Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Podatki w Polsce. "Całe zło tego systemu tkwi na Świętokrzyskiej"

0
Podziel się:

Adam Gizicki, szef stowarzyszenia Niepokonani 2012 w rozmowie z money.pl tłumaczy, dlaczego zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika pozostanie martwym przepisem.

Adam Gizicki
Adam Gizicki (Niepokonani 2012)

- Urzędnik skarbowy nigdy nie ma wątpliwości, że kontrolowany podatnik jest winny, działa pod z góry przyjętą tezę - uważa Adam Gizicki, walczący z organami skarbowymi przedsiębiorca z Legnicy, szef stowarzyszenia Niepokonani 2012. Skupia ono przedsiębiorców, którzy uważają, że zniszczyły ich urzędy skarbowe. W rozmowie z money.pl Gizicki tłumaczy też, dlaczego zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika pozostanie martwym przepisem.

Jacek Bereźnicki, money.pl: Czy przegłosowana w Sejmie w lipcu klauzula o rozstrzyganiu wątpliwości na korzyść podatnika to faktycznie rewolucja w stosunkach obywatel-skarbówka?

*Adam Gizicki, Niepokonani 2012: *Tak naprawdę jest to jedynie kosmetyczna zmiana, bo wszystko wynika z konstytucji, w tym także domniemanie niewinności, które powinno być wprost wykorzystywane przez organy skarbowe. Każdy konstytucjonalista potwierdzi, że ta klauzula, która ma wejść w życie 1 stycznia 2016 roku, tak naprawdę cały czas funkcjonuje w prawie. To niczego nie zmieni, póki nie zmienimy mentalności urzędników. Całe zło tego systemu tkwi na Świętokrzyskiej, czyli tam, gdzie są wydawane te wszystkie tajne klauzule, programy kontroli koordynowanych, czyli jak wykańczać podatnika.

Na czym polega to "wykańczanie podatnika”?

Jakiej branży by pan nie dotknął - czy to będzie elektronika, budowlanka, metale podstawowe, metale szlachetne, stal, paliwa - wszędzie jest dokładnie to samo, ten sam modus operandi. Organy skarbowe dostały taki podręcznik pod nazwą "Program kontroli koordynowanej” z 2010 roku, który został ujawniony i opublikowany w internecie przez firmę Drop S.A. Korzystają z niego urzędnicy skarbowi na zasadzie "kopiuj-wklej”. Każda kontrolowana firma postrzegana jest przez pryzmat instrukcji i wykorzystuje się te same scenariusze, opisy i zarzuty do wszystkich podatników.

*Niedawno "Niepokonani” spotkali się z szefostwem Ministerstwa Finansów, czyli jednak wierzy pan w możliwość przekonania tego "imperium zła” do swoich racji? *

Miałem takie przeświadczenie, że ci panowie spotkali się z nami tylko po to, by odfajkować spotkanie ze stowarzyszeniem, z którym mają najbardziej pod górę. Chyba jesteśmy najbardziej walczącym o prawa podatników stowarzyszeniem w Polsce, które skupia najwięcej przedsiębiorców walczących z aparatem skarbowym. Tego jak pan to ładnie ujął "imperium zła” nikt nie przekona, bo dyrektorzy w MF są od lat przekonani o słuszności swoich działań i tylko gruntowne czyszczenie kadr i nowe podejście do podatnika zmieni te patologie.

O co pan walczy z aparatem skarbowym?

Ja już od trzech lat walczę z urzędem skarbowym i UKS o zwrot należnego mi podatku VAT - chodzi o ponad półtora miliona złotych. Ten zwrot został wstrzymany bez żadnego powodu - mimo że moja spółka została prześwietlona, skontrolowana, moi dostawcy zostali skontrolowani, nie znaleziono nieprawidłowości. Wtedy zaczęto szukać dalej - u dostawców moich dostawców, i tak dalej, byle cokolwiek znaleźć. Przez te trzy lata nabrałem takiego doświadczenia, że wiem, co i kiedy nastąpi. Jeśli znajdzie się złodzieja, który wprowadził do obrotu towar wyłudzając VAT, to ściga się nie jego, tylko wszystkie firmy, którym mógł towar sprzedać i które mają pieniądze. I nie chodzi tu o bezpośrednich dostawców firmy. Organy skarbowe używają wtedy terminu-klucza "łańcuszek dostawców” i zaczyna się polowanie na podatników.

Urzędnicy skarbówki są aż tak przewidywalni?

Tu nic nie dzieje się przypadkowo, we wspomnianym programie kontroli koordynowanej jest wszystko napisane. Im się nie opłaca szukać złodziei, bo oni są nieopłacalni z punktu widzenia budżetu państwa. Urzędnicy skarbowi idą tam, gdzie są pieniądze. Przykładem jest moja spółka, która w branży metali szlachetnych działa już od 11 lat. Wszystkie zyski zostawiałem w spółce, nigdy ich nie wyprowadzałem, zaciągnąłem kredyty obrotowe i sukcesywnie zwiększałem obroty i wyniki firmy. Jednak Minister Finansów co jakiś czas bierze pod lupę jakąś branżę, gdzie są duże obroty, wyniki i uznaje ją za tzw. "branżę wrażliwą”, która jest celem budżetowym dla urzędników skarbowych w całym kraju. My też trzy lata temu stanowiliśmy branżę wrażliwą i stąd nasze problemy.

Od dawna pan działa w branży metali?

Przez 11 lat pracowałem w takiej firmie jak Polska Miedź S.A., zajmowałem tam dyrektorskie i prezesowskie stanowiska. Dla mnie handel metalami na międzynarodową skalę to jest chleb powszedni, szczególnie, że kształciłem się również na stażach w londyńskim City, w spółce KGHM-u. Jeśli więc jakiś urzędnik skarbowy udowadnia, że się lepiej zna na branży niż ja, to mnie to zaczyna śmieszyć.

Brakuje im wiedzy, na czym polega prowadzenie firmy?

Często łapię urzędników na brakach w podstawowym wykształceniu ekonomicznym. W zasadzie mogę powiedzieć, że gdyby minister finansów wytypował grupę swoich najlepszych "ekspertów” z branży to ich wiedza na temat zmienności cen, prostych transakcji zabezpieczających typu forward czy też znajomości języka angielskiego byłaby mierna. Jak tacy ludzie śmią oceniać praktyków gospodarczych? Dochodzi wręcz do sytuacji kuriozalnych.

Przykłady?

Jeśli dobrze nie prześwietlę swojego kontrahenta, a gdzieś wcześniej dostawca jego dostawcy wyłudził VAT, to zarzucą mi, że nie dołożyłem należytej staranności w wyborze kontrahenta. Jeśli jednak go drobiazgowo go sprawdzę, wymagam deklaracji VAT-7, założę monitoring, posiadam sejfy i bankowozy - tak jak w mojej firmie - to zarzucą mi, że przygotowywałem się do przestępstwa. Cokolwiek zrobię, oni i tak będą dążyli do wydania decyzji wymiarowej. Każdy argument manipulowany jest na niekorzyść podatnika.

Nie wygląda to na stosowanie zasady "pro tributario"...

Podam inny przykład: zarzuca się podatnikowi bez podania jakichkolwiek dowodów, brak towaru od dostawcy, ale jednocześnie nie neguje się sprzedaży podatnika! Albo: jeśli jest pan wysoko wykształcony, to powinien pan przewidywać więcej niż inni. Jeśli jednak nie ma pan wykształcenia, to znaczy, że nie zna się pan na branży. Są tysiące podobnych "przemyśleń” urzędników z bogatym doświadczeniem życiowym.

Urzędnicy nigdy nie mówią "przepraszamy, pomyliliśmy się”?

Jeśli spyta pan przedsiębiorców, jak się kończy postępowanie kontrolne UKS-u, to nigdy nie jest tak, żeby się skończyło na korzyść podatnika. Zawsze jest decyzja wymiarowa, z której wynika na przykład, że jest pan złodziejem, albo że uczestniczył pan w wyłudzeniu VAT-u, albo że miał pan świadomość, że ktoś mógł wyłudzić VAT. Te same frazy są powtarzane we wszystkich decyzjach wymiarowych. Dzięki temu przewidywalnemu działaniu służb skarbowych udaje nam się jednak z nimi skutecznie walczyć. U mnie na przykład w pisanej na szybko - pod presją ministerstwa - decyzji wymiarowej, pani dyrektor UKS w Legnicy napisała, że faktury VAT za złom nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. Ale ja żadnym złomem nie handlowałem! Śmieszne, prawda?

Nie za bardzo...

Mamy przeciwko sobie kilkaset tysięcy urzędników skarbowych, którzy ze sobą współpracują, mają systemy informatyczne, mają pieniądze, wsparcie prokuratorów i służb. A co ma przedsiębiorca? Swojego doradcę podatkowego oraz tę resztkę pieniędzy, których urząd skarbowy jeszcze nie zabrał. Dlatego w naszym stowarzyszeniu stworzyliśmy taki panel przedsiębiorców walczących z organami skarbowymi, aby skutecznie się wspierać. Każdy z nas już wydał pieniądze na doradców podatkowych i sam posiadł wiedzę podatkową. Na podstawie wydanych w naszych sprawach, korzystnych wyroków sądów administracyjnych pokazujemy drogę innym przedsiębiorcom.

Czyli nie jest tak źle, sądy administracyjne przyznają wam rację.

To prawda, wygrywam w sądach administracyjnych. Wygrałem w NSA z naczelnikiem urzędu skarbowego, z dyrektorem izby skarbowej oraz mam kluczowy wyrok - jeden z nielicznych w Polsce - na dyrektora UKS-u, który mówi o bezczynności z rażącym naruszeniem prawa. To mi otwiera drogę do ukarania pierwszego urzędnika skarbowego w Polsce. Póki co urzędnicy nic kompletnie sobie z tego nie robią. Wygrałem obie sprawy, ale oni i tak będą zmierzać do tego, żeby dać mi decyzję wymiarową, bo kto się przyzna, że przez trzy lata bezprawnie przytrzymywał moje półtora miliona złotych i kto wypłaci ponad 300 tys. odsetek?

Jak to możliwe, że urzędnicy ignorują wyroki sądów administracyjnych?

Kwestia statystyki. Oni przyjęli takie założenie: jak przyjdą do 10 podatników, to przynajmniej połowa z nich nie wytrzyma finansowo lub psychicznie do sprawy w wojewódzkim sądzie administracyjnym, a co dopiero w NSA, bo to są dwa-trzy lata. Jaka firma wytrzyma, gdy im się zabierze 90 proc. środków obrotowych lub zablokuje rachunki zanim zapadnie wyrok w NSA?

Taki wyrok to jednak już nie byle co.

Tylko pozornie. Jeśli podatnik wygra z aparatem skarbowym przed NSA, to co robią urzędnicy? Wchodzą na inny okres rozliczeniowy i wstrzymują kolejne pieniądze. Przecież klauzule natychmiastowej wykonalności sypią się jak dojrzałe gruszki. Urzędnicy skarbowi w ogóle nie patrzą na to, że zarżną firmę. Tu jest sedno problemu, brak odpowiedzialności urzędników za czyny.

Wróćmy do wspomnianej przez pana statystyki.

Załóżmy, że te pięć firm się utrzyma i powiedzmy, trzy wygrają przed sądem administracyjnym, to i tak jest tylko 30 procent. Minister finansów uznał, że jemu się opłaca doprowadzić do upadłości 100 firm, bo nie będzie już wtedy komu zwracać pieniędzy. Co gorsza, w tym procederze uczestniczą też byłe służby, które swego czasu pochowały się w urzędach skarbowych i w UKS-ach. Są też sytuacje czysto korupcyjne.

Na przykład?

Jest taka sytuacja: przychodzi do przedsiębiorcy kontrola, wstrzymują mu zwrot VAT-u na kilka milionów. Za dwa tygodnie pojawia się firma konsultingowa, która mówi: za 200 tys. złotych jesteśmy w stanie pozbawić pana problemu ze skarbówką. Czasami sami urzędnicy wymuszają łapówki. To jest tak skorumpowana część administracji państwowej, że tylko zmiana pokoleniowa jest w stanie coś zmienić w tej kwestii. Chodzi o to, by na dyrektorów izb skarbowych, naczelników urzędów skarbowych nominować ludzi po studiach, prawników, ekonomistów, którzy nie są skażeni poprzednim systemem i mentalnością.

Czy te patologie, o których pan wspomina, to tylko kwestia mentalności, czy może jednak także złych przepisów? Skoro zapadają wyroki sądów administracyjnych, a urzędnicy mogą sobie nic z nich nie robić, to chyba prawo tu niedomaga?

Najgorsze jest jednak poczucie bezkarności urzędników. Jeżeli minister finansów chroni tych urzędników za wszelką cenę, to u nich poczucie bezkarności się umacnia i oni będą mieli taką mentalność cały czas. Z Ministerstwa Finansów przychodzą zalecenia, nakazujące wykonanie planu, targetu, jak w dużych korporacjach. Była sprawa ujawnionej notatki ze spotkania z naczelnikami urzędów skarbowych w Opolskiem.

Jacek Kapica w wywiadzie dla money.pl przekonywał, że to był "efekt niezrozumienia i oporu wewnątrz administracji podatkowej". Wiceminister mówił, że chodzi o to, że MF mówi urzędnikom, by nie chodzili do firm, które nie mają skomplikowanych operacji, tylko tam, gdzie są przestępstwa podatkowe na dużą skalę.

Nieprawda. Do nas anonimowo zwracają się urzędnicy skarbowi i oni mówią, że dostają targety, muszą w zębach przynieść wynik. Jeżeli tego nie zrobią, nie dostają premii, jeżeli taki stan jest permanentny, to likwiduje się stanowiska. To jest kierowana odgórnie patologia.

A może jest tak, że urzędnicy skarbowi dzielnie walczą z oszustwami podatkowymi na wielką skalę i po prostu zdarzają im się błędy? Czyli gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.

Ja nawet takie słowa usłyszałem od jednego oficera ABW, kiedy zapytałem go, dlaczego niszczą uczciwe firmy, które są obecne na rynku metali szlachetnych kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Prokuratura, ABW, CBŚ, policja gospodarcza przyjmie każde, nawet najgłupsze zgłoszenie organów skarbowych i przyjdzie do firmy. Ale jak ja złożyłem w prokuraturze rejonowej zawiadomienie o przestępstwie urzędniczym, mając korzystny wyrok sądu administracyjnego i opisałem skalę zjawiska, od razu postępowanie zostało umorzone, nawet bez przesłuchania jednego świadka. Jak jednak napisze do prokuratury np. szef UKS-u, to o 6 rano przyjdzie do pana ABW i zrobi przeszukanie. Żaden prokurator nie przyjął jeszcze w tym kraju zawiadomienia na urzędnika skarbowego.

#

A sądy?

Początkowo sądy wierzyły urzędnikom skarbowym, że przedsiębiorcy to przestępcy gospodarczy. Teraz, jak te tysiące spraw przewinęło się przez sądy, sędziowie zasypani tonami takich samych spraw już wiedzą, że to jest nagonka aparatu skarbowego i to jest jedna i ta sama instrukcja postępowania. Szczególnie NSA zaczął się bardzo dokładnie przyglądać tym sprawom, bo one były przez nas bardzo mocno nagłośnione. Pomógł nam w tym bardzo program "Państwo w państwie” w Polsacie, zresztą na bazie tego programu powstało stowarzyszenie Niepokonani 2012. Do programu zapraszany był nawet minister Mateusz Szczurek, ale oczywiście nie przyszedł, bo oni zdają sobie sprawę, że my na każde takie spotkanie przynosimy cały stos dokumentów, które pokazują, co urzędnicy skarbowi wyprawiają.

Uważa pan, że za te nieprawidłowości odpowiada osobiście minister Szczurek?

Tak naprawdę on jest tylko kontynuatorem, a zapoczątkował to minister Jacek Rostowski. On powinien stanąć przed Trybunałem Stanu za to co robi się z polskimi firmami pod hasłem walki z wyłudzeniami podatku VAT. Nie może być tak, że łamie się podstawowe, konstytucyjne prawa obywateli. Pisaliśmy jako stowarzyszenie alarmujące pisma do premiera Tuska, premier Kopacz, a nawet nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Ale przecież bardzo głośne sprawy Optimusa czy JTT miały miejsce o wiele wcześniej. Zanim Jacek Rostowski objął urząd, takich spraw było bardzo wiele.

Oczywiście, to tak naprawdę zaczęło się 25 lat temu, gdy Tadeusz Mazowiecki zrobił słynną grubą krechę i właśnie wtedy w całym aparacie skarbowym pochowali się ludzie z poprzedniego systemu, czy nawet służb. Jak patrzymy na obecne sposoby działania aparatu skarbowego, to naprawdę przypominają mi się czasy głębokiej komuny, gdzie się takie metody stosowało. Manipulacji, kłamstw, wymuszania zeznań. Dlatego mówię o potrzebie wymiany pokoleniowej. Powinno się od razu po zmianie ministra finansów wymienić wszystkich 16 dyrektorów izb skarbowych. Niezbędne byłyby również obowiązkowe, okresowe badania psychiatryczne dla pracowników skarbówki i mówię to całkiem poważnie.

Przez ćwierć wieku musiała jednak nastąpić pewna wymiana pokoleniowa, przecież wielu urzędników nie pamięta nawet tamtych czasów.

Ale ważne jest to, kto ich przygotowywał do nauki zawodu. Często jest tak, że przychodzą ludzie prosto po studiach i wpadają w system, dostają zwierzchników, którzy uczą ich takiego postępowania. Część z tych osób po 2-3 latach odchodzi i zakłada firmy księgowe, doradcze - znam takie przypadki. Byli pracownicy organów skarbowych mówią, że ta indoktrynacja jest nie do pojęcia i musieli odejść żeby pozostać sobą, zachować godność.

Minister Kapica podczas "Dnia Skarbowości" w lipcu mówił, że zgodnie z nową strategią resortu, administracja podatkowa ma być przyjazna, nowoczesna i profesjonalna. Może idą zmiany na lepsze?

Ja bym nie uwierzył Jackowi Kapicy, jakby mu się nawet aureola nad głową zaświeciła. Niedawno trafnie nazwano go w piśmie "Uważam Rze” katem polskich firm. Uważam, że jest to bardzo trafne. Nie wierzę mu ani trochę, a wynika to też z tego, że niedawno związkowcy ze służby celnej ujawnili, jakie dostawali zalecenia, jak wykańczać drobne firmy, jak pozyskiwać od nich pieniądze za wszelką cenę. Teraz pan Kapica robi z siebie takiego eleganckiego urzędnika, który tak bardzo biznesowo podchodzi do tych spraw.

Co by pan zrobił na jego miejscu?

Gdybym został ministrem finansów, potrzebowałbym od 6 miesięcy do roku na wyeliminowanie wyłudzeń VAT i przywrócenie zaufania do organów podatkowych. Dlaczego ekipie rządzącej nie starczyło na to 8 lat? Kiedyś zapewne dowiemy się, komu tak naprawdę zależało na tolerowaniu wysokiej stawki podatku VAT.

Ministerstwo Finansów podkreśla, że chce walczyć przede wszystkim z oszustwami podatkowymi na wielką skalę, na przykład karuzelami VAT.

O tym, że wyłudzenia VAT-u są, krzyczymy od wielu lat. Mówimy: ujednolicić stawkę VAT do 16 proc! Przy takim poziomie najubożsi nie powinni odczuć wzrostu cen. Przecież nawet Platforma miała kiedyś hasło 3x15, a jak doszli do władzy, to nawet podnieśli VAT do 23 proc. Te wszystkie karuzele podatkowe i wyłudzenia biorą się głównie z tego, że stawka VAT-u jest za wysoka. Gdyby była na poziomie 16 proc. przestępcom nie opłacałoby się tego robić. Skoro jednak ktoś w ministerstwie świadomie stosuje takie wysokie stawki VAT, to świadomie naraża skarb państwa na uszczuplenie. 40 mld zł rocznie przy dziurze budżetowej na poziomie 28 mld zł to przecież ogromne pieniądze.

Ale przecież Ministerstwo Finansów walczy z wyłudzeniami VAT.

Problem jednak polega na tym, że jeśli są wyłudzenia w jakiejś branży, to eliminuje się tak zwanego beneficjenta, czyli firmę, do której potencjalnie może być sprzedany towar z wyłudzeniem podatku VAT. Nie eliminuje się złodzieja, lecz ostatnie ogniwo - hurtownika, producenta, firmę, która działa na rynku od wielu lat, która ma rynki zbytu. Przy okazji wstrzymuje się zwrot VAT-u, jeśli był eksport albo wewnątrzwspólnotowe dostawy towaru, albo wręcz służby skarbowe wchodzą do spółki z decyzją zabezpieczającą i zabezpieczają cały majątek tej spółki. Nawet jeśli przedsiębiorca się odwoła, miną minimum dwa lata. Która firma to przetrwa?

W powszechnej opinii takie niszczenie firm to po prostu wypadki przy pracy służb skarbowych, pojedyncze przypadki.

Tylko w stowarzyszeniu Niepokonani 2012 takich przedsiębiorców są setki. Ostatnio nawet liczyłem, na jaką kwotę zostały firmom wstrzymane lub zagarnięte pieniądze przez organy skarbowe i są to już miliardy. A Niepokonani to tylko jedno ze stowarzyszeń. Co więcej, wielu przedsiębiorców się wstydzi, że są kontrolowani. My im mówimy, że trzeba o tym mówić głośno, łączyć się i gdy słuchają naszych historii, otwierają oczy i mówią "mam dokładnie to samo”.

Jakie branże są obecnie najbardziej narażone na nękanie przez organy skarbowe?

Teraz na topie jest branża elektroniczna: smartfony, tablety, kamerki pro, itp. Dzielni skarbowcy przechodzą z branży do branży i drenują firmy z pieniędzy. Już wyszli z metali szlachetnych i poszli dalej.

Wróćmy do kwestii rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika. Biorąc pod uwagę doświadczenia członków stowarzyszenia Niepokonani, czy w ogóle zdarzają się sytuacje, w których można by w ogóle ten zapis zastosować?

Znam wiele analogicznych spraw do mojej, gdzie kontrolowana firma jest przejrzysta, podnoszony jest kapitał, zyski są zostawiane. Gdy organy skończą kontrolować taką spółkę, powinny to zamknąć protokołem pokontrolnym i pójść dalej. Jednak nigdy tak się nie dzieje. Urzędnik skarbowy nie ma wątpliwości, że jest pan winny. Nie znam przypadku, by zamknięto, umorzono postępowanie, by okoliczności w danej sprawie były rozstrzygane na korzyść podatnika.

Naprawdę jest aż tak źle?

Powiem więcej. Manipulowane są zeznania świadków, wyciąga się połówki zdań w protokołach i decyzjach wymiarowych tylko po to, by udowodnić z góry przyjętą tezę. Wchodząc do pana firmy, urzędnik skarbowy ma tezę i zrobi wszystko - będzie pana przesłuchiwał po kilka razy, a jak to mu nie wystarczy, to przesłucha pana kontrahentów po kilka razy - by znaleźć jakieś rozbieżności pomiędzy zeznaniami, które często dzieli wiele miesięcy, a nawet lata. To działa jak mafia. Jeśli więc pyta pan o rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika, odpowiadam: to się na pewno nie zdarzy.

Zobacz także: Fiskus będzie ścigał dłużników podatkowych przez 15 lat Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)