Szef BBN przekazał, że zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami prezydenta jest plan jego wizyty na terenach dotkniętych zniszczeniami powodziowymi.
- Prezydent przebywał będzie jutro od wczesnych godzin porannych na Dolnym Śląsku, a następnie również w innych częściach tych terenów, które najbardziej ucierpiały wskutek powodzi - oświadczył Siewiera.
Podkreślił, że wizyta zostanie zrealizowana w taki sposób, aby nie ingerować w prace służb, tak by nie zaburzać działań ratowniczych. - Jesteśmy w tej sprawie w kontakcie ze stroną rządową - dodał szef BBN.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przekazał, że wiadomo już, iż pomoc humanitarna skierowana przez Kancelarię Prezydenta - 18 ton najpotrzebniejszych artykułów - dotarła na Dolny Śląsk. Dodał, że zgodnie z deklaracją prezydenta wyasygnowane zostały również środki finansowe, a prezydencki ośrodek w Wiśle gotowy jest na przyjęcie dzieci z terenów dotkniętych kataklizmem.
Wizyta Andrzeja Dudy na południu Polski. Politolodzy podzieleni
Według politologa prof. Radosława Markowskiego nieobecność prezydenta na terenach dotkniętych powodzią spowoduje kryzys wizerunkowy Dudy.
-To, że robi kolejne głupstwo, nie jest żadnym zaskoczeniem. Nie wiem, czy może być gorzej. Potwierdza to, co wiemy od wielu lat. Nic nowego, kolejny poważny nietakt, myślę, że wizerunkowo na tym ucierpi - ocenił. Zdaniem tego politologa prezydent powinien bardziej zaangażować się w pomoc ofiarom powodzi.
Na pewno można było w te rejony pojechać, gdyby go to interesowało, ale najwyraźniej tak nie było. Kiedy narastał kryzys powodziowy, to prezydenta Dudy w ogóle nie było, pomimo tego że jest symbolicznym zwierzchnikiem Wojska Polskiego - dodał Markowski.
Innego zdania jest politolog prof. Antoni Dudek, który na pytanie, czy prezydent powinien odwiedzić tereny dotknięte powodzią, odparł, że "powinien okazać zainteresowanie, zaapelować o pomaganie, ale niekoniecznie jeżdżąc po terenach powodziowych".
Prof. Dudek zauważył, że przyjazd prezydenta na tereny dotknięte powodzią nie zmieniłby sytuacji powodzian. - Powinien jednak podjąć działania, ale równie dobrze może to zrobić z Warszawy - zaznaczył.
Politolog zwrócił również uwagę, że kluczową rolę w razie klęski żywiołowej w polskiej strukturze władzy pełni premier. - Prezydent nie musi jechać na te tereny powodziowe, bo pojechał tam premier. W strukturze władzy w Polsce to on ma znacznie więcej do zrobienia w czasie powodzi niż prezydent - podsumował.