diabeł z piekła
/ 83.5.84.* / 2012-01-25 13:58
Po pierwsze: ACTA jest tak źle przyjmowane, bo jest nieprecyzyjne, wokół niego jest wiele niewiadomych, a przede wszystkim zostało negocjowane za plecami obywateli (jeżeli dla rządu zdanie jakiejś korporacji jest ważniejsze niż obywateli - to sprawa jest przynajmniej podejrzana). Poza tym politycy z premierem na czele cały czas kręcą (jak ktoś poprosi to mogę to bardziej opisać).
Po drugie: te $6mld jest wyssane z palca, bo nie tyle tracą, a tyle nie zarobili (chociaż większość osób pewnie by nie zakupiła tych programów), nie tyle producenci - co wydawcy (artyści w Polsce utrzymują się z koncertów).
Poza tym liczy się, że każdy nielegalnie obejrzany film, jako stratę po cenie zakupu, ludzie albo by ich nie oglądali, albo by je wypożyczali, filmy kupuje się na prezent (nie ma to większego znaczenia), albo jak nam się ten film spodobał (czy jesteśmy fanami) - czyli teraz Ci sami ludzie te filmy kupują, co by kupowali - może kilka % więcej by je kupiła, chociaż z drugiej strony wiele mniej osób by ten film zobaczyła, więc na pewno by się nim zainteresowała - więc zysk jest wątpliwy - dodajmy do tego, że film zarabia na siebie w pierwszych miesiącach po premierze, później większość przychodów to emisje w TV.
Poza tym wiele osób ściąga filmy dlatego, że ich premiera w ich państwie jest opóźniona.
Muzyka - wiele osób najpierw ściąga płytę, a później ją kupuje, bo się ona komuś podoba. Poza tym nikt nie kupi w ciemno płyty nowego artysty, a piractwo to darmowa reklama - wypowiadał się w tej sprawie Hołdys. Poza tym, na sprzedaży zarabiają wytwórnie, płyty nieżyjących artystów są czasem kilkakrotnie droższe, a pieniądze bierze tylko wytwórnia (np płyty Kaczmarskiego kosztują powyżej 100PLN, a śpiewa on o historii).
Gry - na konsolach mały problem, na PC większy, ale wydawcy się utrzymują więc chyba nie jest tak źle. W grach jest o tyle dobra sytuacja, że "oryginały" są niezbędne do grania przez sieć - więc jak piratowi spodoba się gra to z pewnością kupi oryginał - poza tym przy akcjach promocyjnych, sprzedaż gier jest ogromna. Sam kupuję gry bethesdy, bo uważam, że jak twórcy zarobią to zrobią dobre dodatki i kolejne części. Gdyby nie było piractwa to ludzie mniej by grali, nie kupowali tyle oryginałów do grania on-line. Piractwo generuje w dużej mierze opóźnienie premier w czasie.
Tak więc gra przez internet rozwiązuje jakoś ten problem.
Programy - tu twórcy mogą stracić najwięcej, bo ludzie przesiądą się na darmowe odpowiedniki - potrzebujemy pakietu biurowego, nie możemy sobie ściągnąć office to po co wymagać 400PLN, jak można ściągnąć legalnie openoffice, a jak się przyzwyczaimy, to po co zmieniać na płatne. Po co kupować windows (chociaż w wielu laptopach już jest windows), jak można ściągnąć linuxa. Pratkycznie wszystkie programy mają darmowe odpowiedniki, a programy specjalistyczne i tak się kupuje, bo tylko głupi piraci w firmie.
Poza tym metodą jest zdalne korzystanie z programów - na jednym komputerze instalujemy programy, a z innych łączymy się z nim korzystając - wiele uczelni tak robi, a można by utworzyć sieć sąsiedzką - nie ma problemu.
Opisałem jak i dlaczego działa piractwo i dlaczego producenci programów, gier nie chcą większej kontroli, bo znaleźli na to metody.
W przypadku filmów niewiele to pomoże, a w przypadku muzyków niektórym na pewno zaszkodzi.