Biedronkowe życie
/ 31.174.186.* / 2016-05-24 09:34
Piszecie o małych miastach i miasteczkach czy wsiach, że to właśnie ci mieszkańcy robią zakupy w niedzielę. Z komentarzy wynika, że cały tydzień pracują jadąc do oddalonego miejsca więc na zakupy zostaje im właśnie niedziela. I tutaj moje pytanie "czy w związku z tym mieszkańcy małych wsi, miasteczek i miejscowości mają inny kodeks pracy i ich przeciętny tydzień wynosi 6 dni i przeciętnie 48H? "
Przeciętny tydzień pracy wg.przepisów ma wynosić 40h i 5 dni i nakazuje nieprzerwany 35godzinny odpoczynek. Mało, kolejny mój argument na "argument" o uciśnieniu małomiasteczkowych obywateli, nie ekonomiczne jest jechać do pracy 30km w jedną stronę, potem wracać i nie zrobić zakupów "po drodze"....w sobotę lub niedzielę znów robicie te 60 km za bułkami? Wątpię.
Gdyby chciało się pomyśleć, to właśnie takim mieszkańcom powinno najbardziej zależeć na tym by doszło do częściowego zakazu handlu w niedzielę. Przedsiębiorczy mieszkaniec wsi, miasteczka, małej miejscowości otworzyłby sklep wielobranżowy i sam pracował w niedzielę mając dodatkowy zysk, bo przecież piekarnia, kwiaciarnia, mały sklepik, stacja benzynowa etc mogą być otwarte.
Przypomina mi się okres, w którym wprowadzano zakaz handlu w święta i dodano zapis, że małe sklepiki czy stacje benzynowe mogą być otwarte. Czy w związku z tym na stacjach benzynowych są ogromne kolejki w dni wolne za alkoholem, pieczywem, produktami spożywczymi? Raczej nie. A jak wyglądają dni poprzedzające dni świąteczne w sklepach ? Ludzie kupują hurtowe ilości żarcia jakby co najmniej tydzień miało być zamknięte. Dlatego argumenty o tym, że zamknięty sklep wielkiej sieci będzie musiał zredukować zatrudnienie jest śmieszny i ma tylko być straszakiem. Kogo zwolnią? W biedronkach, lidlach czy innych dyskontach nie ma komu pracować. Kobiety robią wszystko, są kasjerkami, wykładają towar, pieką pieczywa, sprzątają i jeszcze słuchają narzekań kolejkowych buców, którzy nie szanują nikogo i niczego....polecam więc tym którzy są przeciwko zatrudnić się na jeden miesiąc do takiego marketu, centrum handlowego czy dyskontu. I o ile można przełknąć głupiego szefa, kierownika czy wytyczne(procedury) o tyle praca z klientem wyjdzie wam bokiem.