Notowania ropy Brent (ropa europejska) rosły w niedzielę o nawet 19,5 proc. do 71,95 dol. za baryłkę. To najwyższe ceny od maja. Przy tym tak wielkiego wzrostu ceny nie było od 1991 roku, czyli od czasu wojny w Zatoce Perskiej.
Wzrost na szczęście się nie utrzymał i w poniedziałek cena spadła. Ropa jest w poniedziałek o 10 proc. droższa niż w piątek. Tak czy inaczej wkrótce powinniśmy te zmiany zaobserwować na stacjach. Cena hurtowa w Orlenie w sobotę jeszcze spadała, więc być może to ostatnia chwila, żeby kupić tańsze paliwo.
Zobacz też: Drożyzna na stacjach benzynowych. "Do wysokich cen trzeba się przyzwyczaić"
Powodem jest atak dronowy na rafinerie w Arabii Saudyjskiej. Podejrzewany jest jednak też udział Iranu i wykorzystanie pocisków rakietowych. Wstępne informacje wskazywały na atak z Jemenu. Zresztą przyznały się do ataku szyickie grupy terrorystów.
Zniszczone zostały dwie instalacje naftowe w miastach Bukajk Abqaiq i Churajs Khurais we wschodniej części Arabii Saudyjskiej. Były odpowiedzialne za połowę wydobycia państwowej firmy Saudi Aramco, a zarazem za ponad 5 proc. światowej podaży ropy. W ataku zniszczono pięć wież stabilizacyjnych i ich odbudowa zajmie miesiące - wskazał konsultant odpytywany przez Reutersa.
Skoro podaż spada, a popyt nie, to naturalne jest, że cena ropy szybuje w górę. Atak zmniejszy produkcję saudyjską o aż 5,7 mln baryłek dziennie. Saudi Aramco nie podała, kiedy przywrócić produkcję. Podano tylko, że zajmie to "tygodnie, nie dni" - informuje Reuters. Jeszcze w tym tygodniu eksport się utrzyma, bo królestwo skorzysta ze swoich olbrzymich magazynów - dowiedziała się agencja.
A więc, wojna?
Swoje magazyny otwierają też USA. Prezydent Donald Trump zgodził się na skorzystanie z rezerw strategicznych, jeśli to będzie potrzebne. Trump zresztą ogłosił, że atak spotka się z odpowiedzią. "Istnieje powód, by sądzić, że znamy sprawcę, został namierzony i broń mamy już załadowaną" poinformował prezydent na twitterze. Oskarża Iran i niewykluczona jest wojna. Co dodatkowo wzmaga niepokoje na światowych rynkach.
Do ataku przyznali się co prawda jemeńscy Huti, ale to nie wyklucza odpowiedzialności Iranu. To terroryści szyiccy, a największym państwem szyickim jest Iran. Saudyjczycy zwalczają Huti już od czterech lat i jest to element regionalnego konfliktu dwóch potęg świata islamskiego: sunnickiej Arabii Saudyjskiej i szyickiego Iranu.
Sekretarz stanu USA Mike Pompeo otwarcie oskarżył o atak Iran. Irański minister spraw zagranicznych nazwał to nonsensem. Zarazem Irańczycy poinformowali, że są gotowi do wojny. "Wszystkie bazy i lotniskowce amerykańskie są w zasięgu naszych rakiet" - powiedział jeden z irańskich przywódców Amirali Hajizadeh.
Źródło Reutersa poinformowało, że było 19 punktów ataku w saudyjskie instalacje, a celem była północno-zachodnia ich część. Terroryści Hutu informowali o dziesięciu dronach.
Saudowie już wcześniej oskarżali Iran o ataki na swoje stacje pompujące ropę, ale Iran zawsze się tego wypierał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl