Kiedyś życie Ewy Popławskiej, bohaterki najnowszego odcinka "Pomysłu na dom", toczyło się we Wrocławiu. - Byliśmy totalnymi mieszczuchami – wspomina. Gdy jednak wyjeżdżała poza dom na weekend, za każdym razem ciągnęło ją do miejsc "z duchem staroci". W końcu, dziesięć lat temu, padła decyzja: wraz z mężem kupują stary, poniemiecki dom z czerwonej cegły. Był pustostanem przez ponad 30 lat.
Koszt? Około 165 tysięcy złotych za dom z działką o powierzchni 1300 m². - Kupiliśmy ściany i więźbę dachową – przyznaje właścicielka, dodając, że nie był to zwykły remont, a raczej "odtworzenie" domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duch dawnych czasów
Choć niewiele wiadomo o pierwszych mieszkańcach, podczas remontu znaleziono list napisany ołówkiem po niemiecku przez właściciela, który został wcielony do Afrika Korps i z tęsknotą pisał z frontu o chęci powrotu do domu.
Dom co do zasady zachował dawny układ wnętrza z krzyżowo postawionymi ścianami i centralnie usytuowanym kominem. Postawiono jedynie jedną nową ścianę, by stworzyć pokój gościnny. W salonie uwagę przykuwa piec z Norwegii, mający ponad 100 lat.
Z kolei ceglana posadzka, wbrew skojarzeniom, nie powoduje chłodu. Pod nią ukryto ogrzewanie podłogowe. - Ogrzewanie podłogowe włączamy na godzinę, dwie, cegła się nagrzewa, wyłączamy, a ona jeszcze przez kilka godzin jest ciepła – opowiada właścicielka.
Dom, który grzeje i gotuje
W kuchni króluje biały piec z poręczą i haczykami do suszenia grzybów – spełnienie marzenia właścicielki. Znaleziony w Sosnowcu za 350 zł.
Charakteru dodają niemieckie napisy: "Salt", "Fefer", "Knoblauch". - To nie sprawia wrażenia polskiej kuchni, bo jesteśmy w niemieckim domu. Staramy się wszystkie elementy odtworzyć, nawet jeśli mąż narzeka, że nie może znaleźć czosnku - mówi z przymrużeniem oka Ewa Popławska.
Nowa zabudowa kuchenna powstała z jesionu, ale w stylu country. Mimo to właścicielka przyznaje: po kilku latach chciałabym tę kuchnię przearanżować i zrobić ją z oryginalnych starych komód.
Cegła po cegle
- Zachowaliśmy każdą jedną cegłę, bardzo dużo drewna ściągaliśmy z różnych miejsc i później adoptowaliśmy do wnętrz – mówią właściciele. Remont trwał osiem lat. Ostatecznie w domu została tylko oryginalna więźba dachowa i ceglane ściany.
- Absolutnie nie żałuję, ale pomna tych ośmiu lat ciężkiej pracy nie wiem, czy gdybym miała świadomość, co nas tu czeka, zdecydowalibyśmy się ponownie. Może poszlibyśmy na kompromisy, na które wtedy się nie zgadzałam - ocenia pani Ewa.