Giełda odpowiada. Oto co się dzieje po decyzji Trumpa
Piątek to kolejny dzień wyraźnych reakcji inwestorów na decyzje Donalda Trumpa. Zamiary USA związane z wprowadzeniem ceł wywołały falę wyprzedaży w Polsce, Niemczech i na innych europejskich giełdach. Czerwienią zalały się też wcześniej rynki azjatyckie.
WIG 20 na otwarciu wyniósł 2622,44 pkt (-0,51 proc.). Z biegiem czasu strata pogłębiła się do -2 proc., a indeks osiągnął poziom 2585 punktów.
Wciąż utrzymuje się silna presja sprzedających, szczególnie w sektorze bankowym, gdzie Alior Bank (-3,55 proc.), Pekao (-2,95 proc.) i PKO BP (-2,67 proc.) znajdują się wśród liderów spadków. Do grona tracących dołączył również KGHM ze spadkiem 2,94 proc. Pozytywnym akcentem na czerwonym parkiecie są akcje Dino Polska, które zyskują 1,19 proc., oraz CD Projekt rosnący o 0,56 proc. Również Budimex radzi sobie dobrze z wzrostem wynoszącym 0,82 proc.
Niemieckie indeksy również pod presją
Na niemieckim parkiecie sytuacja wyglądała podobnie. Indeks DAX notował spadki przekraczające 0,5 proc., reagując na rosnące napięcia w relacjach handlowych między USA a Unią Europejską. Wśród komponentów niemieckiego indeksu najgorzej radziły sobie spółki z sektora bankowego oraz motoryzacyjnego.
Deutsche Bank tracił ponad 4 proc., a Commerzbank ponad 3 proc. W sektorze motoryzacyjnym najsłabiej wypadały akcje BMW ze spadkiem przekraczającym 1,1 proc. oraz Mercedes Benz z wynikiem -0,94 proc. Inwestorzy obawiają się, że wprowadzenie dodatkowych ceł przez administrację amerykańską szczególnie mocno uderzy w europejskich producentów samochodów, co przekłada się na wyprzedaż akcji tych spółek.
Francja i Hiszpania z mieszanymi danymi
Zgodnie z danymi, francuski indeks CAC 40 również znajduje się pod presją sprzedających, notując spadek o 0,94 proc. do poziomu 7527,70 punktów. Podobnie jak na innych europejskich rynkach, największe straty ponoszą spółki z sektora bankowego i finansowego, na czele z Société Générale (-3,84 proc.) oraz BNP Paribas (-3,22 proc.). W sektorze przemysłowym wyróżniają się spadki ArcelorMittal (-2,62 proc.), a wśród spółek motoryzacyjnych Renault (-2,15 proc.) i Stellantis (-1,88 proc.). Jedynie kilka spółek utrzymuje dodatnie wyniki, w tym L'Oréal (+2,75 proc.), Danone (+1,97 proc.) oraz Pernod Ricard (+1,40 proc.).
W przeciwieństwie do pozostałych europejskich rynków, hiszpański indeks IBEX 35 wyróżnia się na tle czerwonego krajobrazu giełdowego, notując wzrost o 1,96 proc. do poziomu 12.956,00 punktów. Mimo to, w składzie indeksu widoczny jest podział - sektor bankowy mocno traci, z Banco de Sabadell spadającym o 5,48 proc., Santanderem o 4,55 proc. i Caixabankiem o 4,48 proc. Równocześnie segment energetyczny i telekomunikacyjny przynosi pozytywne wyniki, z wyróżniającymi się spółkami jak Solaria Energia (+5,38 proc.) i Cellnex Telecom (+5,22 proc.). Pozwala to hiszpańskiej giełdzie opierać się negatywnym trendom, które dominują na pozostałych parkietach europejskich.
Europejski indeks EURO STOXX 50 również odczuwa skutki amerykańskich działań protekcjonistycznych, notując spadek o 3,59 proc. do poziomu 9.901,44 punktów. Struktura spadków potwierdza obserwowane na innych rynkach trendy - sektor bankowy jest najbardziej poszkodowany z Deutsche Bankiem na czele (-5,95 proc.), BBVA (-5,15 proc.) i Santanderem (-4,97 proc.). Wśród nielicznych spółek notujących wzrosty wyróżniają się L'Oréal (+3,59 proc.), Danone (+1,92 proc.) oraz producenci oprogramowania jak SAP (+0,37 proc.). Ta nierównomierna reakcja poszczególnych sektorów pokazuje, że inwestorzy selektywnie oceniają wpływ potencjalnej wojny handlowej na poszczególne branże europejskiej gospodarki.
Rynki w Azji reagowały już w nocy
Jeszcze w nocy zareagowały rynki azjatyckie. Japoński indeks Nikkei 225 zanotował spadek przekraczający 1400 punktów (ponad 4 proc.), osiągając poziomy niewidziane od sierpnia 2024 roku. Równie poważne straty dotknęły inne azjatyckie indeksy - australijski ASX 200 stracił ponad 2 proc., a singapurski Straits Times Index obniżył się o 3 proc.
Według brytyjskiej stacji BBC, spadek południowokoreańskiego indeksu Kospi o 1,8 proc. (do poziomu 2441,86 punktów) może mieć związek nie tylko z cłami, ale również z lokalną sytuacją polityczną, a konkretnie z decyzją Trybunału Konstytucyjnego o impeachmencie prezydenta Jun Suk Jeola.
Warto odnotować, że niektóre azjatyckie rynki, w tym giełdy w Szanghaju, Tajwanie, Hongkongu i Indonezji, pozostały zamknięte z powodu lokalnych świąt, co oznacza, że pełna skala reakcji azjatyckich rynków na decyzję USA będzie widoczna dopiero w kolejnych dniach handlowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP News wydanie 02.04
Trump: To tymczasowa reakcja
Prezydent USA zapytany o spadek na giełdzie w czwartek wskazywał, że będzie to tymczasowa reakcja na cła.
"Niepewność to słowo roku 2025, chociaż mamy już stawki celne i harmonogram, a Trump i sekretarz skarbu Scott Bessent wykazali pewną gotowość do negocjacji, pytania inwestorów tylko się nasiliły. Utrata zaufania do dolara amerykańskiego jest oczywista" - napisał w raporcie Chris Weston, szef działu badań w Pepperstone.
"Jeśli obecny pakiet taryfowy zostanie utrzymany, recesja w drugim lub trzecim kwartale jest bardzo prawdopodobna, podobnie jak rynek niedźwiedzia. Pytanie brzmi, czy prezydent Trump będzie szukał jakiegoś rodzaju złagodzenia tej polityki, kiedy zobaczymy bessę na giełdzie" – powiedział David Bahnsen, dyrektor ds. inwestycji w The Bahnsen Group.
Bank JPMorgan podał, że obecnie widzi 60 proc. szans na to, że światowa gospodarka wejdzie w recesję do końca roku, w porównaniu z 40 proc. wcześniej.
CreditSights szacuje, że tzw. wzajemne cła prezydenta Trumpa będą kosztować sektor technologiczny prawie 100 mld USD, biorąc pod uwagę proponowane stawki dla każdego kraju i wartość amerykańskiego importu technologii w ubiegłym roku. Według prognoz Rosenblatt Securities po zmianach nowy iPhone może kosztować prawie 2.300 dolarów, jeśli Apple przerzuci koszty na konsumentów.
Globalne skutki decyzji prezydenta Trumpa
W obliczu rosnącej niepewności inwestorzy masowo wycofywali kapitał z ryzykownych aktywów, kierując go w stronę bezpieczniejszych instrumentów. Japoński jen umocnił się do najwyższego poziomu od października 2024 roku, a rentowność 10-letnich japońskich obligacji spadła do dwumiesięcznego minimum, jak podaje Nikkei Asia.
Czwartkowa sesja przyniosła dramatyczne konsekwencje dla globalnych rynków kapitałowych. Według danych QUICK FactSet spadki wymazały około 3,5 biliona dolarów kapitalizacji rynkowej spółek notowanych w Japonii, Europie i USA. To najgorszy dzień dla tych rynków akcji od marca 2020 roku, kiedy wybuch pandemii COVID-19 wywołał obawy o zamrożenie światowej gospodarki.
W środę prezydent USA Donald Trump ogłosił wprowadzenie zróżnicowanych stawek celnych dla poszczególnych krajów. Najwyższe, 34-procentowe cła, nałożono na Chiny, podczas gdy Unia Europejska została objęta 20-procentową stawką, a Japonia 24-procentową. Dla wielu innych państw, w tym Wielkiej Brytanii, Arabii Saudyjskiej, Turcji, Brazylii, Singapuru, Argentyny, Nowej Zelandii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Australii i Kataru, wprowadzono 10-procentowe cła.
Trump zapowiedział również specyficzne stawki dla kolejnych krajów: 25 proc. dla Korei Południowej, 32 proc. dla Tajwanu, 46 proc. dla Wietnamu, 31 proc. dla Szwajcarii, 26 proc. dla Indii, 24 proc. dla Malezji i 17 proc. dla Izraela. Dodatkowo prezydent USA poinformował, że minimalna stawka celna dla wszystkich krajów będzie wynosić 10 proc., a import samochodów zostanie objęty 25-procentowym cłem.
Eksperci rynkowi ostrzegają, że wprowadzone cła mogą istotnie spowolnić globalny wzrost gospodarczy. Niepewność związana z nowymi barierami handlowymi pozostaje bardzo wysoka, a inwestorzy z niepokojem oczekują na potencjalne działania odwetowe ze strony innych krajów, co mogłoby doprowadzić do eskalacji napięć w światowym handlu.