Rząd zdecydował w sprawie pomocy dla kredytobiorców dotkniętych w ostatnich miesiącach potężnymi podwyżkami rat. Podczas wtorkowej konferencji premier Mateusz Morawiecki omówił najważniejsze filary, na które składają się m.in. wakacje kredytowe i powiększenie puli środków dostępnych w ramach Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (FWK).
Łączna wartość przedstawionego programu pomocy to około 5 mld zł. Pieniądze te częściowo trafią bezpośrednio do Polaków (kredytobiorcy w najtrudniejszej sytuacji mogą liczyć w sumie w tym roku na 2 mld zł z FWK). Dodatkowe około 0,8 mld zł zostanie w kieszeni osób spłacających kredyty dzięki temu, że spłatę jednej raty kwartalnie będą mogli przesunąć na późniejszy termin.
Szef rządu we wtorek podczas konferencji został zapytany o to, czy zaproponowane rozwiązania nie staną się kolejnym impulsem inflacyjnym (po wcześniej ogłoszonej obniżce podatków). Dziennikarz zapytał Morawieckiego, czy nowy pakiet pomocowy nie dosypie na rynek więcej "pustego pieniądza", co przełoży się na kolejne wzrosty stóp procentowych i sprawi, że kredyty hipoteczne będą jeszcze droższe.
Premier: "to nie jest pusty pieniądz"
Premier bronił pomysłu rządowego wsparcia kredytobiorców, starając się np. pokazać, że 5 mld zł to mała kwota na tle np. rocznego PKB Polski, które wyniesie około 3 bln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pieniądz, który trafia do portfeli Polaków nie jest dla nas "pustym pieniądzem". Czy mamy pomysł, jak zdjąć pusty pieniądz z rynku? To jest pieniądz, który zostawiamy w waszych kieszeniach, aby ulżyć w tych bardzo trudnych kwartałach, a może latach, które przed nami - odpowiedział premier Morawiecki.
- Tak, prawdą jest, że rekordowa historyczna obniżka podatków, zostawia więcej pieniędzy w portfelach. To nie są puste pieniądze. Polacy przeznaczają je na podstawowe potrzeby, gdy mają problem ze związaniem końca z końcem, albo na oszczędności, albo inwestycje. Gospodarka dziś potrzebuje inwestycji. Gospodarka potrzebuje inwestycji, które nie wymagałyby zaciągania długu. Te pieniądze są pieniędzmi, które przesuwamy od banków do obywateli - dodał Morawiecki.
Rząd nakręca inflację?
- Absolutnie działania rządu są proinflacyjne. Sugestia, że rząd pcha na rynek pusty pieniądz, jest trafna. Premier niepotrzebnie się tłumaczy i odwraca kota ogonem. Pieniądze przekazane ludziom nie pójdą na inwestycje, a na dalszą konsumpcję - komentuje sytuację profesor Marian Noga, były członek RPP, który w latach 2004-2010 decydował o stopach procentowych.
W rozmowie z money.pl przyznaje, że jest zniesmaczony ostatnimi wypowiedziami premiera i prezesa NBP. Jego zdaniem nie tylko nie sprzyjają zarządzaniu oszczekiwaniami inflacyjnymi. Zamiast hamować, tylko je wzmagają. A to już prosta droga do nakręcenia bardzo groźnej dla gospodarki spirali cenowo-płacowej.
Noga wylicza, że na około 2 mln kredytobiorców blisko 100 tys. może potrzebować pomocy z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Jeśli każdy z nich dostanie przez 3 lata 72 tys. zł, w sumie będzie to kwota ponad 7 mld zł.
- Na rynku te pieniądze rozdawane przez rząd nie są potrzebne. Mamy wręcz nadpłynność. Pieniędzy jest za dużo. Krąży w obiegu ponad 200 mld zł, które nie mają pokrycia w towarach - podkreśla Marian Noga.
Rząd i NBP. Dobry i zły policjant
Na początku stycznia pisaliśmy w money.pl, że ekonomiści są zgodni co do jednego. Aby naprawdę pomóc Polakom i trwale obniżyć inflację, musiałoby dojść do współdziałania NBP i rządu, czyli tzw. policy-mix. Ten pierwszy musi rozsądnie podwyższać stopy procentowe, przygaszając popyt, ten drugi powinien ograniczać deficyt budżetowy i inne wydatki pozabudżetowe (np. z różnych funduszy celowych). Tak się jednak nie dzieje.
Przyznał to sam prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej zorganizowanej kilka dni temu. Porównał bank centralny do złego policjanta, a rząd do dobrego policjanta. Przekonuje jednak, że nie jest to problem.
Zupełnie innego zdania jest profesor Noga, który przekonuje, że skuteczne w walce z inflacją jest tylko wspólne działanie rządu i NBP. Muszą iść w jednym kierunku, ograniczając ilość pieniądza w obiegu.
W jednym z programów "Money. To się liczy" prof. Jerzy Hausner, były wicepremier, minister gospodarki i uznany ekonomista przestrzegał, że jeśli nie będzie wspólnego, odpowiednio dopasowanego działania rządu i władz monetarnych, polska gospodarka może zostać rozchwiana.
Wśród ekonomistów jest wiele głosów, które dość sceptycznie podchodzi do ekspansywnej polityki rządu. Mikołaj Raczyński z Noble Funds TFI po konferencji premiera przyznał w mediach społecznościowych, że "rynek z każdym kolejnym pomysłem rządu traci wiarę w możliwość trwałego obniżenia inflacji w Polsce".
Damian Słomski, dziennikarz money.pl