WAŻNE
TERAZ

NFZ na krawędzi. Rząd chce zmienić prawo

Brukselscy "eksperci" od ceł? Handlujący warzywami osiągnąłby lepsze efekty [OPINIA]

Wzrosty indeksów na Wall Street utwierdziły Donalda Trumpa w przekonaniu, że rynki finansowe go kochają i przyznają mu we wszystkim rację. Po prostu wiadomość mówiąca o tym, że cła nie będą tak duże, jak się tego obawiano, podnosiła indeksy giełdowe - zwraca uwagę w opinii dla money.pl analityk Piotr Kuczyński.

 Wśród ekonomistów panuje przekonanie, że UE poniosła porażkę w negocjacjach z USA
Źródło zdjęć: © Adobe Stock, Getty Images | Andrew Harnik, ImageFlow
Piotr Kuczyński

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Zbliża się sierpień, a z nim nieunikniony koniec 90-dniowego moratorium na "cła wzajemne", które prezydent USA Donald Trump zafundował światu. Moratorium pojawiło się po tygodniu od 2 kwietnia, tj. od wielkiego "Dnia Wyzwolenia Ameryki". Wtedy doprowadziło to do paniki na rynkach. Dziś nie ma nawet śladu po tej panice. Wręcz odwrotnie - indeksy giełdowe na wielu rynkach, a przede wszystkim na Wall Street, biją rekordy, a wskaźnik telewizji CNN wchodzi w obszar "skrajna chciwość". Mało tego - znowu pojawiły się "spółki memiczne", czyli firmy, których akcje rosną po kilkadziesiąt procent na skutek zmowy małych graczy. Inaczej mówiąc, na rynkach panuje niezdrowe lekceważenie faktów.

Porozumienie UE-USA. Inwestorzy jak w przepowiedni

Można powiedzieć, że inwestorzy reagują zgodnie z przypowieścią o "powoli gotowanej żabie" lub, co wydaje mi się nawet bardziej trafne, z przypowieścią o kozie wyprowadzonej z domu. Nawiasem mówiąc, niedawno stwierdziłem, że niewielu zna tę przypowieść, więc sugeruję wrzucenie w Google haseł: "koza", "rabin", "dom". Tak czy inaczej, koza wyprowadzona z domu symbolizuje ulgę wynikającą z uniknięcia tego, co mogło być bardzo groźne.

Klasycznym przykładem była niedawna reakcja rynku japońskiego po tym, jak USA i Japonia podpisały umowę handlową, zgodnie z którą cło na japońskie towary będzie wynosiło 15 proc. Indeks Nikkei zyskał wtedy 3,7 proc., a najmocniej drożały akcje producentów samochodów. Dlaczego? Przed tą umową Trump groził cłami na auta w wysokości 25 proc., więc 15 proc. jawiło się jako duży prezent. Koza została wyprowadzona, ale cła pozostały.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie

W poniedziałek dowiedzieliśmy się, że w miniony weekend Donald Trump i Ursula von der Leyen porozumieli się i podpisali "ramowe" porozumienie. Zgodnie z dokumentem obowiązywać będą 15-proc. cła na produkty z UE (dalekie to od 0 proc. proponowanych na wstępie rozmów przez UE). Cła na leki i układy scalone będą dużo wyższe, a na stal i aluminium, tak jak Trump narzucił wcześniej, stawka wyniesie 25 proc. Poza tym UE zobowiązała się do dużych zakupów surowców energetycznych w USA oraz do wielomiliardowych inwestycji w Stanach. Nie rzuciły mi się w oczy zobowiązania USA (żart!). Według mnie to klęska UE, ale rynki się ucieszą, bo 15 proc. to mniej niż 30 proc., którymi Trump wcześniej groził.

Porażka UE

Umowa handlowa wynegocjowana przez Komisję Europejską ze Stanami Zjednoczonymi przyniesie tymczasową stabilność podmiotom gospodarczym zagrożonym eskalacją amerykańskich ceł, ale jest niezrównoważona.

Bo taka jest, ale czego można oczekiwać, jeśli już przed rozmowami, wstępnie, rezygnuje się z podatku cyfrowego na usługi amerykańskich gigantów? Mam wrażenie, że drobny przedsiębiorca handlujący warzywami na swoim małym stoisku osiągnąłby lepsze efekty w tych rozmowach niż brukselscy "eksperci".

Właśnie rozpoczynają się rozmowy USA-Chiny na temat przedłużenia ustaleń handlowych przyjętych wstępnie w Genewie i obowiązujących do 12 sierpnia. Chiny będą dużo bardziej asertywne niż Unia Europejska. Zapewne też i one w końcu jakąś umowę zawrą, ale zarówno UE, jak i Chiny i inni partnerzy USA, nie mogą być pewnie tego, że za chwilę Donald Trump nie zmieni zdania i nie podniesie znowu ceł. Dlatego też od początku należało twardo negocjować, pamiętając o akronimie TACO (ang. Trump Always Chickens Out - Trump zawsze w końcu tchórzy). Ono od dłuższego już czasu się sprawdza, ale wtedy, kiedy ma się do czynienia z twardym przeciwnikiem, a nie z kimś, kto od początku łasi się i pokazuje miękkie podbrzusze.

Nie ulega wątpliwości, że do okolic połowy sierpnia temat ceł (według mnie na chwilę) zejdzie z medialnych czołówek. Jakieś umowy USA z największymi partnerami zawrą i świat się będzie cieszył. Niesłusznie. Wyższe cła uderzą przede wszystkim w gospodarkę USA, ale nie tylko w nią. Jerome Powell, szef Fed, od dawna mówi, że co prawda skutki dla inflacji zapewne będą jednorazowe, ale nie wyklucza też dłuższego, szkodliwego działania bariery celnej USA.

Polska w korzystnym położeniu

Rzeczywiście wzrost ceł podnosi ceny produktów finalnych w Stanach i to jest ten jednorazowy efekt. Jednak to może się przełożyć na efekt drugiej rundy, czyli na wzrost płac i cen usług, co zwrotnie znowu podniesie inflację. Za czasów pierwszej kadencji Trumpa, potem Obamy i Bidena (tak, oni też podnosili cła) wzrosty ceł prowadziły do nieuniknionego wzrostu wydatków gospodarstw domowych. Tyle tylko, że poprzednie podnoszenia ceł były ograniczone do produktu czy branży, a nie do całego świata. Teraz ten wzrost wydatków doprowadzi do zmniejszenia wzrostu gospodarczego USA.

Pisałem już kiedyś tutaj o tym, ale warto przypomnieć, że uderzenie, które zaaplikował światu Donald Trump, można porównać jedynie do tego, co USA zrobiły przyjmując 13 czerwca 1930 roku ustawę Tariff Act of (zwaną ustawą Smoot-Hawley’a). Ustawa przyjęta była osiem miesięcy po krachu na Wall Street z października 1929 roku. Państwa objęte podwyżkami ceł odpowiedziały swoimi cłami, co doprowadziło do spadku eksportu USA o 67 proc. Niektórzy ekonomiści twierdzą, że to był główny czynnik Wielkiej Depresji z lat 30 XX wieku. Czy teraz też tak będzie? Nie, bo przecież globalna sytuacja gospodarcza jest dużo lepsza niż blisko sto lat temu. Jednak nie ulega wątpliwości, że wiele gospodarek otrzyma cios, który będzie bolesny.

Polska jest w dość wygodnej sytuacji, bo nasza wymiana z USA to jedynie około 5 proc. całej naszej wymiany międzynarodowej. Poza tym trudności innych państw z lokowaniem swojego eksportu w USA zapewne doprowadzą do szukania innych rynków zbytu (w tym w Polsce). To zaś może nawet obniżać inflację, ale będzie problemem dla rodzimych producentów. Jednak zmniejszenie wzrostu gospodarczego UE, a szczególnie Niemiec, też nieznacznie zaszkodzi naszemu wzrostowi gospodarczemu.

Reasumując, można powiedzieć, że wzrosty indeksów na Wall Street utwierdziły Donalda Trumpa w przekonaniu, że rynki finansowe go kochają i przyznają mu we wszystkim rację. Po prostu każda wiadomość mówiąca o tym, że cła nie będą tak duże, jak się tego obawiano, podnosiła indeksy giełdowe mimo tego, że obiektywnie taka polityka Trumpa połączona z niepewnością co do przyszłości jest szkodliwa dla globalnej gospodarki, a więc i dla zysków spółek. Tak więc Wall Street swoimi reakcjami utrwala szkodliwe dla niej samej działania administracji USA.

Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion

Źródło artykułu: money.pl
Wybrane dla Ciebie
Tak zacznie się nowy rok na rynku. Pracodawcy zabrali głos
Tak zacznie się nowy rok na rynku. Pracodawcy zabrali głos
Bunt w NBP: zarząd kontra Glapiński. Prezes przerwał posiedzenie
Bunt w NBP: zarząd kontra Glapiński. Prezes przerwał posiedzenie
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur