Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Brexit to poważne kłopoty dla setek tysięcy Polaków na Wyspach. Co ich czeka?

102
Podziel się:

Wynik brytyjskiego referendum może oznaczać kłopoty dla setek tysięcy Polaków na Wyspach. Według ostrożnych szacunków PISM nawet od 120 do 400 tys. osób może wrócić do Polski, kiedy Brytyjczycy powiedzą Unii "nie".

Brexit to poważne kłopoty dla setek tysięcy Polaków na Wyspach. Co ich czeka?
(GEOFF CADDICK/AFP/EAST NEWS)

Według ostrożnych szacunków Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych nawet od 120 do 400 tys. osób może wrócić do Polski, kiedy Brytyjczycy powiedzą Unii "nie". - Polacy na Wyspach mogą być postawieni pod ścianą. Stracą pozwolenia na pracę i prawo pobytu - mówi Patryk Toporowski z PISM.

Bez względu na wynik, 23 czerwca zapisze się w burzliwej europejskiej historii. W przypadku opuszczenia wspólnoty przez Brytyjczyków po tej dacie na nowo kształtowane będą relacje na naszym kontynencie. Jednak oprócz kwestii geopolitycznych, ten dzień może wpłynąć też na przyszłość i zasobność kieszeni mieszkających na wyspach Polaków, których według brytyjskiego urzędu statystycznego jest teraz 850 tys.

Przy realizacji najgorszego z możliwych scenariuszy, może to nawet oznaczać exodus prawie połowy z nich. - Polacy bez pięcioletniej obecności na Wyspach mogą być postawieni pod ścianą. Będą musieli ubiegać się o pozwolenia na pracę i pobyt i za każdym razem będzie to arbitralna decyzja urzędnika. - mówi Patryk Toporowski z PISM, współautor raportu - "Relacje Unia Europejska - Wielka Brytania po ewentualnym Brexicie".

- Do wyjazdu rzeczywiście może zostać zmuszonych w ten sposób nawet 400 tys. osób. Statystyki o wydanych od 2012 roku numerach identyfikacji podatkowej nie kłamią - dodaje Toporowski.

Dlaczego problem nie dotyczy wszystkich pracujących w Wielkiej Brytanii? Otóż zgodnie z tamtejszym prawem po 5 latach legalnego zamieszkiwania mogą oni uzyskać prawo stałego pobytu. Taki status pozwala na zupełnie swobodną pracę i życie w tym kraju bez żadnych czasowych ograniczeń i dodatkowych wymagań. Jednak dane brytyjskiego urzędu podatkowego jasno pokazują, że na taki luksus nie może liczyć wspomniane 400 tys. Polaków. Bo tylu jest tam krócej niż 5 lat.

Z wiarygodnych i szczegółowych zestawień wynika bowiem, że między 2012 a 2015 rokiem taka właśnie liczba naszych rodaków dostała tamtejszy numer identyfikacji podatkowej, czyli zaczęła legalny pobyt. Nieco bardziej optymistyczne wnioski można wysnuć z danych International Passenger Survey. Instytucja ta zajmuje się rejestracją wjeżdżających do Wielkiej Brytanii i podaje w swoich statystykach, że od początku 2012 przybywało do Wielkiej Brytanii średnio po 30 tys. naszych rodaków rocznie.

Dlatego PISM w swojej analizie ocenia, że zagrożonych wydaleniem z Wysp może być od 120 do 400 tys. Polaków. - Być może trzeba będzie mieć nawet wizę, tego jeszcze nie wiemy. Może być przecież też tak, że Londyn zatwierdzi ruch bezwizowy dla UE na krótko po Brexicie - mówi Toporowski. Jednak w przypadku aplikowania o wizę i odmowy Polacy będą musieli po prostu wyjechać.

Tu pojawia się kolejny pytanie. Czy jeżeli w znacznej liczbie zdecydują się oni na powrót do kraju to może to oznaczać wzrost bezrobocia w Polsce jak wieszczą niektórzy eksperci? Nie wierzy w to analityk z PISM, który przypomina, że zapewne nie wszyscy Polacy, którzy będą musieli wyjechać z Wysp, wrócą do kraju. - Mogą szukać swojego szczęścia w innych krajach Unii, bo jednak byli zatrudnieni za inne pieniądze i w innej kulturze pracy niż w Polsce - dodaje Toporowski, który widzi też więcej pozytywów związanych z takimi powrotami. Jego zdaniem mógłby on być nawet zbawienny, biorąc pod uwagę naszą nie najlepszą sytuację demograficzną.

Kłopot dla tych co zostaną

Warto też pamiętać, że dla tych którzy zostaną po Brexicie, sytuacja też nie będzie najciekawsza. Dużo ostatnio mówi się i pisze w polonijnych mediach na Wyspach o olbrzymiej niepewności jutra, która sprawia, że mieszkającym tam Polakom trudno jest cokolwiek zaplanować. Nawet gdy wynik referendum wskazujący na opuszczenie Wspólnoty będzie już znany, ta niepewność pozostanie, bo status mieszkających na Wyspach niby z dnia na dzień się zmieni, ale do końca procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE będzie niejasny. Może to przecież potrwać nawet 7 lat, jak przekonywał ostatnio Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej. Przez ten długi czas nasi rodacy, nie będą do końca pewni co ich czeka.

- Nie do końca będzie tak niepewnie. Londyn na wyjście zgodnie z procedurami ma 2 lata. Kolejne 5 lat Tusk przewiduje już na kształtowanie nowych relacji. Jednak po tych 24 miesiącach będzie wiadomo, jak teraz żyje się w tym kraju Polakom. Potem może być tylko mniej niepewności ze względu na dodatkowe, bardziej szczegółowe umowy - uspokaja Patryk Toporowski, który jednocześnie zaznacza, że konsekwencje Brexitu odczują również Polacy posiadający firmy.

Jego zdaniem oni też muszą przygotować się na turbulencje i utrudnienia. - Po ewentualnym Brexicie trudniej będzie działać na rynkach UE, a należy pamiętać, że znaczna część tych firm na nim działa. Nie ograniczając się do Wysp. Bardzo liczne pośredniczą również w handlu miedzy polska a Anglią. Tu pojawią się nowe bariery - przestrzega analityk. Jego zdaniem nie należy się jednak spodziewać celowego szykanowania biznesmenów z Polski. Jak zapewnia, nie jest to w zwyczaju i duchu brytyjskiej przedsiębiorczości i otwartości na konkurencję.

Brexit może również znacząco zmniejszyć sumy, które do tej pory transferują nasi obywatele z Wysp do Polski. Według danych zgromadzonych przez PISM obecnie jest to około 5 mld złotych rocznie. - Pieniądze z Wielkiej Brytanii, stanowią po środkach z Niemiec w wysokości ok. 1,4 mld euro, drugą największą kwotę transferów do Polski. To znacząca suma i może się okazać że zmniejszy się wraz z mniejszą liczbą pracujących tam Polaków - ocenia Toporowski, który jednocześnie zauważa jeszcze jedną zaskakującą konsekwencję Brexitu. Ona również może zmniejszyć przepływ tej gotówki.

Jego zdaniem część rodzin do tej pory rozdzielonych kanałem La Manche może się połączyć, dlatego, że trudniej będzie podróżować do i z Polski kiedy już Wielka Brytania nie będzie członkiem UE i ewentualnie jeszcze pojawią się wizy. Skończyć się może częste i tak obecnie tanie latanie rodzin. To z kolei będzie silnym impulsem, by już na stałe zamieszkać razem na Wyspach.

Inną grupą dla której Brexit będzie poważnym problemem są studenci. Zgodnie z ostatnimi szacunkami OECD na tamtejszych uczelniach co roku pojawia się blisko 6 tys. studentów. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE sprawi, że jak przekonuje PISM w swoim raporcie, opłaty dla naszych rodaków wzrosną, a uzyskanie studenckiego kredytu będzie znacznie utrudnione.

Korzyści po Brexicie. Zostaną jakieś zasiłki?

Trudno się dziwić naszym rodakom, obawiającym się pozbawienia prawa pobytu na Wyspach. Wyjazd oznaczałby utratę poczucia bezpieczeństwa socjalnego dla siebie i rodziny. Pod tym względem polskie propozycje, nawet z programem 500+ nie mogą się równać z brytyjskimi.

Z raportu PWC "Ulgi podatkowe i świadczenia rodzinne w UE w 2015”, który przedstawia między innymi łączne wsparcie dla rodziny w poszczególnych państwach, wynikało, że mieszkający tam Polacy mogą liczyć na 2520 euro rocznie na rodzinę. Tym samym Wielka Brytania zajęła 10. pozycję wśród badanych 28 państw (Polska zajęła 24. miejsce z sumą 530 euro). To oczywiście nie wszystko, na co mogą liczyć mieszkający na Wyspach. Wszyscy, pracujący tam legalnie, posiadają numer ubezpieczenia społecznego i korzystają z dobrodziejstw tamtejszego systemu ubezpieczeń socjalnych.

Zasiłki, które otrzymują bezrobotni, są dość znaczne, ale mogą na nie liczyć tylko ci, którzy są bez pracy lub pracują mniej niż 16 godzin tygodniowo i przepracowali już łącznie 12 miesięcy. Obecnie jest to 56,80 funta tygodniowo (czyli blisko 330 zł) dla osób w wieku 16-24 lat i 71,70 funta tygodniowo (czyli 415 zł) dla bezrobotnych powyżej 24. roku życia.

Warto też pamiętać, że na Wyspach obok systemu składek na emerytury czy zasiłków, funkcjonuje darmowa opieka zdrowotna finansowana z podatków, która przysługuje mieszkającym tam Polakom.

Po Brexicie nasi rodacy w Wielkiej Brytanii stracą to wszystko? - Nie wiadomo jak tamtejsze władze podejdą do benefitów. Najprawdopodobniej obywatele UE bez brytyjskiego obywatelstwa stracą je. Weźmy jednak pod uwagę pojawiający się na Wyspach trend do konsolidacji i stałego zmniejszania środków socjalnych dla wszystkich grup. To już się dzieje i bez Brexitu - zauważa Patryk Toporowski z PISM. Jak ocenia po wyjściu z UE, Wielka Brytania może też w ramach zwiększenia konkurencyjności gospodarki przyspieszyć cięcia z takich świadczeń również dla swoich obywateli.

Na drugiej stronie o tym, jakie scenariusze ułożenia na nowo relacji między UE a Wielką Brytanią będą dla nas najmniej korzystne

Scenariusze wyjścia. Najbardziej korzystny dla Polaków - nierealny

W cytowanym wcześniej raporcie Polski Instytut Spraw Międzynarodowych rozważa możliwe scenariusze współpracy Wielkiej Brytanii z UE, które mogą zostać zrealizowane po Brexicie. Niestety ten najbardziej optymistyczny dla naszych rodaków jest też najmniej prawdopodobny.

Zakłada on bowiem, że mimo Brexitu Londyn pozostanie członkiem Europejskiego Obszaru Gospodarczego. To rozwiązanie ocaliłoby korzyści dla Polaków związane z otwartym rynkiem pracy. Problem tylko w tym, że Traktat o Unii Europejskiej nie pozwala na takie półśrodki. W artykule 50 wszyscy sygnatariusze tego dokumentu zgodzili się, że wyjście z UE możliwe jest tylko w wariancie totalnym. Nie przewiduje się pozostania w jakimkolwiek obszarze kraju członkowskiego, który właśnie w drodze referendum zdecydował, że nie chce już dalej należeć do Wspólnoty.

- To w ogóle nie jest realne. Po prostu nie ma takiej możliwości, by Wielka Brytania wyszła tylko częściowo z UE. Musi wyjść całkowicie. Dopiero potem będzie mogła negocjować nowe relacje z Unią. By było inaczej, potrzebne byłyby zmiany w traktacie, a nikt w UE nie chce tego ruszać. Za dużo jest do naprawienia i za dużo jest eurosceptycyzmu - wyjaśnia Toporowski.

Najbardziej prawdopodobny i realny scenariusz zakłada, że porozumienia po Brexicie będą wspólną decyzją całej Unii podejmowaną w Radzie Europejskiej. Jak miałoby to wyglądać? - Wielka Brytania wychodzi całkowicie ze Wspólnoty i potem wraca do niektórych jej obszarów. Będzie to na zasadzie dogadywania się dwóch organizmów. Wówczas może stać się członkiem Europejskiego Obszaru Gospodarczego, jeśli państwa UE zgodzą się na to - mówi analityk.

Warto jednak pamiętać, że nie będzie to łatwy i krótkotrwały proces. Interesy wielu państw UE w wielu obszarach bardzo się od siebie różnią, albo nawet są całkowicie sprzeczne. Wypracowanie w takich warunkach spójnego stanowiska, jak wiemy z wieloletnich obserwacji działań Brukseli, będzie bolesne i przewlekłe. Nie należy również bagatelizować faktu, że architekci unijnej polityki będą rozczarowani postawą wyspiarzy i nie będą skorzy to ustępstw. Brytyjczycy z kolei chcą bardzo szczególnego traktowania, o które będzie raczej trudno po ciosie zadanym w idee zjednoczenia.

Specjalne prawa dla Hiszpanów i Francuzów? Co z Polakami?

Całkowicie nierealny wydaje się też scenariusz dość często analizowany w światowych mediach. Zakłada on oparcie dalszej współpracy Wielkiej Brytanii z państwami UE tylko o dwustronne umowy z każdym z państw z osobna. Już abstrahując od faktu, że trwałoby to całymi wiekami, to warto również zaznaczyć, że byłoby wyjątkowo niekorzystne dla Polski. Mogłoby dać specjalne prawa emigrantom z krajów, które są również celem emigracyjnym dla Brytyjczyków, jak choćby Hiszpania, Francja czy państwa Skandynawii. Polska nie jest wysoko na liście marzeń brytyjskiego emeryta, dlatego byłaby w tym rozwiązaniu poszkodowana. Na szczęście jednak jest to najmniej realny scenariusz. Z tą opinią zgadza się również Patryk Toporowski.

- Bruksela chce jednak zachować w tej sprawie jedność. Ponadto też kwestie handlowe to czysto brukselskie kompetencje - podsumowuje analityk, który tym samym nie daje temu rozwiązaniu żadnych szans.

Nieco inaczej jest w przypadku oceny szans na pozostanie Wielkiej Brytanii we wspólnocie. - Do końca poprzedniego tygodnia byłem przekonany, że dojdzie do Brexitu, ale po morderstwie Jo Cox wydaje mi się, że tak się nie stanie. W sprawie referendum od początku rządzą emocje, a nie fakty. Teraz jedna wypiera drugą. To zupełnie naturalne. Głosując za pozostaniem w UE Brytyjczycy wyrażać będą teraz swoją solidarność z zamordowaną - ocenia Patryk Toporowski.

Zobacz także: Jakie reakcje inwestorów na ewentualny Brexit?

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(102)
robert
8 lat temu
takie narzekanie na braki demograficzne było , sprowadziliśmy sobie bodajże powyżej miliona ukraińców , czyli teraz wracają nasi a ukraińcy won do siebie
123456789
8 lat temu
Lepiej dla PiS zeby niwracali bo zabraknie kasy na 500+ jak plscy anglicy rusza po zasilki a w pl to niestarczy nawet dla Ziobry
jm129
8 lat temu
Co ma zabójstwo Jo Cox do Brexitu?
PisToSzatan
8 lat temu
Wrócą tysiące Polaków i przyzwyczajeni do brytyjskich zarobków ... posmakują płac pod rządami PiSu. Chyba nie zostaną wielbicielami partii rządzącej :-) Zdaje się, że PiS "robiąc łaskę" Cameronowi strzelił sobie w kolanko - "wyprodukuje" sobie tysiące wściekłych przeciwników, co odbije się na wynikach kolejnych wyborów :-)
tom624
8 lat temu
Ludziom żyłoby się lepiej niezależnie od miejsca i tego co robią, gdyby w szkołach, oprócz tylko zawodu, przedsiębiorczości uczyli profesjonaliści i uczono finansów, zarządzania własnymi pieniędzmi, skutków zadłużania się, inwestowania itp. Słyszeliście o książce "Emeyrtura nie jest Ci potrezbna". O zarządzaniu swoimi pieniędzmi, oddłużaniu, o budowaniu majątku, inwestowaniu, ryzyku. ,.
...
Następna strona