Michael O'Leary dla Money.pl: Nudny Ryanair otworzy 20 nowych połączeń w Polsce

Michael O'Leary dla Money.pl: Nudny Ryanair otworzy 20 nowych połączeń w Polsce

Fot. AGF s.r.l. / Rex Features/East News

30 lat temu zaczynali od jednego połączenia z irlandzkiego Waterford do Londynu i jednego samolotu. Dziś Ryanair obsługuje ponad 1600 połączeń i lata do 30 krajów Europy i północnej Afryki. I jak zapowiada jej szef Michael O'Leary, już wkrótce za Atlantyk. - Połączenia transatlantyckie realizować będzie siostrzana firma, bo trudno jest połączyć działanie na tak różnych dystansach. Łatwo sobie wyobrazić problemy z pilotami, którzy nie będą chcieli latać zbyt często do Rzeszowa skoro mogą lądować w Nowym Jorku - mówi w wywiadzie dla Money.pl.
Money.pl: Polska telewizja tydzień temu wyemitowała film dokumentalny Mayday, mayday, Ryanair. Dokument oskarża pańskie linie lotnicze o oszczędzanie na bezpieczeństwie. Piloci naprawdę tankują z oszczędności minimalną ilość paliwa, która może w razie problemów nie pozwolić na bezpieczne lądowanie na zapasowym lotnisku?

Michael O'Leary: Zaprezentowane w filmie trzy awaryjne lądowania w Walencji z 2012 roku zostały bardzo dokładnie przebadane zarówno przez hiszpańskie, jak i irlandzkie instytucje, zajmujące się bezpieczeństwem w ruchu lotniczymi i nie doszukały się żadnych nieprawidłowości. Wszystkie trzy samoloty wylądowały z wystarczającą ilością paliwa.

Teza postawiona w filmie jest nieprawdziwa. Tym bardziej, że wszystkie samoloty ze względu na złą pogodę w Madrycie leciały o półtorej godziny dłużej, niż to planowano, to i tak po lądowaniu miały na pokładzie jeszcze wystarczającą ilość paliwa. Nieprawdziwe są też oskarżenia, że zmuszamy naszych pilotów do tak niebezpiecznych zachowań. Władze lotnicze, którym udostępniliśmy wszelkie możliwe dokumenty, nie doszukały się śladów jakichkolwiek nieprawidłowości, czy praktyk, o których mówią twórcy filmu.

Może pan z czystym sumieniem zapewnić polskich pasażerów, że rzeczy, które widzieli nie mają nic wspólnego z prawdą? Film rzeczywiście nie jest nowy, ale pierwszy raz pojawił się w naszej telewizji publicznej i sądząc po wywołanej dyskusji mocno zaniepokoił pana klientów.

Wszystko, co zobaczyli, to kłamstwa. Wytoczyliśmy już w tej sprawie dwa procesy o zniesławienie przeciwko autorom tych pomówień i czekamy na wyroki sądów w Irlandii i Hiszpanii.

Wizerunkowy cios przyszedł w momencie bicia kolejnych rekordów. W grudniu przewieźliście w Europie ponad 6 mln pasażerów, co oznacza 20 procentowy wzrost. To efekt spadających cen ropy, co daje większe możliwości obniżania cen, czy może taryf biznesowych, gdzie można wybrać miejsce i zabrać dodatkowy bagaż?

Zdecydowanie zawdzięczamy to nowej strategii, ceny ropy nie mają na to wpływu, bo zakupy mamy zakontraktowane do marca 2016 roku na poziomie około 95 dolarów za baryłkę. Zatem wszystko, co udało nam się wypracować jeżeli chodzi o wzrosty zawdzięczamy zmianom. Tak jak pan wspomniał taryfa biznes, ale również nowa strona internetowa i mobilna aplikacja się do tego przyczyniły. Warto też wspomnieć, że udało nam się zwiększyć obłożenie samolotów o 7 procent i teraz latamy już średnio z 88-procentowym zapełnieniem.

Pojawienie się Pendolino w Polsce jest dla Was zagrożeniem? Według standardów europejskich nie jest to szybka kolej, ale u nas to jednak przełom i powiew świeżości.

Z całą pewnością jest to jakaś nowa propozycja, która pojawia się na rynku, na którym działamy i ciągle chcemy się rozwijać. Jednak ceny w Pendolino są na bardzo wysokim poziomie i tu jesteśmy bardzo konkurencyjni. Operujemy na podobnych połączeniach między dużymi polskimi miastami jak Wrocław, Gdańsk, Kraków, Warszawa. W mojej ocenie z na razie wystarczającą częstotliwością, tyle że za 20, 30, 40 złotych. Takich cen Pendolino nie będzie w stanie przebić.

Tyle, że sieć połączeń i częstotliwość Ryanair jest dużo uboższa niż Polskiego Busa, ten przewoźnik może z Wami konkurować również cenowo. By mieć na to właściwą odpowiedź rozważa pan również loty na mniejsze polskie lotniska jak Radom czy Szczytno?

Obecnie trwają negocjacje z ośmioma portami, na których nie jesteśmy obecni. Tyle, że na razie skupiamy się na umacnianiu pozycji w Rzeszowie, Gdańsku, czy Wrocławiu. W ciągu najbliższych 4-5 lat jesteśmy w stanie w tych właśnie lokalizacjach rosnąć najszybciej.

W zeszłym roku zapowiadał pan też połączenia z warszawskim lotniskiem Chopina. Byłoby to zgodne z nową strategią, gdzie w całej Europie zaczynacie funkcjonować również w głównych portach. Kiedy Ryanairem wylądujemy na Okęciu?

To jest bardzo prawdopodobne również i z powodu, o którym pan wspomniał. Już teraz obsługujemy dwa lotniska w Rzymie: Ciampino i Fiumicino, dwa w Brukseli. W Londynie to są już nawet trzy lotniska: Standsted, Luton, Gatwick. Dlatego naturalną konsekwencją jest to, że będziemy obecni na obu warszawskich lotniskach.

Kiedy?

Nie stanie się to jutro. Myślę, że jest to kwestią roku albo półtora. Wiele zależy też od zarządzających Okęciem i przyszłości krajowego przewoźnika LOT i tego w jakiej on będzie kondycji i w jakim kierunku biznesowym pójdzie w przyszłości.

Z moich osobistych obserwacji wynika, że wielu podróżujących między Wrocławiem, a Warszawą ostatnio chętniej decyduje się na wspomniane wcześniej Pendolino, które w Pańskiej ocenie konkurencją nie jest. Jadą dłużej, płacą więcej, ale nie muszą dojeżdżać z Modlina, co w przypadku korków w Warszawie może czasami oznaczać naprawdę długą podróż, czasami i półtorej godziny. Nie muszą również martwić się o mgłę.

Ja z kolei nigdy nie jechałem tym autobusem dłużej niż 50 minut. Choć oczywiście pogoda ma mniejszy wpływ na pociąg niż na samolot i to jest zdecydowana przewaga. Nie sądzę jednak, by konieczność dotarcia z Modlina powstrzymała nasz szybki rozwój na tym lotnisku.

Jesienią zapowiadał pan odbiory nowych samolotów. Rozumiem, że może to mieć wpływ na zwiększenie liczby połączeń w Polsce, bo pytany o nie zawsze wspominał pan o niewystarczającej liczbie maszyn.

Pierwsze pięć już powiększyło naszą flotę. Kolejne 13 odbierzemy do marca, a między kwietniem a lipcem kolejne 8. Zatem 26 w krótkim czasie zasili nasze bazy.

Na następnej stronie dowiesz się, jak szybko nowe samoloty wpłyną na poszerzenie oferty przewoźnika w Polsce


Jak szybko może to wpłynąć na poszerzenie oferty w naszym kraju?

Już latem uruchomimy więcej niż 20 nowych połączeń. Przewiduję, że w Polsce w tym roku zwiększymy liczbę pasażerów o co najmniej 10 procent. W szybkim czasie będzie to 7 milionów, a do 2017 nawet 10.

Plany są bardzo ambitne, a tymczasem w Europie mamy wojnę na Ukrainie. Agresywna polityka Rosji prowadzi do wprowadzenia wzajemnych sankcji. Ryanair w ogóle kalkuluje ryzyko?

Oczywiście, że rozważamy różnego rodzaju zagrożenia, ale nie spodziewam się, że polityczna niestabilność szerzej rozleje się po kontynencie. Oczywiście, sytuacja sąsiedzkich państw Rosji może być trudna, ale nie wierzę, że coś naprawdę złego stać się może w państwach bałtyckich i nie wierzę, że Polsce coś grozi.

Gdyby jednak sytuacja w regionie rozwinęła się w sposób zupełnie nieprzewidywalny, zawsze jesteśmy w stanie przenieść środek ciężkości na inne rynki jak Włochy, czy Francja. Podobnie postąpiliśmy w przypadku Grecji w najtrudniejszych dla niej czasach, kiedy przesunęliśmy samoloty na obsługę innych tras. Jesteśmy tu dość elastyczni i to jest przewaga lotniczego biznesu, że zawsze można przerzucić maszyny na inne rynki.

Łatwiej by było mając jeszcze loty za Atlantyk. Chyba, że zmiany nie zajdą tak daleko i Ryanair pozostanie nadal tanim europejskim przewoźnikiem?

Myślę, że pozostaniemy tanim przewoźnikiem, który będzie jednak proponował biznesowe produkty. Biznesmeni zmienili się przez ostatnie 20 lat. Kiedyś oczekiwali dużej wygody, darmowego szampana do picia, pysznych ciepłych posiłków na pokładzie. Teraz bardziej zależy im na czasie niż na wygodach. Chcą szybko się odprawić, dolecieć i wrócić, tak tanio jak to możliwe.

Oczywiście zastanawiamy się nad połączeniami transatlantyckimi i to się stanie, ale realizować je będzie siostrzana firma, tyle że również za bardzo atrakcyjne ceny.

Kiedy to się stanie?

To nie jest takie proste i na razie nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Z całą pewnością jednak będą to oddzielne firmy, bo trudno jest połączyć latanie na tak różnych dystansach. Łatwo sobie wyobrazić problemy z pilotami, którzy nie będą chcieli latać zbyt często do Rzeszowa skoro mogą lądować w Nowym Jorku.

Mam wrażenie, że nowa strategie sprawiła, że i Pańskie wypowiedzi stały się mniej kontrowersyjne. Niektórzy dziennikarze mogą być nawet trochę zawiedzeni na konferencji nie powiedział pan nic szokującego, a przed laty obiecywał pan w cenie biletu seks oralny na pokładzie samolotu, potem płatne toalety i latanie na stojąco.

Musiałem tak robić przed laty, bo nikt nas nie znał w Europie. Nie mieliśmy dużego budżetu na marketing, dlatego musiałem tymi ostrymi wypowiedziami spowodować, by ludzie chcieli wpisać w okienko Google naszą nazwę. Wtedy trafiali na naszą stronę i mogli zobaczyć jak tanio można latać samolotami.

Teraz już kiedy jesteśmy numerem jeden w tak wielu krajach nie muszę mówić szalonych rzeczy, by generować zainteresowanie. Już nie jesteśmy Robin Hoodem, staliśmy się grubą rybą i musimy się zachowywać odpowiednio.

Ale może pan to lubił? Nie tęskni pan za skandalem?

Nie bardzo. Naprawdę robiłem to tylko dla dobra firmy i jak pan słusznie zauważył, jest to związane ze zmianą całej naszej strategii i wydaje mi się, że ludziom podoba się teraz ten wygodniejszy, choć może bardziej nudny Ryanair.

Czytaj więcej w Money.pl

Money.pl
Czytaj także
Polecane galerie
grze263
83.6.239.* 2015-04-12 14:27
Rzeszów-Gdańsk (na liniach krajowych) oraz
Rzeszów-Liverpool
poproszę dołożyć do już istniejących
jar503
31.182.180.* 2015-02-06 16:45
a co dla Łodzi?
luka357
31.61.140.* 2015-02-01 10:21
Lublin ma zerowe szanse na rozwoj Ryanaira bo nie placi milonow tak jak wyzej wymienione lotniska a FR lata tam gdzie mu placa. Uwazam tez ze ten Radom to taki straszak na LUZ zeby zaczeli placic.
Polityka Ryanair jest bardzo prosta. Placisz latamy nie placisz nie latamy no i kiedy nie latamy i kasujemy polaczenia tlumaczac brakiem maszyn a wtym samym czasie otwieramy polaczenia z innych lotnisk. I to co zauwazyli tu inni Ryamair nie jest wcale tani bo raz placisz w bilecie a drugi raz w doplacie samorzadu a nie zapominaj ze kasa z samorzadu to twoja kasa z podatkow. Zanim kupisz bilet w FR sprawdz ceny u innych
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/
Zobacz więcej komentarzy (102)