Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|
aktualizacja

Austria trzyma zarazę na dystans. "Chodzi nie o tylko o zasady, ale i o ich egzekwowanie"

41
Podziel się:

Polska notuje ostatnio rekordy nowych zakażeń koronawirusem. W wielu krajach przyrosty są jeszcze większe. Inaczej wygląda jednak sytuacja w Austrii, która zdaje się mieć zarazę pod kontrolą. - Rząd szybko reaguje, na przykład zarządzając powrót maseczek - tłumaczy money.pl prawnik z Wiednia. A ludzie się do tych zarządzeń stosują.

Austria nieźle radzi sobie z koronawirusem. Choć niedawno trzeba było przywracać obowiązek chodzenia w maseczkach
Austria nieźle radzi sobie z koronawirusem. Choć niedawno trzeba było przywracać obowiązek chodzenia w maseczkach (Joss Woodhead)

W Polsce notuje się ostatnio ponad 600 nowych przypadków zakażeń na dobę. W wielu innych krajach epidemia znów przybiera na sile. Chociażby w Hiszpanii - jeszcze pod koniec czerwca nowych przypadków było tam ok. 200 dziennie. 4 sierpnia było już tam ich niemal 6 tys.

Nie każdy jednak kraj jest w trudnej sytuacji. Na przykład w Austrii w szczytowym momencie było niecałe tysiąc nowych przypadków na dobę. To było jednak pod koniec marca. Krzywa ilustrująca nowe zakażenia spłaszczyła się tam jednak w połowie kwietnia. I od tego momentu sytuacja w kraju jest stosunkowo dobra. 4 sierpnia było na przykład 96 nowych zakażeń.

Ogólnie od początku epidemii w tym kraju zanotowano 21 tys. przypadków i nieco ponad 700 zgonów (dla porównania: w Polsce mieliśmy do tej pory niemal 49 tys. zakażonych i ponad 1,7 tys. zgonów).

Zobacz także: Sklepy będą wypraszać klientów bez maseczek? "Nie zgadzamy się na kary". Obejrzyj wideo:

Mateusz Madany, polski prawnik z Wiednia, przyznaje: w kraju jest poczucie, że Austria daje sobie radę w walce z epidemią. I to mimo że kraj graniczy z północnymi Włochami, a to tam na początku epidemii sytuacja była najtrudniejsza w Europie.

- Na początku wszystko wyglądało dość groźnie. Granica z Włochami została jednak bardzo uszczelniona - tłumaczy Madany.

Austria jako pierwsza zaczęła znosić ograniczenia. Markety budowlane czy sklepy ogrodnicze otwarto tam już w połowie kwietnia, kiedy cała Europa pozostawała w lockdownie. Wielu ekspertów ostrzegało wtedy, że austriacki eksperyment może mieć tragiczne skutki.

Austriacy się dostosowali

Czemu stało się dokładnie odwrotnie? - Zasady są zasadami, ale chodzi przede wszystkim o ich egzekwowanie. Austriacy generalnie się do nich dostosowali, więc sądzę, że właśnie dlatego sytuacja jest tu stosunkowo dobra - komentuje Mateusz Madany.

Prawnik zaznacza też, że choć szybko zniesiono pewne ograniczenia, to w marcu rząd w Wiedniu potrafił szybko zareagować na informacje o epidemii. - Już w połowie marca pojawiły się obostrzenia - opowiada nasz rozmówca.

I teraz rząd Austrii potrafi reagować szybko. Pod koniec lipca wrócił na przykład nakaz noszenia maseczek w sklepach czy piekarniach. Mieszkańcy austriackich miast znów się do tego szybko dostosowali. Od wprowadzenia ograniczeń nie zniesiono natomiast obowiązku zakrywania twarzy w pojazdach komunikacji miejskiej.

- Naprawdę bardzo rzadko się zdarza zobaczyć kogoś bez maseczki w metrze czy autobusie. Ludzie zresztą reagują, jak zdarzy się taka sytuacja. Ogólnie jest też respektowana zasada dystansowania społecznego. Choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Media społecznościowe żyją na przykład raz na jakiś czas wielkimi imprezami, organizowanymi przez młode osoby - komentuje prawnik z kancelarii Sokolski Madany Rechtsanwälte.

Dzieci mają wrócić do szkół, ale obawy ciągle są

Madany zaznacza, że choć w kraju nastroje są względnie dobre, to nie jest tak, że Austriacy mają poczucie, że wojna z koronawirusem została wygrana i już nie trzeba się wirusem przejmować.

Bo choć na tle Europy nowych przypadków nie ma tam zbyt dużo, to i tak jest ich więcej niż na przykład w połowie czerwca (przypomnijmy: 4 sierpnia było 96 przypadków). Wtedy bywały dni, że nowych przypadków było tylko kilkanaście na dobę. Mateusz Madany tłumaczy to przede wszystkim wakacyjnymi wyjazdami.

Podkreśla jednak, że kraj działa teraz właściwie normalnie i wszystko wskazuje na to, że dzieci bez problemu wrócą we wrześniu do szkół.

- Mają wrócić do szkół w drugim tygodniu września, czyli zgodnie z planem. Rząd pracuje nad dokładnymi wytycznymi w przypadku podejrzeń zachorowań wśród uczniów lub kadry nauczycielskiej. Szczegółowe procedury mają być wypracowane i przekazane szkołom przed rozpoczęciem roku szkolnego - dodaje.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(41)
bobib
4 lata temu
Mieszkałem tam przez ostatnie 1,5 miesiąca. Ten człowiek chyba nie wie co mówi. Austriacy są wyluzowani, nikt nie bawi się w policjantów, a i Ci nie są nadgorliwi. Ludzie w sklepach i transporcie w większości noszą maseczki, bo mają zaufanie do rządu i innych ludzi. Ale wszędzie indziej, wszyscy jak jeden mąż, hulaj dusza ... Na ulicach, parkach, knajpach pełna swawola. Autor nawet nie umie pokusić się o dokładne dane, porównywanie ilości zakażeń bez odniesienia do miliona mieszkańców, kraju o populacji 8 i 40 mln to jakby dziecko z podstawówki pisało. A procentowe statystyki dla AUT są gorsze niż dla Polski, mimo wszystko żyją spokojnie, od dawna.
pip
4 lata temu
Bzdury opowiadasz, wróciłem własnie z Karyntii, zero maseczek, nikt nie zachowuje dystansu. Austriacy nie wierzą w tego wirusa, to rozsądni ludzie. Polska powinna pójśc austriacką drogą.
Niko
4 lata temu
To jest jakiś totalny idiotyzm! Jak można proporcjonalnie porównywać ilość zakażeń w Austrii (kraj niespełna 9 mln) do PL (prawie 39mln)! Gdyby to porównać co do zaludnienia to wychodzimy znacznie lepiej niż Austria.
station
4 lata temu
ja się patrzę na ludzi bez maseczek w Polsce, nieraz rodziny z dziećmi, to jakaś zaciekłość, czy bezczelność, nie wiem co? Niewiele o ludziach w Polsce wiedziałem do tej pory. W przypadku zarządzenia: karać sprzedawców za brak maseczki klienta, klienta za brak maseczki, kierowcę za brak maseczki i całkowicie przypadkowe, lotne patrole policji. Ludzie się stosowali, ale zobaczyli, że kontroli jest mało. Jeżeli ktoś jeździł autobusem w Warszawie, to może ma inne zdanie.
Nono
4 lata temu
niestety przyłączam się do tych, którzy piszą, że to brednie. Właśnie wróciłem z Austrii i wcale nie jest tak, że są maseczki na twarzach. Bywają tam gdzie są atrakcje turystyczne, w środkach komunikacji są, a w knajpkach, na ciasnych tłocznych deptakach absolutny brak. Stacje benzynowe, punkty informacyjne to schowani za szybami pracownicy, a klienci jak kto chce. Widziałem "posiedzenie" 6 miejscowych panów po 60-tce w barze na stacji i panią podającą im kawę i nikt nie miał maseczki, nie było też szyb, a ja w maseczce wyglądałem, jakbym urwał się z Love Parade.
...
Następna strona