Auta elektryczne traktowane inaczej przez skarbówkę niż tradycyjne. Podatkowa zagwozdka
Elektromobilność na sztandarach, ale do pracowników korzystających z ekologicznych samochodów - podatek. Jak pisze "Rzeczpospolita", pracodawca, który udostępnia pracownikowi ekologiczne auto i zwraca koszty ładowania pojazdu w domu, musi mu naliczyć dodatkowy przychód i podatek.
To wniosek z interpretacji skarbówki, o którym możemy przeczytać w "Rzeczpospolitej". Urząd odniósł się do zapytania firmy, która udostępnia pracownikom służbowe auta elektryczne do celów prywatnych. Spółka nalicza im zryczałtowany przychód - co miesiąc 250 zł. Jednak zdaniem urzędników, w ryczałcie nie mieści się zwrot kosztów doładowania aut w domach. W efekcie skarbówka nakazała dodatkowe opodatkowanie tej kwoty.
Takiej interpretacji dziwią się prawnicy, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita". Radosław Żuk, doradca podatkowy i partner KZP, zauważa, że rozmija się to z interpretacjami dotyczącymi aut tradycyjnych, bo tam ryczałt obejmuje też sfinansowane pracownikowi paliwo.
Ceny żywności. W marketach drożyzna, u rolnika tanio - skąd się to bierze?
- Z jednej strony państwo zachęca do elektromobilności, z drugiej skarbówka zastawia podatkowe pułapki - komentuje w "Rz" Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA, który nazywa tę sytuację "swoistą schizofrenią".
Zdaniem ekspertów, takie rozbieżności i interpretacje mogą zniechęcić przedsiębiorstwa do kupowania elektrycznych samochodów.