Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Libia-sytuacja

0
Podziel się:

Jeden z najbliższych współpracowników Muammara Kadafiego, szef libijskiego MSZ Musa Kusa uciekł do Wielkiej Brytanii. Zaraz po przylocie z Tunezji do Londynu ogłosił swoją rezygnację ze stanowiska.

Rzecznik brytyjskiego Foreign Office podkreślił, że Musa Kusa przybył do Wielkiej Brytanii z własnej woli. Londyn zaapelował do innych członków rządu Muammara Kadafiego o ustąpienie ze stanowisk.
Przedstawiciel amerykańskiej administracji ocenił ucieczkę Musy Kusy jako "bardzo ważne wydarzenie". Według niego, to oznaka zmian nadchodzących w Libii.
Musa Kusa przybył do Londynu ze stolicy Tunezji, gdzie przebywał od dwóch dni. Według oficjalnych źródeł libijskich, jego pobyt w Tunisie miał charakter prywatny. Na informacje o jego podroży do stolicy Wielkiej Brytanii Trypolis zareagował oświadczeniem, że "Kusa ma przybyć do tego kraju z misją dyplomatyczną".
To nie pierwszy przypadek ustąpieniai ze stanowiska członku libijskiego rządu. Wcześniej ze swych urzędów zrezygnowali niektórzy ministrowie i przedstawiciele wojska.
Musa Kusa był ministrem spraw zagranicznych Libii od 2009 roku. Wcześniej przez 15 lat kierował wywiadem. Uważa się, że to on zaplanował w 1988 roku zamach na amerykański samolot, który eksplodował nad miasteczkiem Lockerbie w Szkocji, zabijając 270 osób. Musa Kusa był uznawany był za prawą rękę Kadafiego i osobę, która odwiodła go od kontynuowania programu atomowego. Dzięki temu pojawiła się możliwość zniesienia amerykańskich sankcji gospodarczych nałożonych na Libię.

Wielka Brytania nakazała wyjazd z kraju pięciu libijskim dyplomatom, w tym attache wojskowemu. Poinformował o tym w Izbie Gmin brytyjski szef dyplomacji William Hague.
Minister spraw zagranicznych uzasadnił to stanem stosunków z władzami libijskimi. "Rząd doszedł również do wniosku, że gdyby te osoby pozostały w Wielkiej Brytanii, mogłyby stanowić zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa" - dodał Hague.
Wydalenie dyplomatów jest przypuszczalnie podyktowane pogróżkami pułkownika Kadafiego pod adresem Wielkiej Brytanii i Francji, jako głównych europejskich filarów koalicji. Zagrożenie ze strony libijskiich dyplomatów nie jest iluzoryczne, bowiem to z okien ambasady libijskiej zastrzelono w 1984 roku 25-letnią policjantkę Yvonne Fletcher. Nieco wcześniej, w 1980 roku, Musa Kusa, który był wtedy ambasadorem Libii w Londynie, że jego placówka szykuje egzekucje libijskich opozycjonistów zbiegłych do Anglii, za co został wydalony.

Prezydent Stanów Zjednoczonych wydał tajne zarządzenie, umożliwiające amerykańskiej administracji wspieranie rebeliantów w Libii - twierdzi agencja Reutera, powołując się na źrodła w amerykańskiej administracji. Barack Obama miał podjąć tę decyzję około dwóch-trzech tygodni temu.
Rozporządzenie Obamy upoważnia CIA do podjęcia tajnych działań na terenie objętego wojną domową państwa. Dzięki niemu amerykański wywiad będzie mógł operować w Libii zgodnie z prawem Stanów Zjednoczonych.
Rzecznik Białego Domu nie chciał komentować doniesień mediów. Oświadczył, że nie będzie wypowiadać się na tematy związane z pracą wywiadu. Podkreślił jednocześnie słowa prezydenta, który zapewniał ostatnio, że nie podjęto jeszcze decyzji o ewentualnym wsparciu dla przeciwników Muamara Kadafiego. Również CIA odmówiła komentarza w tej sprawie.
W Stanach Zjednoczonych toczy się dyskusja na temat możliwości dozbrajania oddziałów walczących z wojskami Kadafiego.
Amerykanie uczestniczą w operacji lotniczo-morskiej ONZ, której celem jest powstrzymanie Kadafiego od zdławienia rebelii. Rano (08:00) dowództwo nad interwencją w Libii ma przejąć NATO.

A w nocy przedmieściami stolicy Libii wstrząsnęły w nocy silne eksplozje - podała agencja AFP, powołując się na świadków. Do wybuchów miało dojść w wyniku kolejnego nalotu sił koalicji na Trypolis.
Według relacji świadków, celem nalotów były obiekty militarne wykorzystywane przez siły Maumara Kadafiego. Jednak oficjalna libijska agencja informacyjna Dżana podała, że celem "kolonialistycznych agresorów-krzyżówców" były dzielnice mieszkaniowe. "Każda bomba i rakieta, wymierzona przez krzyżowców w libijski naród, jest opłacana przez rządy Kataru i Zjednocznych Emiratów Arabskich" - napisała agencja, nawiązując do faktu przyłączenia się tych dwóch arabskich krajów do akcji militarnej przeciwko oddziałom Muammara Kadafiego.
Siły wierne Kaddafiemu odzyskały miasto Brega - podają źródła zbliżone do rebeliantów. Brega leży na wschód od Ras Lanuf, miasta odzyskanego wczoraj przez wojska rządowe. W pobliżu znajduje się ważny libijski terminal naftowy.
Siły Kadafiego prowadzą kontrofensywę na wschód, ostrzeliwując pozycje powstańców rakietami. Wcześniej stracili oni miasto Bin Dżauad. Ciężka artyleria ostrzelała też Misratę. Według libijskich powstańców, miasto było również atakowane przez czołgi. Siły Kadafiego mają przewagę ogniową nad słabo uzbrojonymi powstańcami. Ta dysproporcja jest częściowo wyrównywana przez naloty sił interwencyjnych.
Zdobycie kolejnego miasta świadczy o szybkim posuwaniu się naprzód wojsk Kadafiego. Przed siłami rządowymi uciekają też mieszkańcy położonej we wschodniej części kraju - Adżdabiji. Droga prowadząca z miasta jest zablokowana przez uciekinierów.
Libijscy powstańcy wzywają międzynarodową koalicję do kolejnych ataków powietrznych. Tymczasem wspólnota międzynarodowa zastanawia się nad dostarczaniem broni partyzantom. Przedwczoraj sprawa ta nie była dyskutowana podczas szczytu w Londynie, ale Francja oświadczyła, że jest na to gotowa. Wczoraj nie wykłuczyła tego Wielka Brytania, decyzji w tej sprawie jednak na razie nie podjęto. W podobnym duchu wypowiadają się przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, podczas gdy Rosjanie są zdecydowanie przeciwko.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)