"Zmiany tego rodzaju nie wynikają z pobudek altruistycznych, ale mają zasadniczy sens biznesowy. W BCG przebadaliśmy pod tym kątem 1 700 firm z 8 dużych rynków. I stwierdziliśmy, że firmy, w których przywództwo ma charakter zdywersyfikowany, osiągnęły o 19 pkt proc. wyższe przychody z innowacyjnych produktów wdrożonych w ostatnich trzech latach niż firmy z dołu rankingu ułożonego według kryteriów dywersyfikacji" - powiedział Zając podczas panelu na Paris Polish Forum, zorganizowanego przez Association des Polonais de Sciences Po. Partnerem strategicznym Forum było BCG.
Podkreślił, że chodzi o zdywersyfikowane przywództwo w sensie szerszym - nie tylko o równouprawnienie płci, ale też pod względem pochodzenia społecznego i narodowości liderów.
Natomiast zdywersyfikowane przywództwo pod względem płci wciąż pozostaje wyzwaniem - jak zauważył partner BCG, kobiety zasiadają na fotelach prezesów w mniej niż 5% spośród 500 największych firm z rankingu "Fortune".
"Jeśli spojrzeć na największych 500 firm w Polsce, proporcje są niemal takie same - także ok. 5% prezesów stanowią kobiety. Jest to więc nadal duży problem" - dodał.
Problem ten staje się coraz bardziej palący ze względu na rosnącą konkurencję dla europejskich firm nie tylko ze strony lokalnych graczy, ale też Chin czy - np. w przypadku innowacyjnych startupów - Izraela.
"Żeby radzić sobie w konkurencją, trzeba szybko się adaptować. A to jest niemożliwe, jeśli na zebraniu przywódców widzimy tylko osoby tej samej płci, w zbliżonym wieku, które nie rozumieją zachodzących zmian. Dlatego zdywersyfikowane przywództwo ma sens w biznesie" - podsumował Zając.
Jego zdaniem, tego rodzaju przywództwo można zrealizować dzięki pięciu elementom: równej płacy, odpowiedniej rekrutacji, utrzymywaniu pracowników (np. poprzez oferowanie elastycznych godzin pracy), systemowi awansów i reprezentatywności (tj. nieograniczanie miejsca dla kobiet do wybranych działów w firmie).