Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Piechociński marzy o wielkiej koalicji PSL-PO-PiS

0
Podziel się:

Wicepremier Janusz Piechociński ocenia, że Paweł Kukiz to przejściowy fenomen, taki sam jak Andrzej Lepper i Janusz Palikot.

Piechociński marzy o wielkiej koalicji PSL-PO-PiS
(PAP/Jakub Kamiński)

Marzy mi się koalicja PO-PiS-PSL, z PSL-em na czele; tego mogą wymagać czekające nas wyzwania m.in. napływ 500 tys. emigrantów do Europy - mówi szef PSL, wicepremier Janusz Piechociński. Ocenia, że Paweł Kukiz to przejściowy fenomen, taki sam jak Andrzej Lepper i Janusz Palikot.

PSL poparło Bronisława Komorowskiego, który opowiedział za jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Wprowadzenie JOW-ów spowodowałoby wyrzucenie PSL-u z Sejmu. Brał pan pod uwagę to ryzyko?

Janusz Piechociński: Nie zmieniliśmy zdania w sprawie JOW-ów. Zawsze byłem ich przeciwnikiem. Do wprowadzenia tego rozwiązania konieczna jest zmiana konstytucji. W wyborach parlamentarnych będziemy mieli nie mniej niż 12 proc. Bez głosów PSL-u w Sejmie i jeszcze dwóch partii, które będą miały swoją reprezentację, zmiana konstytucji w tej sprawie nie jest możliwa.

Czyli jest to jedynie postulat wyborczy, a wprowadzenia JOW-ów i tak nie będzie?

Nie ma szans.

A jakie są szanse na poparcie przez ludowców pomysłu Platformy dotyczącego powołania komisji śledczej ws. SKOK-ów? Posłowie PSL są w tej sprawie podzieleni pół na pół.

Klub wykona w tej sprawie decyzję Naczelnego Komitetu Wykonawczego, że PSL nie poprze w tej kadencji wniosku o żadną komisję śledczą: ani podsłuchową, ani SKOK-ową. Przed wyborami parlamentarnymi powinno dominować zdrowe myślenie, a nie szaleństwa i igrzyska. Czy mam wyjść na mównicę w Sejmie i powiedzieć: na komisję podsłuchową się nie zgadzam, bo godzi w mojego koalicjanta, ale jestem za komisją ws. SKOK-ów, która godzi w mojego głównego rywala na wsi? Nie dam do takiej roli sprowadzić PSL-u, bo to byłaby klęska polityki.

Będzie w klubie dyscyplina w głosowaniu?

Nie będzie dyscypliny, ale wiem, jak się w tej sprawie zachowa klub PSL.

Dopuszcza pan możliwość stworzenia koalicji z PiS w przyszłej kadencji, obserwując kampanię Andrzeja Dudy?

Pamiętam o tym, że PiS działało przeciwko swoim koalicjantom. Pamiętam też, że w latach 2005-2007 negocjowałem z PiS w imieniu PSL potencjalną koalicję w obszarze gospodarki. Ich ta tematyka w ogóle nie interesowała. W klubie parlamentarnym PiS nie ma partnerów do poważnej rozmowy o gospodarce, poza prof. Jerzym Żyżyńskim.

To oznacza, że koalicja z PiS nie wchodzi w grę?

PSL musi zdobyć dobry wynik, by zapewnić stabilność i racjonalność demokracji. Jeżeli wygrają amatorzy, którzy nie znają się na gospodarce, to będziemy bardzo przegrani. Walczę nie dla siebie, ani dla kolegów ministrów, by ich było w rządzie więcej, ale walczę o to, bym nie był dobierany do koalicji, tylko na równych prawach mógł dobierać koalicjanta. Marzy mi się sytuacja, w której bardzo dobry wynik PSL-u sprawi, że będę mógł zaproponować stworzenie wielkiej koalicji, która pogodzi niektórych wobec czekających nas wyzwań. Tak zrobił 8 lat temu w sejmiku świętokrzyskim Adam Jarubas. Jego wielkość polegała na tym, że zamiast tworzyć koalicję dwuczłonową stworzył trójczłonową.

Wierzy pan w koalicję PO-PiS-PSL?

Z PSL-em na czele.

Jakie wyzwania ma pan na myśli, mówiąc o potrzebie takiej wielkiej koalicji?

Napływ 500 tys. emigrantów do Europy. Jeśli emigracja przyjdzie też ze Wschodu zdetonowanego biedą, rozpadem państwowości - czego nie da się wykluczyć - albo otwartą fazą wojny, to staniemy przed wyzwaniami, jakich nie mieliśmy od 89. roku.

Czy wyzwaniem wewnątrz obecnej koalicji nie są też trudne relacje na linii PSL-Grzegorz Schetyna, o których słyszy się w kuluarach?

To nie są trudne relacje. Grzegorz Schetyna, który gros kadencji spędził "w zamrażarce", zapomniał kto z przyjaźni do niego - zdolnego przecież polityka - bronił go przed "zgilotynowaniem" podczas wojny wewnętrznej w PO i umożliwił mu to, by był tu, gdzie jest. Ta niepamięć to jednak jego problem.

Po I turze wyborów pojawiły się komentarze, że prezydent zapłacił za 8 lat rządów Platformy. PSL popierało "w ciemno" budzące kontrowersje działania PO, jak wydłużenie wieku emerytalnego.

Nieprawda. Wystarczy zobaczyć, co się zmieniło od projektu wyjściowego do ostatecznego, który został przegłosowany. Takich przykładów jest więcej - w nowej Ordynacji podatkowej też jest wiele naszych uwag.

Nie obawia się pan więc, że PSL skończy jak "przystawki" PiS i nie wejdzie do Sejmu? Ostatnie sondaże na to wskazują.

To był powód, dla którego PSL musiało mieć swojego kandydata na prezydenta.

To pomogło? Pod koniec kampanii prezydenckiej odnotowaliście wyniki sondażowe poniżej progu wyborczego.

W sytuacji totalnej konfrontacji politycznej między PO a PiS notowania PSL, jako formacji centrowej, zawsze spadały.

Zapowiadał pan, że Adam Jarubas powalczy o doby wynik. Dostał 1,6 proc.

Kalkulacje na temat kilku procent dotyczyły normalnej sytuacji, a pojawiły się zakłócenia w postaci 25 procent głosów oddanych na kandydatów antysystemowych. Dlatego trzeba to mierzyć trochę innym rachunkiem.

Nie obawia się pan zatem, że ewentualna nowa formacja powołana na bazie świetnego wyniku Pawła Kukiza, dodatkowo mogłaby was pogrążyć?

Paweł Kukiz to przejściowy fenomen. Taki sam jak wcześniej Lepper i Palikot.

A jednak wynik Jarubasa zniweczył dobre wrażenie po wyniku PSL-u w wyborach samorządowych.

Zawsze mieliśmy słabsze wyniki w wyborach prezydenckich niż samorządowych. Uważam, że nasze cele w tych wyborach zostały osiągnięte. Chcieliśmy mieć swojego kandydata, by mocno zaznaczyć swoją obecność. To się udało. Jarubas był kompletnie nierozpoznawalny w opinii publicznej, a doszedł do 80-proc. rozpoznawalności.

Poza tym nasza strategia polegała na stawianiu w dużym stopniu na media lokalne. Gdyby Jarubas więcej przebywał w Warszawie i pokazywał się w mediach centralnych, to pewnie dostałby jeden procent więcej. Dodatkowo media skupiały się na relacjonowaniu z kampanii Jarubasa tego, co było krytyczne wobec rzeczywistości. Nie pokazywały, jak mówił o dokonaniach ludowców.

Faktycznie największe zainteresowanie budziła krytyka rządu ze strony Jarubasa. Teraz będzie pan musiał płacić rachunki za te wypowiedzi?

Jarubas mówił głosem Polski spoza największych aglomeracji, która ma podstawy do tego, by nie okazywać entuzjazmu.

Entuzjazmu wobec Jarubasa nie okazał z kolei Waldemar Pawlak, który tylko raz zaangażował się w kampanię prezydencką - pozując do zdjęcia z Bronisławem Komorowskim.

To była tradycyjna pielgrzymka strażaków, a prezydent skorzystał z okazji, by się na niej pojawić. Każdy prezydent by tak zrobił. Tak się składa, że czołowe kierownictwo OSP to politycy PSL - Pawlak, Grzeszczak i Kalemba.

Ale Jarubasa Pawlak ani razu nie poparł w kampanii.

Jarubas mówił, że Pawlak dzwonił do niego tuż po nominacji na kandydata i przekazał swoje poparcie. Pytanie o to, jak Pawlak pracował na rzecz Jarubasa trzeba kierować do Pawlaka.

Jako kandydat na prezesa PSL obiecywał pan wprowadzenie wysokich standardów w partii. Wprowadzonego przez pana do władz PSL polityka Dariusza Klimczaka nie spotkały jednak żadne konsekwencje po tym, jak jego 24-letnia partnerka została wiceprezesem spółki miejskiej.

Dowiedziałem się o tym w środę, a w czwartek problem się rozwiązał. W innych partiach tak szybko to nie następuje.

W innych partiach wyciąga się konsekwencje wobec polityków. W tym przypadku rozwiązanie problemu polegało na tym, że 24-latka złożyła rezygnację.

Nie jestem za tym, by kopać leżącego. Klimczak popełnił błąd. Przekreślił ileś tysięcy głosów także w nadchodzących wyborach. Uważam jednak, że trzeba dawać szansę na poprawę.

Koledzy partyjni lubią przypominać pańską zapowiedź o przekazaniu w 2015 r. władzy młodemu pokoleniu. Kiedy ją pan spełni?

Nie mówiłem o oddaniu funkcji prezesa, tylko władzy w partii. To się już dzieje. Do władz PSL weszli Adam Jarubas, Krzysztof Hetman, Kosiniak-Kamysz, Pasławska, Antoniszyn-Klik.

Czytaj więcej w Money.pl
Oto najwięksi wygrani i najwięksi przegrani wyborów Wiadomo kto wygrał, a kto przepadł w wyborach do sejmików wojewódzkich.
Politycy PO mówią o "prywatyzacji lasów" Politycy PiS niedawno domagali się referendum ws. przyszłości Lasów Państwowych.
Ostry atak na prezydenta. "Obiecał i oszukał" PiS rusza z _ szerszą ofensywą _ przeciwko obecnemu prezydentowi.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)