardziej że Zielony Ład chwieje się w posadach od czasu fali rolniczych protestów. Pogrzebane zostały już przepisy w sprawie ograniczenia zużycia pestycydów. KE liczy, że przetrwa chociaż ustawa o odbudowie przyrody" - donosi RMF24.pl.
W czerwcu 2023 roku, gdy przyjmowano wstępne stanowisko Rady UE ws. rozporządzenia, rząd PiS zagłosował przeciw. Bruksela liczy, że gabinet Donalda Tuska ma inne zdanie. Jednak nadzieje KE mogą być płonne.
Marek Sawicki, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego i były minister rolnictwa, spodziewa się weta.
Wyłączenia ochrony torfowisk, kolejne obostrzenia nakładane rolnictwo, są dziś niepotrzebne. Według mnie Donald Tusk jest temu przeciwny. Ja na pewno oczekuję jasnego stanowiska polskiego rządu - mówi w rozmowie z money.pl.
Podobnie sytuację ma oceniać ministerstwo rolnictwa. Mimo podjęcia prób, nie udało nam się jednak skontaktować z przedstawicielami resortu.
Polskie weto jest prawdopodobne. Taki wniosek można wysnuć ze słów samego premiera.
- Prawdopodobnie uda nam się w ogóle zablokować ten projekt. Będziemy działali na zasadzie pełnej dobrowolności. To jest oczywiście potrzebne ze względu na gospodarkę wodną i na ochronę środowiska. Długoterminowo też w interesie samych rolników. Ale będziemy robili to bez przymusu europejskiego. Wyłącznie tam, gdzie będzie na to zgoda, ochota i pieniądze - powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej w minioną środę.
Polska kładzie więc na szali relacje z szefową KE z jednej strony, a z drugiej i tak już fatalne nastroje polskich rolników. Języczkiem u wagi może być także kwestia jednomyślności polskich urzędników z rządem Viktora Orbana, który najpewniej również zagłosuje przeciwko unijnym przepisom dotyczącym odbudowy zasobów przyrody.
Rozporządzenie podnosi bardzo ważną kwestię, jaką jest ochrona zasobów przyrodniczych. Zasoby te są niezbędne do życia i działalności gospodarczej człowieka, w tym szczególnie dla działalności rolniczej, która opiera się na wykorzystaniu gleby, wody, powietrza, a także różnorodności biologicznej - tłumaczą w komentarzu dla money.pl dr Wioletta Wrzaszcz i Konrad Prandecki, eksperci Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - Państwowego Instytutu Badawczego.
Problem przeciwdziałania degradacji różnorodności biologicznej jest podejmowany od dawna, ale strategia Unii Europejskiej funkcjonująca do 2020 r. - w ocenie naszych rozmówców - była nieskuteczna.
- Obecne obowiązuje strategia do 2030 r., która powstała w oparciu o założenia Europejskiego Zielonego Ładu. Zapisy te odnoszą się również do celów Agendy 2030 uchwalonej przez ONZ. Podjęte działania na poziomie UE, zmierzające do odbudowy zasobów przyrodniczych, niewątpliwie stanowią właściwy kierunek polityki wspólnotowej - twierdzą eksperci, zaznaczając, że postawione przez UE są trudne do wykonania.
- Wyznaczone w rozporządzeniu cele dotyczą perspektywy 2030, 2040 i 2050. Mają one uzasadniony, aczkolwiek bardzo ambitny charakter i sprostanie im będzie niezwykle trudne. Zasadne byłoby, aby zobowiązania państw były adekwatne do skali problemów występujących w nich lokalnie. Przyjęcie takiego celu dla wszystkich państw członkowskich nie znajduje uzasadnienia merytorycznego - wskazują analitycy Instytutu.
Szczególnym wyzwaniem - podkreślają eksperci - będzie osiągnięcie założonych celów dotyczących zwiększenia liczebności motyli na obszarach trawiastych, liczebności pospolitych ptaków krajobrazu rolniczego, zwiększenie elementów krajobrazu o wysokiej różnorodności na gruntach rolnych, a także zasobów węgla organicznego w glebach mineralnych na gruntach uprawnych.
Podjęcie spójnych działań naprawczych jest wręcz priorytetowe na poziomie UE i dalej poszczególnych państw członkowskich. Odroczenie tych działań w czasie przełoży się na wymierne, dalsze negatywne skutki nie tylko dla przyrody, lecz dla społeczeństwa - uważają nasi rozmówcy.
Jak zaznaczają, odrębną sprawą jest wykonalność proponowanych zapisów prawnych.
- Trzeba zdawać sobie sprawę z wielu trudności z tym związanych. Nawet jeśli planowane cele nie będą osiągnięte w zakładanej perspektywie i na danym poziomie, ważne jest inicjowanie działań naprawczych zmierzających ku poprawie stanu bioróżnorodności w UE - podsumowują.
I po embargu? Głośna zapowiedź Tuska w "zamrażarce"
Z bezpośrednim pytaniem o to, jak będzie głosować polska delegacja 25 marca ws. odbudowy zasobów przyrody, zwróciliśmy się do minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski oraz do wiceszefa resortu Miłosza Motyki. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl