Do Sejmu wpłynęła petycja ws. bykowego. "Osoby bezdzietne obciążają system"
Podwójna składka emerytalna dla bezdzietnych? Wraca pomysł tzw. bykowego. Do Sejmu wpłynęła petycja anonimowego autora. Również Marek Jakubiak, poseł i kandydat na prezydenta, forsuje "podatek dla bedzietnych". Ale eksperci obalają ich argumenty.
Autor anonimowej petycji przekonuje, że "osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu liczby podatników i składkowiczów, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując tego partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu". Postuluje, aby bezdzietni powyżej 30 roku życia płacili podwójną składkę emerytalną, a mający tylko jedno dziecko - wyższą o 50 proc.
Petycja nie zawiera jednak wyliczeń, ile miałyby wynosić podwyższone składki. Dla Wyborczej.biz policzył to dr Łukasz Wacławik z Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. - Przy średniej pensji, czyli ok. 8 tys. zł, na bykowe trzeba byłoby przekazać co miesiąc około 700-900 zł - stwierdził ekspert.
Serwis przypomina, że pomysł bykowego lansuje też Marek Jakubiak, poseł i kandydat na prezydenta. - Bykowe trzeba wprowadzić. Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś? - stwierdził w styczniu w Polsacie. W innym wywiadzie, w Radiu Zet, dodał, że 'są ludzie, którzy mogą mieć dzieci, a ich nie mają świadomie, bo chcą wygodnie żyć". Według jego pomysłu bykowe miałoby wynieść 800 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzuciła etat, by zbudować imperium. "Korporacja mnie wypluła" - Patrycja Strzelecka w Biznes Klasie
Nie zostawiają suchej nitki na bykowym
Prof. Irena Kotowska, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej, na pomysłach bykowego nie zostawia suchej nitki. Wskazuje dwa powody:
- osoby bezdzietne płacą składki i podatki tak samo jak reszta społeczeństwa, więc nie są na utrzymaniu państwa,
- wiele osób nie może mieć dzieci z powodów medycznych.
- Dla mnie cały ten pomysł sprowadza się do pogardliwego traktowania części społeczeństwa i przekonania, że ci ludzie są gorsi i trzeba im pokazać, jak mają żyć, bo my wiemy lepiej. Może wprowadzić nagrody dla ojców dzieci z kilkoma partnerkami, którzy w dodatku nie płacą alimentów, albo im umorzyć te alimenty. Wykonują wszak z nadwyżką obywatelski obowiązek reprodukcyjny - ironizuje prof. Kotowska w rozmowie z Wyborczą.
Z kolei dr Wacławik obala argument, którym posługują się zarówno Marek Jakubiak, jak i autor anonimowej petycji, która wpłynęła do Sejmu. Chodzi o przyszłą emeryturę bezdzietnych. - Bo w Polsce mamy już nowy system emerytalny, w którym wysokość świadczenia zależy od zebranych składek: każdy dostanie tyle, ile wypracował - podkreśla ekspert z AGH.
Bykowe w Polsce już istnieje
"Zarówno zwolennicy bykowego, jak i zbulwersowani tym pomysłem przeciwnicy, zdają się zapominać o tym, że w zasadzie obowiązuje on już dziś" - pisał Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl. Podkreślił, że historia pokazuje, że taką daninę - w Polsce od czasów PRL zwaną bykowym - trudno jest dobrze zaprojektować.
"Dlatego większość rządów wspiera rodzicielstwo ulgami podatkowymi i transferami. Efekt jest ten sam: bezdzietni częściowo finansują tych, którzy dzieci posiadają. W Polsce zaś ten transfer jest wyjątkowo duży" - czytamy.
"W poprzednim polskim systemie emerytalnym, istniejącym do 1999 r., nie było wyraźnego związku między zapłaconymi składkami a otrzymanymi świadczeniami. Wtedy to, ile płaciły pracujące aktualnie pokolenia, miało większe znaczenie. Bykowe, które funkcjonowało od 1946 r. do 1973 r., miało więc nieco większy sens" - przypomniał Siemionczyk.