Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jacek Saryusz-Wolski: Daleko do przyjmowania imigrantów

0
Podziel się:

Eurodeputowany przypominał, że brakuje jasnych deklaracji krajów wspólnoty co do wsparcia Polski w razie kryzysu humanitarnego związanego z sytuacją na Ukrainie.

Jacek Saryusz-Wolski: Daleko do przyjmowania imigrantów
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski przyznaje, że jeszcze daleko do sytuacji, w której Polska byłaby zmuszona do przyjmowania nielegalnych imigrantów z innych krajów. Polityk mówił w radiowej Jedynce, że dziś unijna solidarność w polityce imigracyjnej jest wątpliwa. Europosłowie, przedstawiciele nauki i organizacji pozarządowych zebrani w Brukseli skrytykowali przepisy azylowe obowiązujące w Unii Europejskiej.

Jacek Saryusz-Wolski przypominał, że brakuje jasnych deklaracji krajów wspólnoty co do wsparcia Polski w razie kryzysu humanitarnego związanego z sytuacją na Ukrainie. - Tak, że albo solidarność dla wszystkich i ta sama w całej Unii, albo dobrowolność - podkreśla.

Zdaniem Jacka Saryusza-Wolskiego, duże wątpliwości budzi też postawa takich krajów jak Hiszpania czy Grecja, które nie kwapią się do brania na siebie kosztów zwiększonej ochrony wód Morza Śródziemnego. To szlak, którym do Europy przedostają się uchodźcy z Azji i Afryki.

Włosi buntują się przeciwko imigrantom

We Włoszech doszło do politycznego sporu na tle zaostrzającego się kryzysu imigracyjnego. Przewodniczący władz Lombardii Roberto Maroni zabronił władzom miast i gmin przyjmowania następnych imigrantów i zagroził obcięciem funduszy burmistrzom, którzy to zrobią.

Szefa władz Lombardii poparli wywodzący się z prawicy przewodniczący Wenecji Euganejskiej i Ligurii.

Maroni z prawicowej, niechętnej imigrantom Ligi Północnej postanowił sprzeciwić się decyzjom Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które w ostatnich tygodniach nakazało władzom wszystkich prowincji w kraju przygotować miejsca dla kolejnych uciekinierów z Afryki, docierających na Lampedusę i Sycylię.

Od początku roku przez Cieśninę Sycylijską przypłynęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a większość przeznaczonych dla nich ośrodków pęka w szwach. Zdaniem Roberto Maroniego rozporządzenie MSW to bardzo poważny błąd. Dlatego, jak wyjaśnił, zdecydował podjąć kroki, by nie dopuścić do przybycia następnych imigrantów.

Zapowiedź Maroniego, który chce karać finansowo gminy decydujące się na przyjęcie przybyszów, wywołała wielką polityczną burzę. Najostrzej zareagował premier Matteo Renzi, który oświadczył: Dosyć z filozofią zrzucania odpowiedzialności na innych i zabawę w demagogię.

- Nie wystarczą slogany i komunikaty prasowe, by rozwiązać problem imigracji - dodał szef rządu. Renzi stwierdził ponadto: Trudno będzie prosić kraje Unii Europejskiej o większe zaangażowanie, skoro niektóre włoskie regiony mówią, że ten problem ich nie dotyczy.

W Brukseli krytycznie o prawie azylowym

Brak możliwości wyboru kraju docelowego przez azylantów powoduje gorszą ich integrację ze społeczeństwem - wskazali europosłowie, przedstawiciele nauki i organizacji pozarządowych zebrani w Brukseli na konferencji poświęconej reformie systemu azylowego UE.

,,Jeśli ludzie jadą do kraju, do którego chcieli trafić, ułatwia to ich integrację w społeczeństwie" - powiedział Eiko Thielemann z London Schoool of Economics.

Uczestnicy zorganizowanej w środę przez frakcję Zielonych w Parlamencie Europejskim konferencji nt. reformy prawa azylowego w UE w większości zgadzali się, że system nie działa dobrze. Nie jest też skrojony na miarę wyzwań, jakie niesie rosnąca fala imigracji, głównie przez Morze Śródziemne, i coraz częstsze katastrofy statków z imigrantami. Od początku roku do maja na Morzu Śródziemnym zatonęło już 1,7 tys. osób.

Według danych ONZ-owskiego biura ds. uchodźców (UNHCR) od wiosny 2011 r. do końca 2014 r. do Europy trafiło jedynie 6 proc. z 3,8 mln uchodźców syryjskich. Większość trafiła do Turcji, Libanu, Jordanii i Egiptu. Najwięcej uchodźców w stosunku do liczby własnej ludności przyjęła Jordania (88 tys. na milion mieszkańców) i Liban (prawie 180 tys.).

W ostatnim czasie (dane Eurostatu za III kwartał 2014 r.) Niemcy, Szwecja, Włochy, Francja i Wielka Brytania otrzymały 70 proc. podań o azyl z całej UE. Jednak według raportu przygotowanego na zamówienie frakcji Zielonych pod uwagę powinno brać się nie liczbę aplikacji, ale stosunek liczby azylantów do liczby ludności państwa. W takim rankingu przoduje Szwecja (blisko 3 tys. na milion mieszkańców), Dania (1,3 tys.), podczas gdy w ogonie są Słowacja (5 osób) i Portugalia (15). Szacuje się, że średnio 45 proc. występujących o azyl w UE otrzymuje go.

Uczestnicy konferencji poparli propozycję Komisji Europejskiej, przewidującą rozmieszczenie w ciągu dwóch lat w krajach UE 40 tys. uciekinierów z Syrii i Erytrei, którzy dotarli przez Morze Śródziemne do Włoch i Grecji i mogą liczyć na status uchodźcy. Do Polski miałoby trafić 2659 osób.

Wśród krajów UE pomysł ten wzbudził wiele kontrowersji. Polska uważa, że przyjmowanie uchodźców powinno być dobrowolne. Niemcy i Francja chcą, żeby rozwiązania w większym stopniu uwzględniały dotychczasowe wysiłki na rzecz przyjmowania osób ubiegających się o azyl.

Według KE uchodźcy mieliby być rozmieszczani w krajach UE według klucza opartego przede wszystkim na wielkości PKB, liczbie ludności, a także poziomie bezrobocia oraz liczbie już przyjętych uchodźców w ciągu minionych pięciu lat. Według obecnych przepisów jeśli starający się o azyl otrzyma negatywną odpowiedź w jednym kraju UE, nie może się o niego ubiegać w innym.

Zgodnie z obowiązującym w UE rozporządzeniem dublińskim za rozpatrzenie wniosku o azyl odpowiada państwo, w którym imigrant przekroczy granicę Unii (w propozycji KE - kraj przyjmujący potencjalnego azylanta). Po przyznaniu azylu uchodźca przez pięć lat musi pozostać w kraju, który przyznał mu azyl. Ta zasada pozwala na odsyłanie imigrantów do kraju odpowiedzialnego za przyznanie azylu, także w trakcie trwania długiej procedury rozpatrywania wniosku azylowego. Jednak zatrzymanie uchodźcy w danym kraju przy otwartych granicach jest trudne do wyegzekwowania. Uczestnicy konferencji sprzeciwiali się temu rozwiązaniu.

Holenderska europosłanka Judith Sargentini zwróciła uwagę na nieefektywność nieludzkich jej zdaniem procedur, przywołując przykład Niemiec i Szwecji, które odesłały sobie nawzajem po ok. 280 azylantów, w wyniku czego w sumie 570 osób zostało wbrew własnej woli przemieszczone z jednego kraju do drugiego. Nieliczenie się z wolą ubiegających się o azyl wiąże się też z kosztami, bo takie osoby są monitorowane, a potem, często też pod eskortą, transportowane do innego kraju.

W zaprezentowanym na konferencji raporcie wśród powodów, dla których imigranci odrzucają relokację do innego kraju UE, wymienia się: brak społeczności o tych samych korzeniach, kiepskie warunki życia, brak perspektyw na stałą pracę, ,,skromny" system opieki społecznej albo jego brak (po fazie wstępnej), gorsze możliwości integracji społecznej, bariery językowe.

Duże wrażenie na uczestnikach konferencji wywarła relacja uchodźcy Shewita Tsehaye Gebrehiweta, który opisał, jak długo ludzie starający się o azyl muszą żyć w zawieszeniu. Gebrehiwet w 2003 r. dotarł do Włoch, a stamtąd do Niemiec. Tamtejsze władze odesłały go do Włoch pod eskortą i w kajdankach. Na szczęście dla młodego Erytrejczyka do kraju wjazdu do UE został odesłany tylko raz. Obecnie, po 12 latach, wszystko wskazuje na to, że będzie mógł pozostać w Niemczech.

Uczestnicy konferencji zwrócili uwagę, że azylanta bywa odsyłany z jednego do drugiego kraju UE po kilka razy.

Zdaniem profesora Hillela Rapoporta z Sorbony, aby system azylowy UE stał się bardziej efektywny, a związane z nim koszty niższe, należy ustanowić system zachęt i uwzględniać wybór kraju przez ubiegającego się o azyl. Przy takim rozwiązaniu nie wszyscy dostaną się do wybranego kraju i nie każdy kraj dostanie tak wykwalifikowanych azylantów, jak by sobie życzył, ale proces zostałby zoptymalizowany z korzyścią dla obu stron.

Imigrant określałby preferowane kraje UE, a państwa te wyznaczałyby własne preferencje np. odnośnie języka czy kwalifikacji azylanta. Nie oznacza to jednak, że ci mówiący jedynie w swoim języku ojczystym i bez kwalifikacji nie mieliby szans na przyjęcie w żadnym kraju.

Według Rapoporta możliwy jest także scenariusz, w którym kraje o niższych kosztach przyjmowania ubiegających się o azyl w zamian za rekompensaty finansowe przyjmowałyby więcej imigrantów od krajów o wyższych kosztach.

Czytaj więcej w Money.pl
Fiasko Brukseli w sprawie imigrantów? Węgierski rząd _ zrobi wszystko, by zapobiec _ wprowadzeniu tego systemu.
Mogherini wskazuje najnowszy priorytet Unii Szefowa unijnej dyplomacji wezwała kraje do wspólnych działań przeciwko przemytnikom ludzi.
Kolejny unijny kraj mówi imigrantom: nie Obcokrajowcy stanowią blisko połowę ludności wielkiego księstwa.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)