Szef komunikacji medialnej rejsu Janusz Cieliszak powiedział IAR, że według jego informacji, dwa dźwigi - które zostaną użyte do operacji podniesienia jachtu - są już na miejscu. "Czekamy na przyjście holownika. Będzie to wspólna praca dźwigów, holownika i około 10 osób, którzy bardzo powoli muszą tę całą około 10-tonową konstrukcję wyjąć z rzeki i położyć na brzeg. To będzie bardzo trudna operacja: trzeba brać pod uwagę wiatry, pływy oceanu i prąd rzeki" - powiedział Janusz Cieliszak. Zaznaczył, że operacja może trwać bardzo długo.
Jacht, którym Roman Paszke odbywał samotny rejs dookoła świata, uległ awarii na wysokości wybrzeży Argentyny, która uniemożliwiła kontynuowanie rejsu. W rezultacie uszkodzenia poszycia dna jednego z pływaków katamaranu poniżej lustra wody, woda zalała trzy przedziały jachtu.
Kapitan, przed przybyciem do portu, spędził za sterem niemal 30 godzin bez przerwy, w ekstremalnych warunkach na rzece Gallegos. Operacja wchodzenia do portu była skomplikowana, bo przeszkadzał jej odpływ i przeciwny wiatr.
IAR