Portfel

W sumie nie spodziewam się większej korekty, ale dzisiaj realizuję zyski/straty. Na tej fali zyskałem ok. 11% co uważam za świetny wynik. Mam mniej czasu na śledzenie rynku i nie widzę sensu wystawiania się na niepotrzebne ryzyko kiedy zysk już został ładnie ugrany. Powodzenia wszystkim inwestorom.

Szkoda straconych szans, bo zbierałem się przed świętami do większego zaangażowania, ale uznałem, że skoro nie będę miał czasu to nie będę wkładał nowych środków. Gdyby nadeszła korekta mógłbym wrócić w styczniu ze sporymi stratami. Wygląda na to, że nie złapałem się na nową falę wzrostów :( . Pocieszenie jest takie, że korekta musi w końcu przyjść.

Oczekiwaniem na korektę umiliłem sobie zrealizowaniem bardzo ładnego zysku (ponad 25%) na STX. Jak na niecałe 2 miesiące wynik rewelacyjny. Resztę póki co trzymam. Nie jest to duży udział w portfelu więc nie mam stracha. Zobaczymy jaki będzie ruch na indeksie i w którą stronę wyjdzie z kanału 2320-2370.

Nie pisałem już długo, ale w zasadzie nie ma o czym. Nic się nie zmieniło. Dzisiejsze dane o PKB są co prawda pozytywne, ale póki co nie widać jakichś szaleństw na walutach więc raczej obecnego obrazu to nie zmieni. Wyrok - póki co będziemy się bujać w górę i w dół. Kontynuuje trzymanie portfela w obecnym wymiarze i większość środków trzymam na lokacie.

Rekordy za nami. Chociaż raz mogę napisać z pełnym zadowoleniem - A NIE MÓWIŁEM :) (patrz wpis poprzedni). Według tego, co napisałem powinienem teraz kupować dalej ;) . Generalnie chyba tak zrobię, chociaż bardzo delikatnie. Jeżeli szczyt będzie nawet na 2600 (moim zdaniem to wątpliwe), a sprzedaż na szczycie jest prawdopodobna jak 5 w totka, to realizacja około 50 pkt poniżej szczytu jest możliwa. Daje to jeszcze około 7%. I dużo i mało, bo ryzyko wzrasta. Oczywiście w obecnej chwili nic nie ryzykuje (tylko tyle, że oddam część zysku). Obecna wydmuszka bardzo przypomina mi okres z czerwca - lipca 2007. Bite są kolejne rekordy, rynek coraz bardziej przekonany o dalszych wzrostach, ale pompowanie balonu ma to do siebie, że kiedyś pęknie... Ryzyko rośnie. Właśnie dlatego moja ostrożność wzrasta. Dlatego sprzedawać póki co nie będę, ale kupować jedynie bardzo wybrane spółki i to w niedużych ilościać 5-10% portfela.

Bardzo ładne wzrosty na wszystkich spółkach. To lubię. Tym, którzy tu zaglądają polecam wpisy Zbyszka Papińskiego, które śledzę od kilku ładnych miesięcy. Bardzo zdroworozsądkowe. Muszę powiedzieć, że obecnie to mój ulubiony komentator giełdowy. Można je znaleźć na stronie notowany.pl . Dzisiejszy komentarz:

http://notowany.pl/artykul/10197/po-sesji-magnes-fibonacciego

Co z tego wynika? Moim zdaniem bardzo wiele wskazuje, że ustanowimy nowe maksima jeszcze w tym roku. Nie chcę prorokować ile, ale jeżeli miniemy opór 2370 to tam ustawiam się na kolejne zakupy. Jeżeli odbijemy się to realizuję te małe, bo małe, ale jednak zyski.

Dobra, wracam do gry. Postaram się co jakiś czas skrobnąć co u mnie nowego. Za cel w najbliższej przyszłości (2-3 tygodnie) postanawiam zbudować sobie portfel. Myślę póki co o 4-5 spółkach. Do 20% środków, pewnie mniej. Reszta jeszcze idzie na lokatę 1 miesięczną. Potem zobaczymy co dalej.

Wyjściem z tvn kończę tą falę jakkolwiek długo ona potrwa (może nawet do 1900?!). Dla mnie udana. Zysk zrealizowany na około 4%. Trochę mniej, bo wyszedłem akurat tuż przed nowym odbiciem (zadziałały stopy), ale grałem według planu - pozbywać się od 1550-1600. TVN przeciągnąłem, żeby zmniejszyć stratę i udało się. Co dalej? Zaraz kwartalne wyniki i niestety, ale powieje chłodem... Najpierw Stany i tu podejrzewam, że będzie bardzo źle, potem Polska i tu podejrzewam, że będzie gorzej niż myślimy (skoro już pojawiają się przecieki o 1,1% wzrostu PKB w I kwartale to jest znacznie gorzej niż przewidywania pesymistów). Z całą pewnością bessa się jeszcze nie skończyła i według mnie czeka nas atak na nowe minima. Obawiam się, że jeszcze w II kwartale.

Jeśli ktoś obserwuje mój portfel wie, że od jakiegoś czasu akumulowałem akcje i obecnie mam już około 40% w akcjach. Dlaczego? Czy wierzę w powrót hossy? Nie, a przynajmniej nie w tym półroczu. Prawdopodobnie nawet nie w tym roku. Jednak uważam, że nawet w takich trudnych momentach jest możliwość zarobienia dobrych pieniędzy. Tym razem wszedłem mniej więcej przy poziomach 1500-1550 na w20 . To było stosunkowo za wysoko. Szybko indeks podążył ku polom Grumwaldu... A jednak konsekwentnie akumulowałem. Pozbyłem się jedynie spółek zaangażowanych w opcje walutowe. Takich spółek nie mam zamiaru trzymać w portfelu. Kupiłem za to banki, które zostały przecenione w mojej opinii za bardzo i póki co widzę, że był to bardzo dobry ruch. W tej chwili zanosi się na krótkie odreagowanie. Co robię dalej? Jeżeli w20 osiągnie poziom 1550 zacznę sprzedawać i realizować część zysków. Przy 1600 planuję mieć nie więcej niż 20% w akcjach. Nie wydaje mi się, żeby ta fala była szczególnie mocna. Jeszcze podczas tej bessy czeka nas powrót do Kazimierza Wielkiego, a może nawet otrzemy się o rozbicie dzielnicowe... Na pocieszenie dodam, że wyniki kwartalne nie są tak dramatyczne jak się spodziewałem (na ogół nie są też dobre). Jeżeli złotówka zacznie się umacniać to drugi kwartał może nie być tak nerwowy. Ujemna korelacja z węgierskim forintem w ostatnich dniach może oznaczać, że zachód jednak zaczął odróżniać kraje naszego regionu i Polska nie będzie w tym samym koszyku co bankrutująca Ukraina, stojące nad przepaścią Węgry i kraje nadbałtyckie.

Giełda uczy "nie mów hop"... Niemniej wygląda na to, że dobrze przeczytałem trend i trafiłem z wejściem. Tylko jak czytam komentarze o nowej hossie, o zmianie trendu, o poziomach 1900 itd. to już od razu myślę o tym kiedy wycofać akcje, bo jestem pewien, że to będzie leciutka korekta wzrostowa tak powiedzmy do 1750. Na więcej nie liczę. Na tych poziomach będę się starał realizować zysk.

Inna sprawa to moje zamiłowanie do m40 i s80. W przypadku inwestowania na kilka dni uważam, że jednak najlepiej inwestować w spółki w20. Bynajmniej nie dlatego, że są to moje ulubione typy :) (często wręcz przeciwnie). Chodzi mi raczej o skalę wahań. m40 i s80 są już od jakiegoś czasu znacznie mniej podatne na wahania. Inwestując długoterminowo jestem przekonany, że są to spółki lepsze. Tylko fakt jest taki, że w naszej sytuacji giełda to w20 i to na tych spółkach można zarobić (nie licząc latających śmieci, od których raczej trzymam się z daleka).

Chyba wszyscy zadają sobie pytanie czy będzie w tym roku "rajd świętego Mikołaja". Jest na to szansa. Wrzuciłem w akcje około 10% portfela. Jednak nadal 90% trzymam na lokacie. Przy obecnych danych jestem pewien, że będziemy jeszcze niżej od obecnych minimów rocznych, chociaż jest duża szansa na dłuższe odreagowanie. Tym razem jednak stop lossy ustawione są sztywno na -5%. Większej straty nie akceptuję.