Sprzedaż i kupno kredytów frankowych. Czy to legalne?
Obrót wierzytelnościami jest legalny. Brak jest przepisów szczególnych ograniczających wierzytelności z tytułu kredytów frankowych. A zatem tak, można przyjąć, że sprzedaż pieniężnej wierzytelności z kredytu frankowego jest dopuszczalna.
Czy to opłacalne?
Przy ocenie opłacalności należy wziąć pod uwagę wysokość wierzytelności, koszty niezbędne do zainwestowania w jej dochodzenie oraz czas trwania postępowania, możliwe do uzyskania odsetki ustawowe. Pamiętajmy, że sprzedaż wierzytelności może nie uchronić przed stresem związanym z wizytą w sądzie. Sąd może przesłuchać kredytobiorcę w charakterze nie strony, a świadka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dla kogo i dlaczego to bardziej intratne: dla kupującego czy sprzedającego taki kredyt?
Biorąc pod uwagę aktualne, jednoznacznie korzystne orzecznictwo dla frankowiczów, należy stwierdzić, że kredytobiorca skorzysta bardziej na samodzielnym złożeniu pozwu. Oprócz samej wierzytelności sąd bowiem zasądza odsetki ustawowe, a dodatkowo roszczenie banku o zwrot kapitału może okazać się przedawnione.
Jak (od)kupić/sprzedać taki kredyt i na co zwrócić uwagę, żeby nie stracić lub nie mieć kłopotów prawnych?
Na pewno przed podpisaniem jakiekolwiek umowy zbycia, sprzedaży czy cesji wierzytelności – warto skonsultować treść umowy z prawnikiem adwokatem lub radcą prawnym, zasięgnąć opinii prawnej. Ważne, aby prawnik opiniujący transakcję, działał na zlecenie kredytobiorcy – zbywcy, tzn. był niezależny od drugiej strony. Zagadnienia dotyczące zbywania wierzytelności są dość trudne, a skutki doniosłe. Wszystkie oświadczenia, składane przy takiej umowie, winny być wnikliwie zbadane przez prawnika wraz ze skutkami, jakie ze sobą niosą.
Na pewno trzeba zwrócić uwagę na jakim etapie jest kredytobiorca i jego sprawa (tzn. czy złożył reklamację, czy wzywał bank do zapłaty, czy wniósł powództwo, czy jest wyrok I czy II instancji). Od tych czynników też będzie zależeć cena. Równie istotne jest to, na jakim etapie są roszczenia wzajemne banku (czy jest wezwanie, czy bank wystąpił z pozwem).
Należy pamiętać, że jeśli kredytobiorca złożył oświadczenie o potrąceniu, to wierzytelność już nie istnieje (umorzyła się) i to wyklucza możliwość zbycia.
Bardzo istotne, by dokonując zbycia wierzytelności, mieć świadomość, że bank ma wzajemne roszczenia względem kredytobiorcy o zwrot pieniędzy wypłaconych tytułem kredytu. O ile wierzyciel sam decyduje o zbyciu wierzytelności, o tyle na zmianę dłużnika wymagana będzie zgoda drugiej strony, czyli banku. Innymi słowy, aby skutecznie wobec banku przenieść wraz z wierzytelnością również dług (z tytułu zwrotu wypłaconej sumy kredytu) należy uzyskać zgodę banku na transakcję, a udzielenie takiej zgody przez bank wydaje się wątpliwe lub co najmniej trudne.
Dlatego bardzo ważne, aby zasięgnąć porady prawnej, aby nie zostać z długiem, gdy pozbędzie się już wierzytelności.
Jak oceniać to zjawisko i czy będzie narastać?
Obserwowane zjawisko oceniamy negatywnie. Transakcja taka dla obu stron, naszym zdaniem, rodzi wysoki stopień ryzyka. Warto apelować o ostrożność przy zawieraniu takich umów i wcześniejszą konsultację z prawnikiem.
Lepiej sprzedać swój kredyt czy samemu się sądzić z bankiem?
Moim zdaniem lepiej samemu dochodzić nieważności kredytu i zwrotu wpłaconych rat. Transakcja zbycia wierzytelności obciążona jest ryzykiem odpowiedzialności. Ważne, by własną sprawę powierzyć dobremu prawnikowi: adwokatowi lub radcy prawnemu, specjalizującym się w dochodzeniu roszczeń od banków, który przejmie większość czynności koniecznych do przeprowadzenia sprawy, będzie służył radą w czasie procesu i wsparciem w kontaktach z bankiem i sądem. Kredytobiorca oprócz rat może uzyskać dodatkowo odsetki. Co więcej, w świetle niedawnego orzecznictwa TSUE może okazać się, że kredytobiorcy nie będą musieli oddawać bankom kapitału z uwagi na przedawnienie roszczeń banków.
Banki będą utrudniać ten handel kredytami i wskazywać na szereg wątpliwości, bo nie jest w ich interesie powstanie skoncentrowanych portfeli wierzytelności w rękach podmiotu o dużym kapitale. Rozwój obrotu takimi wierzytelnościami przyczyniłby się też do wytoczenia roszczeń w sprawach, których kredytobiorcy z różnych powodów nie byli zainteresowani postępowaniem sądowym.
Czy państwo powinno jakoś wkroczyć w tę sferę rynku i jakoś to nadzorować/lepiej regulować?
Moim zdaniem, przy kontroli sądowej i kompetencji sądów do orzekania o nieważności umów, a tym samym potwierdzania tych wierzytelności, nie ma potrzeby specjalnego nadzoru państwowego. Natomiast z pewnością zachodzi pilna potrzeba wzmocnienia kadrowego i organizacyjnego sądów, aby przyspieszyć procedury orzekania w tych sprawach i skrócić drogę konsumentów do uwolnienia się od toksycznego kredytu frankowego.
Przypomnijmy też, że Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, przyznał, że banki raczej nie będą składać nowych pozwów przeciwko frankowiczom, choć dotyczyć to będzie tylko części dotyczącej waloryzacji. Nie wykluczył jednak, że dyskusja o orzeczeniach TSUE doprowadzi do tego, że banki będą cofać czy modyfikować już złożone pozwy.
Autor: radca prawny Marcin Szołajski, Szołajski Legal Group