Bernard+
/ 83.30.209.* / 2007-07-02 10:38
Cóż się dziwić wszak, aby być operatorem wózka widłowego trzeba mieć uprawnienia a aby je uzyskać trzeba zdać egzamin i przejść badania psychotechniczne. W Polsce, aby być prezydentem lub wicepremierem i ministrem nie trzeba nawet matury. A przypomnę cytat miesiąca „"W normalnym kraju mężczyzna bez konta, żony i prawa jazdy jest zerem - a w Polsce - Premierem". Jacy posłowie tacy managerowie państwowych przedsiębiorstw i instytucji. Każdy, kto choć trochę uważał na wykładach wie, że każdy pracownik najemny zawsze dąży do racjonalizacji swojej postawy. Jeżeli rezultat w postaci płacy miesięcznej jest stały i niezmienny oraz niezależny od wyników to racjonalna postawa nakazuje minimalizację wysiłku. Tak jest z małymi wyjątkami u wszystkich zatrudnionych wg tabel zaszeregowań w sferze budżetowej. Masz umowę lub powołanie na stanowisko i już masz stałą pensję, która wzrasta, co roku o wysługę lat i masz 13-stkę nawet, gdy na żadną nagrodę Twoje roczne wyniki nie zasługują. Bo jak płaca dyrektora szpitala zależy od wyników w postaci wielomilionowego zadłużenia szpitala, którym kieruje kolejny lekarz bez wiedzy o organizacji, zarządzaniu i ekonomii? Brak związku pomiędzy wysokością płacy a wynikami ekonomiczno społecznymi pracy rodzi postawy roszczenia wyższych płac, bo inni więcej zarabiają to ja również powinienem. Więc ktoś powinien mi dać podwyżkę a najbardziej podatną na takie żądania jest władza, która ma zebrane od wszystkich obywateli miliardy podatków i rozdaje je po uważaniu, kierując się wyłącznie subiektywną oceną, że trzeba dać tym, którzy są groźni dla utrzymania się przy władzy a innym można nic nie dawać tylko podnosić obciążenia. tymczasem w zdrowym systemie motywacyjnym podwyżke trzeba wypracować a strajkuje się wtedy gdy pracodawca mając wyższe efekty z pracy pracowni9ków nie chce się z pracownikami tymi efektami podzielić. Rozmawiałem ostatnio z chirurgiem twarzowo szczękowym, który po stażu w USA powrócił na wakacje do Polski a od sierpnia wyjeżdża do Anglii na kontrakt.
Na stażu za swoje stypendium mógł utrzymać w USA żonę i dwoje dzieci na poziomie takim jak w Polsce, ale przez 10 godzin dziennie był w klinice i przez 6 do 8 godzin intensywnie pracował przy stole operacyjnym. Jak się wyraził „amerykanie orali nim jak wyrobnikiem na taśmie produkcyjnej”. Poznał nowoczesny sprzęt nauczył się wielu nieznanych w Polsce procedur medycznych potrafi z wprawą wykonywać wiele zabiegów i operacji, ale nie będziemy mieli z tego pożytku my Polacy, bo Anglicy zaproponowali mu kontrakt w klinice za 8000 funtów na miesiąc gdyż na wyspach brytyjskich jest tylko około 200 takich specjalistów. Czy chciałby pracować w Polsce? Owszem, ale wtedy, gdy jego płaca będzie porównywalna do specjalisty w GB a nie do płacy lekarza w wiejskim ośrodku zdrowia. Problemem jest to, że płace lekarzy i pielęgniarek są w Polsce bardzo spłaszczone i ktoś, kto umie tylko przepisywać aspirynę i wystawiać zwolnienia lekarskie oraz skierowania do specjalistów zarabia niewiele mniej niż Ci najlepsi specjaliści w Polsce. A płaca pielęgniarki, która w centrum kardiochirurgii pracuje z lekarzami na sali operacyjnej podczas operacji na otwartym sercu nie jest większa niż pielęgniarki, która tylko waży pacjentów na oddziale interny i wykonuje zastrzyki w powiatowym szpitalu mającym 35mln. długu, bo wskaźnik obłożenia łóżek wynosi tam 45% a nikt z lekarzy tłumacząc się brakiem sprzętu nie podejmie się bardziej skomplikowanych operacji. Znam z autopsji taką sytuację, że gdy 6 lat temu do takiego powiatowego szpitala sponsor kupił laparoskop to przez 9 miesięcy nie wykonano nim żadnego zabiegu, bo nikt nie umiał. Jeżeli tam zostaną średnie płace podwyższone tak samo jak w szpitalu klinicznym akademii medycznej to personel tego szpitala będzie zadowolony a my pacjenci nic z tego nie będziemy mieć. Wniosek: system musi być tak zmieniony żeby pieniądze z ubezpieczenia zdrowotnego szły za pacjentem do szpitala i przychodni, którą wybrał pacjent a nie były rozdzielane wg limitów ilości zakontraktowanych procedur ustalonego przez urzędników NFZ. Pomieszanie podatków z składkami wyrządza wiele zła rozregulowując i tak już niesterowalny system i czyniąc go niewydolnym. Bo wszak za składkę należy się usługa objęta ubezpieczeniem a podatek płaci się za darmo. Trzeba, więc spowodować, aby „ubezpieczenie zawsze znaczyło ubezpieczenie a podatek znaczył podatek. Niech znów prawda zawsze prawdę znaczy, bo teraz jest tyle prawd ile stołków, które dają tytuł do otrzymywania wysokich lub niskich pensji w sferze opłacanej z podatków i składek obowiązkowych pozostających bez związku z wartością i efektami wykonywanej pracy.