500 plus nie pomaga. Niektórzy po prostu rezygnują z posiadania dzieci
Z jednej strony rodziny są liczniejsze, z drugiej jest coraz więcej takich, które dzieci nie mają w ogóle. Zdaniem ekspertów, żeby wskaźnik dzietności wzrósł, modelem rodziny musiałoby być co najmniej 2+2, a nie jak teraz 2+1.
Kobiety nie palą się do zostania matkami - taki wniosek płynie z danych GUS. W 2013 r. pierwsze dzieci w rodzinie stanowiły 49 proc. urodzeń. W 2019 r. odsetek ten wynosił 42,6 proc. - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
Dane pokazują, że jedynacy nie mają co liczyć na rodzeństwo, za to baby boom widać w przypadku dzieci trzecich, czwartych i piątych.
To może powodować powiększanie się polaryzacji między bezdzietnymi a rodzinami wielodzietnymi, czytamy w "DGP". Z badań prof. Ireny Kotowskiej, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej, wynika, że coraz częściej młodzi świadomie rezygnują z posiadania dzieci, lecz rośnie też liczba osób, które potomstwa mieć nie mogą, coraz więcej jest też singli.
Obejrzyj także: Demografia wciąż kuleje. 500+ i inne programy to za mało, wciąż ubywa nas na potęgę
Prof. Kotowska twierdzi, że jeżeli więcej dzieci będzie rodzić się tylko wciąż w tych samych rodzinach, to statystyki dzietności się nie poprawią. Jej zdaniem, żeby widać było wzrost dzietności, modelem rodziny musiałby być model 2+2 lub więcej.
Barbara Socha, pełnomocnik rządu ds. demografii, ostrzegała już wcześniej, że jeżeli nic się nie zmieni w mentalności Polaków, to do końca stulecia zostanie nas 17 mln w wariancie pesymistycznym, a w optymistycznym 21 mln. Aby zachęcić młodych do potomstwa, proponuje zmiany m.in. w systemie emerytalnym.
Z danych GUS wynika, że w Polsce wciąż mamy więcej zgonów niż urodzeń. W pierwszej połowie 2019 r. przyrost naturalny wyniósł -1,4 na 1000 ludności.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie