Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Minimalna stawka godzinowa 12 zł nie podoba się ministrom finansów i rozwoju? Mają wątpliwości

0
Podziel się:

Pracodawcy, Państwowa Inspekcja Pracy, Ministerstwo Rozwoju i Ministerstwo Finansów - te instytucje otwarcie krytykują projekt wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej w Polsce. Minister Mateusz Morawiecki i Paweł Szałamacha mają wątpliwości do do wyliczeń resortu Elżbiety Rafalskiej. Z kolei PIP wątpi, czy nowe przepisy można w ogóle wyegzekwować.

Minimalna stawka godzinowa 12 zł nie podoba się ministrom finansów i rozwoju? Mają wątpliwości
(KRYSTIAN DOBUSZYNSKI/REPORTER)

Pracodawcy, Państwowa Inspekcja Pracy, Ministerstwo Rozwoju i Ministerstwo Finansów - te instytucje otwarcie krytykują projekt wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej w Polsce. Minister Mateusz Morawiecki i Paweł Szałamacha mają wątpliwości co do wyliczeń resortu Elżbiety Rafalskiej. Z kolei PIP uważa, że nowych przepisów nie da się wyegzekwować.

Już od połowy tego roku pracujący na zleceniu będą zarabiać przynajmniej 12 złotych za każdą przepracowaną godzinę. A przynajmniej takie są plany Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W połowie stycznia resort przedstawił projekt zmian, od niedawna znamy uwagi głównych zainteresowanych. Niespodziewanie - wątpliwości zgłosiły resorty rozwoju i finansów. Domagają się dokładnych wyliczeń, zanim będą mogły poprzeć zmiany.

Ministerstwo Rozwoju i Ministerstwo Finansów mają zastrzeżenia co do prognozowanych skutków wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej. Resort rozwoju - a właściwie wiceminister Mariusz Haładyj - zwraca uwagę, że w projekcie brakuje informacji o szacunkowych kosztach wprowadzenia nowej stawki dla przedsiębiorców stosujących umowy cywilnoprawne. Przedstawiciel resortu finansów przyznaje, że jest to zadanie trudne, jednak jakieś szacunki powinny się pojawić.

Fragment opinii Ministerstwa Rozwoju

Poza tym wiceminister rozwoju zwraca uwagę, że brakuje informacji, ile zapłacą przedsiębiorcy za dostosowanie się do nowych przepisów i stworzenie ewidencji czasu pracy. "Lakoniczne sformułowanie, że koszty administracyjne są znikome i pomijalne wymaga zastąpienia konkretnymi wyliczeniami lub przynajmniej szacunkami w zakresie zarówno wdrożenia, jak i późniejszego funkcjonowania przepisu" - czytamy w uwagach przesłanych do resortu rodziny, pracy i polityki społecznej.

Podobne uwagi ma Ministerstwo Finansów. Przedstawiciele resortu Pawła Szałamachy domagają się uzupełnienia informacji, jaki wpływ na budżet będzie miała ustawa.

Ministerstwo Morawieckiego ma również uwagi co do nowych uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy. Przyznanie kompetencji przeprowadzania kontroli o każdej porze dnia i nocy, bez względu na przedmiot kontroli, budzi wątpliwości. Dlatego resort proponuje, by kontrole mogły być przeprowadzane tylko w godzinach pracy kontrolowanego zakładu. "Natomiast o każdej porze dnia i nocy uzasadniona powinna być tylko kontrola stanu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz przestrzegania przepisów legalności zatrudnienia" - czytamy w opinii.

Poza tym resort ma poważne wątpliwości, czy przepisy powinny dotyczyć osób prowadzących działalność gospodarczą - samozatrudnionych - i osób, które współpracują z wieloma podmiotami. Ministerstwo wskazuje, że osoby samozatrudnione raczej nie zgadzają się na pracę poniżej 12 zł na godzinę ze względu na ponoszone koszta ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego. Praca za mniejszą stawkę po prostu się nie opłaca, bo na rękę zostaje wyraźnie poniżej płacy minimalnej.

Największą uwagę resort zostawił na koniec opinii - wprowadzenie zmian dla już obowiązujących umów może naruszać swobodę prowadzenia działalności gospodarczej i zawierania umów. Poza tym resort proponuje, by rozłożyć wprowadzanie nowości w czasie - głównie na brak jakichkolwiek regulacji łagodzących skutki nowej minimalnej stawki godzinowej.

Inne uwagi ministerstw? Resort rolnictwa zwraca uwagę, że nie było konsultacji ze środowiskiem rolniczym, a z kolei resort sportu i turystyki domaga się, by spod regulacji wyłączyć np. opiekunów na koloniach. Ze względu na charakter pracy - nie można tak łatwo wyznaczyć stawki godzinowej dla tych osób, a umowy cywilnoprawne nie zastępują dodatkowych umów o pracę.

Wątpliwości ma też Inspekcja Pracy

Państwowa Inspekcja Pracy wskazuje, że nowe przepisy będą w zasadzie niemożliwe do wyegzekwowania i mogą zwiększyć szarą strefę. Zapowiadane zmiany ostro krytykuje Państwowa Inspekcja Pracy. Wysłała nawet w tej sprawie opinię do resortu pracy. "Zaproponowane rozwiązania (...) należy ocenić negatywnie. Z tego względu bardzo utrudnione byłoby realizowanie przez PIP efektywnych kontroli i skuteczne egzekwowanie wynagrodzenia z tytułu umów cywilnoprawnych" - czytamy w opinii podpisanej przez Głównego Inspektora Pracy Romana Giedrojcia. Dodaje on, że zmiana przepisów może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Jego zdaniem może to skończyć się wzrostem popularności umów śmieciowych.

Zresztą PIP nie jest jedyną stroną, której pomysł minimalnej stawki godzinowej się nie podoba. Na niedociągnięcia zwracają również uwagę pracodawcy. Nie podoba im się przede wszystkim obowiązek ewidencjonowania godzin pracy zleceniobiorców, który nie tylko jest uciążliwy, ale przede wszystkim trudny do zrealizowania.

Pracodawcy? Otwarcie krytykują

- Negatywnie odnosimy się do tego pomysłu. To oznacza wzrost biurokracji i nakłada na współpracujące ze sobą podmioty niepotrzebne obowiązki administracyjne zagrożone sankcją grzywny od 1000 zł do 30 000 zł - mówiła dr Grażyna Spytek-Bandurska, ekspertka Konfederacji Lewiatan. - Takie rozwiązanie ingeruje w umowę cywilnoprawną, której istotą jest rodzaj zleconej pracy lub świadczonej usługi i wynagrodzenie, bez jego dzielenia na poszczególne jednostki czasu.

Pracodawcy podnoszą, że minimalną stawkę godzinową trudno będzie zastosować na przykład w branży projektowo-budowlanej, gdzie umowa cywilnoprawna jest najczęściej stosowana pomiędzy zamawiającym a osobą pełniącą samodzielną funkcję techniczną. Trudno sobie wyobrazić, aby np. projektant czy kierownik budowy, któremu zleca się doprowadzenie do uzyskania pozwolenia na budowę, prowadził dla tej konkretnej umowy ewidencję godzinową.

To jednak niejedyny tego typu zawód. Podobne problemy mogą mieć chociażby informatycy, marketingowcy czy roznosiciele ulotek. W ich przypadku zleceniobiorca dostaje konkretne wynagrodzenie za rozniesienie gazet, a w jakim tempie to zrobi, nie ma znaczenia dla stron.

Zobacz także: Zobacz także: Trwa walka o nowe uprawnienia dla PIP
wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)