W miniony piątek największe giełdy w Europie zanotowały duże spadki – główne indeksy znalazły się na najniższym od siedmiu tygodni poziomie. Powodem korekt są obawy, iż niebezpieczne połączenie bardzo niskiego wzrostu gospodarczego (w zasadzie stagnacji) oraz utrzymującej się na wysokim poziomie inflacji negatywnie odbije się na wynikach finansowych przedsiębiorstw i doprowadzi do spadku zysków.
W czwartek Europejski Bank Centralny mocno zaskoczył inwestorów dając wyraźnie do zrozumienia, że w następnym miesiącu należy spodziewać się podniesienia stóp procentowych. W ten sposób Bank chce walczyć z inflacją, która obecnie znajduje się na najwyższym od szesnastu lat poziomie.
Inwestorów przestraszyła perspektywa kolejnego hamulca wzrostu gospodarczego w strefie euro. Zareagowali więc wyprzedażą akcji spółek ze wszystkich branż. Spadek cen udziałów zanotowały nawet koncerny naftowe, które dotychczas – ze względu na wysokie ceny ropy – radziły sobie doskonale.
- Scenariusz, w myśl którego kontynentalna Europa będzie musiała zmagać się ze stagflacją, staje się coraz bardziej prawdopodobny - ocenili analitycy banku Credit Suisse. Szwajcarski bank rekomendował kupowanie akcji spółek generujących duże ilości gotówki oraz udziałów firm z tzw. sektorów defensywnych (jak np. telekomunikacja, leki czy energia).
Bank doradził również klientom, by ci unikali akcji spółek, których wartość jest silnie uzależniona od cyklu koniunkturalnego. Odradza się w szczególności kupowania udziałów przedsiębiorstw, które obecnie muszą poradzić sobie z gwałtownie rosnącymi cenami surowców.
Jedną z takich firm jest francuski Michelin. W miniony piątek cena akcji tej firmy była o 9 procent niższa niż na początku tygodnia i wynosiła 52,35 euro. Jednakże francuski producent opon to nie jedyna spółka, która ten tydzień zakończyła z kiepskimi wynikami. Dwie firmy z branży samochodowej, Fiat oraz Renault, również zanotowały spore spadki. Cena akcji Fiata spadła o 8,9 procent i znalazła się na poziomie 13,04 euro. Natomiast koncern Renault zanotował spadek ceny akcji o 7,2 procent – do poziomu 61,26 euro.
Indeks FTSE Eurofirst, który obejmuje 300 największych pod względem kapitalizacji rynkowej przedsiębiorstw europejskich, spadł do najniższego od 15 kwietnia poziomu. W piątek indeks ten stracił 2 procent i znalazł się na poziomie 1283,99. W ciągu tego tygodnia indeks FTSE Eurofirst stracił łącznie 3,8 procent.
Sektor finansowy zdominował działania handlowe. Powodów do pesymizmu nie brakuje. Oprócz obaw o kolejne odpisy, inwestorzy muszą także brać pod uwagę możliwość, że kolejny duży bank próbujący pozyskać świeży kapitał popadnie w tarapaty finansowe. Perspektywa taka stała się całkiem realna po tym, jak brytyjski bank Bradfor&Bingley opublikował ostre ostrzeżenia na temat zysków oraz zdecydował się na bezprecedensowy krok: restrukturyzację prawa poboru.
Inwestorzy "ukarali" również francuski bank Crédit Agricole po tym, jak zapowiedział on większą niż zakładał rynek zniżkę na jego prawo poboru. Bank, który planuje pozyskać 5,9 miliardów euro od udziałowców, zanotował spadek kursu swoich akcji aż o 12 procent. Cena akcji banku Crédit Agricole wynosi obecnie 13,8 euro i jest to najgorszy od pięciu lat wynik.
Bank Citigroup zdegradował też pożyczkodawców z Irlandii przyznając im status "sprzedawać". Powodem tej decyzji jest fakt, iż irlandzkie podmioty udzielające kredytów narażone są na negatywne skutki załamania na rynku nieruchomości w Irlandii oraz w Wielkiej Brytanii.
- Uważamy, że pogarszające się ratingi jakości kredytowej stanowią najpoważniejsze zagrożenie dla zysków i kapitału - ocenili analitycy Citigroup. Cena akcji banku Anglo Irish Bank spadła o 10,7 procent od poziomu 7,5 euro, zaś cena akcji Bank of Ireland zanotowała spadek o 11,7 procent do wartości 7,19 euro.
Pomimo piątkowego ożywienia spowodowanego wzrostem cen ropy do rekordowo wysokiego poziomu, notowania firm z branży ropy naftowej i gazu zakończyły ten tydzień na niższym poziomie. Jest to efekt decyzji inwestorów o realizacji zysków. Cena akcji StatoilHydro spadła o 1,7 procent do poziomu 194,5 koron norweskich, cena ENI spadła o 3,6 procent do 25,24 euro, zaś cena Total spadła o 4,4 procent do 53,62 euro.
Powody do optymizmu ma natomiast koncern TeliaSonera. W tym tygodniu cena akcji wzrosła o 5,1 procent do poziomu 57,25 koron szwedzkich. Ten nordycki operator telekomunikacyjny odrzucił propozycję przejęcia złożoną przez koncern France Telecom, jednakże analitycy i traderzy przypuszczają, że francuska firma spróbuje szczęścia po raz drugi i niebawem złoży poprawioną ofertę. Tymczasem cena akcji France Telecom spadła o 9 procent do poziomu 17,75 euro.
Autor: Robert Cookson