Budżetowa batalia o 2026 rok. Domański szuka oszczędności, resorty bronią wydatków
Minister finansów i gospodarki prowadzi rozmowy z resortami w sprawie ich przyszłorocznych planów wydatkowych. Choć przyszłoroczne wydatki ministerstw mają być wyższe niż w tym roku, to i tak momentami słychać utyskiwania wokół nawet 20-proc. cięć w wybranych pozycjach budżetowych resortów.
Proces układania przyszłorocznego budżetu państwa ruszył w lipcu. To wtedy minister Andrzej Domański rozesłał do ministerstw tzw. notę budżetową, w której przekazał resortom wstępne kwoty wydatków na 2026 oraz kolejne lata (2027-2029).
Trudne rozmowy
Aktualnie trwają negocjacje dotyczące finalnych kwot, a Domański ma już być po słowie z co najmniej kilkoma ministrami. Plan zakłada, że jeszcze w tym tygodniu wszystkie resorty pokażą, jak planują wydać zaplanowane kwoty i określić się, czy pieniędzy im wystarczy. Z definicji nie jest to prosty proces - minister finansów szuka oszczędności, a ministerstwa wolałyby widzieć wzrosty ich budżetów, zamiast cięć.
Wydatki w przyszłym roku będą wyższe niż w tym, choć jest różnie w różnych resortach - to zapewnienie, które nieoficjalnie słyszymy w resorcie finansów i gospodarki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ego w biznesie: przekleństwo czy przewaga? Bogusław Leśnodorski w Biznes Klasie
Przedstawiciel jednego z resortów relacjonuje, że w propozycji ministra finansów już dopatrzono się cięć. - Miejscami sięgają 20 proc. - wskazuje i dodaje, że rozmowy nie są łatwe.
Po pierwsze dlatego, że między ministerstwami nie ma jakiegoś szczególnego przepływu informacji o tym, komu i ile Andrzej Domański zamierza przyznać środków na przyszły rok. Jak słyszymy, nikt nie chce się zbytnio odsłaniać w toku negocjacji, a inni ministrowie są traktowani jako potencjalni konkurenci o udział w budżetowym torcie.
Po drugie, chodzi o kwestie techniczne. - Dostajemy specjalne tabelki do wypełnienia, tam trzeba wpisywać poszczególne pozycje wydatkowe, poruszając się w ramach proponowanej przez resort finansów ogólnej kwoty. Zaprojektowane jest to tak, że nie można zaplanować o złotówkę więcej niż to, co wynika z propozycji Ministerstwa Finansów - wskazuje rozmówca z rządu.
Jak słyszymy limity niższe od tegorocznych w niektórych pozycjach przyszły także do resortu nauki. - Mamy kiepską sytuację zwłaszcza w instytutach PAN, tu nie ma na czym oszczędzać - zauważa nasz rozmówca. Z kolei w resorcie edukacji narodowej słychać o cięciach, ale nie drastycznych. Z drugiej strony to resort, który ma spore pozycje "pozabudżetowe".
Budżet resortowy nie do końca tyczy się potrzeb oświatowych (wcześniej rozumiane jako "subwencja oświatowa" - przyp. red.). Potrzeby oświatowe w 2026 roku mają wynosić 115 mld zł, a w 2023 r. to było 64,5 mld zł subwencji oświatowej i 1,9 mld zł na edukację przedszkolną. To niesamowity skok dla budżetu państwa z punktu widzenia oświaty - mówiła w programie "Tłit" Wirtualnej Polski Katarzyna Lubnauer, wiceminister edukacji narodowej.
Wytyczne do zaciskania pasa
W pismach do resortów znalazły się wytyczne kładące nacisk na oszczędności. MF pisze, że w projektach planów finansowych jednostek sektora finansów publicznych wysokość wydatków nie powinna być wyższa od przewidzianej na 2025 rok z ewentualną poprawką na zapowiadaną 3-proc. podwyżkę płac w budżetówce. Jednocześnie, resort finansów zastrzega, że przy planowaniu powtarzających się wydatków, należy weryfikować ich wysokość.
Jak zwraca uwagę MF, "za niewłaściwe należy uznać planowanie na tym samym poziomie wydatków, które w poprzednich latach były realizowane znacznie poniżej planu". I jak słyszymy w MF, resort chce się dobrać do tego typu zaskórników w innych resortach. - Ta historia się powtarza, resorty co roku nie wydają sporej części pieniędzy, a potem w planie budżetu zapisują je na zawyżonym poziomie - zauważa rozmówca z MF. Ogólnie rzecz biorąc, z pisma wyłania się duża tendencja do oszczędności.
Wymagający budżet na 2026 rok
Pismo i głosy z resortów sugerują, że szykuje się oszczędny budżet na rok 2026. Wiceminister finansów Hanna Majszczyk, która składa budżet, gdzie może szuka oszczędności, tym bardziej że musi znaleźć miejsce na rosnące pozycje wydatkowe dotyczące tzw. wydatków sztywnych, czyli tych wynikających z ustaw. Chodzi np. o waloryzację emerytur i rent. Jej koszt ogółem w 2026 r., przy prognozie wzrostu świadczeń o 4,9 proc., szacowany jest na kwotę około 22 mld zł. To prognoza łącznie ze skutkiem finansowym podwyższenia wysokości dodatkowych rocznych świadczeń pieniężnych tzw. 13. i 14. emerytury. A to tylko koszt podwyżek, ponieważ koszty wypłacanych rent i emerytur to ponad 400 mld zł.
Jedną z największych pozycji będą wydatki na obronę, które zbliżą się zapewne do 5 proc. PKB, czyli około 200 mld zł.
Do tego dochodzi koszt podwyżek płac w budżetówce. Proponowane przez rząd 3 proc. w 2026 r. to wydatek dla budżetu na poziomie ok. 6,8 mld zł. Informował o tym niedawno na posiedzeniu RDS wiceminister finansów Jurand Drop.
Oprócz tego są jeszcze wydatki na transfery, takie jak 800 plus, to ponad 62 mld zł, bez wypłat na dzieci z Ukrainy, czy "Aktywny rodzic", czyli popularne babciowe, to 8,5 mld zł. Choć w tym przypadku wydatki oscylują na podobnym poziomie co w tym roku, bo te świadczenia nie są waloryzowane. Z kolei w przypadku ochrony zdrowia budżet szykuje na przyszły rok dotację w wysokości 26 mld zł, to o 8 mld zł więcej niż planowano na ten rok, choć ostatnie kilka lat pokazuje, że zawsze jest ona niedoszacowana.
Dogrywka
Szefów resortów czeka niedługo gorąca budżetowa dogrywka. Do 6 września resorty powinny pokazać swoje propozycje na przyszły rok, a potem zacznie się runda dogrywkowa i przeciąganie budżetowej liny. Już dziś widać, że niektóre pozycje będą trudne do obronienia, nauczyciele szykują tuż po wakacjach akcję protestacyjną, bo nie chcą się pogodzić z 3-proc. podwyżką. I zapewne jesienią to będzie jeden z bardziej zapalnych punktów w budżecie.
Z drugiej strony MF gra o wysoką stawkę. Presja na trzymanie wydatków w ryzach to z jednej strony efekt bardzo wysokiego deficytu w sektorze finansów publicznych, który ma wynieść w tym roku 6,4 proc., a w przyszłym spadnie do 6,1 proc. Polska jest w procedurze nadmiernego deficytu i powinna różnicę między wydatkami a dochodami zmniejszać, tym bardziej że wysoki poziom deficytu jest utrzymywany od 2023 roku, kiedy przebił 5 proc. PKB. A wkrótce poziom długu w relacji do PKB liczony metodologią unijną przekroczy 60 proc. PKB.
Z drugiej strony można się spodziewać, że oszczędnościowe ruchy w budżecie na 2026 rok mogą być też motywowane tym, żeby zrobić miejsce pod jakieś wyborcze gesty w budżecie na 2027 r. Wtedy bowiem na jesieni mają się odbyć wybory parlamentarne.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl