Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Putin ma nowego sojusznika w Europie. Zagrozili Ukrainie

Podziel się:

Serbia od lat chce wstąpić do Unii Europejskiej. Jej akcesję może zablokować stosunek Belgradu do Moskwy. Bałkański kraj nie zamyka się jednak na żaden krąg geopolityczny. W efekcie przez europejskich przywódców może być postrzegany jako cichy sojusznik Władimira Putina.

Putin ma nowego sojusznika w Europie. Zagrozili Ukrainie
Prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Serbii Aleksandar Vučić (Bloomberg, Getty Images, OLIVER BUNIC)

Blady strach padł na Budapeszt, gdy Ukraina zapowiedziała, że nie będzie renegocjować umowy z Rosją dotyczącą przesyłu surowców energetycznych przez jej terytorium. To jeden z kierunków dostaw gazu z Rosji do Węgier. Jednak pomocną dłoń do swoich sąsiadów wyciągnęła Serbia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy szantaż Putina. "Desperacja. Stawia wszystko na jedną kartę"

Sojusznik Putina czy Zachodu?

Jak już pisaliśmy w money.pl, import gazu z Rosji stanowi aż 81 proc. dostaw do Serbii. Błękitne paliwo płynie głównie przez przedłużenie podmorskiego rurociągu TurkStream, po cenach niższych niż rynkowe. Gazprom jest jedynym dostawcą gazu ziemnego i większościowym właścicielem obu rurociągów dostarczających rosyjski gaz do Serbii. Ponadto jednostka rosyjskiego koncernu jest współwłaścicielem serbskiego magazynu gazu Banatski Dvor.

Jaki jest stosunek Serbii do Rosji? Na tak postawione pytanie Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy odpowiada: nieco bardziej zawiły, niż wydaje się na pierwszy rzut oka.

– Już od czasów socjalistycznej Jugosławii Serbia prowadzi politykę, którą określa się jako wielowektorową lub polityką grania na wielu fortepianach. Jednym z czterech głównych wektorów polityki zagranicznej jest właśnie Rosja. Pozostałymi: Chiny, Stany ZjednoczoneUnia Europejska – mówi ekspert w rozmowie z money.pl.

Bliskie więzi Belgradu i Moskwy

Nasz rozmówca dodaje, że serbsko-rosyjskie kontakty, choć są uznawane za zażyłe, to w rzeczywistości są zniuansowane. Wymienia pięć obszarów dwustronnych relacji:

  1. polityczne,
  2. gospodarczo-energetyczne,
  3. religijno-historyczne,
  4. wojskowe,
  5. personalne pomiędzy elitami politycznymi.

Jeśli chodzi o pierwszy obszar, to Serbia często korzysta ze wsparcia Rosji na posiedzeniach ONZ, gdy na agendę wchodzi kwestia uznania Kosowa i dopuszczenia go do organizacji. Pod koniec zeszłego roku zresztą nad Europą wisiało widmo drugiej wojny na kontynencie. Spór o tablice rejestracyjne między obydwoma krajami mógł skończyć się krwawo, ponieważ Serbia postawiła w stan gotowości swoją armię.

Skupmy się teraz na religii. Choć autokefalia serbska jest uznawana w świecie prawosławnym, to jednak związki pomiędzy nią a Kościołem moskiewskim pozostają bardzo bliskie. W obu przypadkach zresztą ośrodki religijne pozostają blisko władzy, co przynosi im szereg korzyści, m.in. finansowe.

Bliskie kontakty z Kremlem

W kwestii wojskowości Serbia stara się utrzymywać bliskie relacje ze wszystkimi czterema wymienionymi sojusznikami. Od Rosji kupuje część uzbrojenia, organizuje też wspólne manewry wojskowe. W Serbii znajduje się też wspólna baza wojskowa. Choć jej nazwa to Rosyjsko-Serbskie Centrum Humanitarne, to w rzeczywistości ma ona pełnić funkcje wywiadowcze. Moskwa dzięki niej może w większym stopniu monitorować sytuację na Bałkanach.

I wreszcie ostatni filar – związki personalne pomiędzy elitami politycznymi. Chodzi tu o polityków serbskich, którzy są otwarcie prorosyjscy. Przykładami są Aleksandar Vulin, szef serbskiego wywiadu, i Ivica Dačić, minister spraw zagranicznych, którzy regularnie bywają na Kremlu i wcale się z tym nie kryją. Ekspert nazywa ich "lewą prorosyjską nogą w Serbii".

– Oni nie balansują w swoim przekazie, tylko otwarcie opowiadają się za aktywnym kursem na kierunku wschodnim – wyjaśnia.

Społeczeństwo jest podzielone

Niejednoznaczna jest też postawa serbskiego społeczeństwa względem Rosji i wojny w Ukrainie. Przekaz medialny jest w dużej mierze kontrolowany przez władzę, a dominuje w nim narracja prorosyjska.

Jeszcze na początku wojny mieliśmy przykłady dezinformacji, kłamstw i powielania kremlowskiej propagandy. Legendą obrosła już okładka jednego z serbskich tabloidów z lutego 2022 r., która mówiła o tym, że to Ukraina napadła Rosję – wyjaśnia Jakub Bielamowicz.

Podkreśla jednocześnie, że spora grupa Serbów – w niektórych badaniach szacowana nawet na połowę narodu – sympatyzuje z Rosją i utożsamia się z prokremlowskim przekazem. Z jednej strony dlatego, że są odbiorcami mediów, a z drugiej – spora grupa po prostu sympatyzuje ze Wschodem. Zarazem 20-30 proc. narodu odrzuca narrację prorosyjską i sympatyzuje z Ukrainą.

Pewną sympatię pokazuje też kwestia paszportowa. Jak ostatnio wskazała serbska redakcja Radia Wolna Europa, na 10 wydanych w 2023 r. obcokrajowcom paszportów sześć przypadło obywatelom Rosji. Trend utrzymał się mimo wybuchu wojny. W 2023 r. serbski paszport otrzymało 76 obcokrajowców, z których 43 miało obywatelstwo Rosji – na liście tej znajdują się przede wszystkim sportowcy i biznesmeni. W porównaniu do danych za 2022 i 2021 r. liczba Rosjan, którzy otrzymali serbski paszport, wzrosła trzykrotnie.

– Jeśli chodzi o wojnę, to oficjalnie Serbia deklaruje neutralność wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Dlatego też nie przyłączała się do sankcji od 2014 r., tylko sugerowała, że może będzie musiała podjąć tę trudną decyzję, ale robiła to tylko po to, by przeczekać największą presję. Jej stosunek oceniłbym jako mieszany. Oficjalnie Belgrad jest neutralny, ale po cichu sprzyja Moskwie. Jednak z Kijowem też ma pewne więzi – podkreśla nasz rozmówca.

Serbia zagroziła Ukrainie

Ekspert Instytutu Nowej Europy przypomina o doniesieniach Pentagonu, z których wynika, że Serbia dostarcza uzbrojenie Ukrainie. Serbskie zakłady zbrojne wciąż bowiem produkują amunicję radzieckiego typu, która jest wykorzystywana przez wojsko ukraińskie. – Mówi się, że firmom produkującym broń w Serbii już dawno tak dobrze się nie wiodło. W ten sposób Belgrad uzależnia od siebie Ukrainę i powstrzymuje ją, a także Zachód, przed niekorzystnymi dla siebie decyzjami – stwierdził Jakub Bielamowicz.

W ostatnich dniach doszło do spotkania prezydentów obu państw. Wyszedł z niego dość jasny komunikat, który ekspert odczytał w następujący sposób: jeżeli Ukraina zmieni swoje stanowisko w sprawie uznawania Kosowa (a do tej pory go nie uznała), "będzie musiała liczyć się z poważnymi konsekwencjami".

Ci, którzy śledzą ten odcinek polityki zagranicznej, jasno odczytali to jako groźbę wstrzymania dostaw broni – stwierdził nasz rozmówca.

Chińskie wpływy też są silne

Osobnym wątkiem jest też kwestia relacji serbsko-chińskich. W ostatnich dniach brytyjski "The Times" podał, że Chiny wciąż mocno inwestują w gospodarkę tego bałkańskiego państwa. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne Państwa Środka osiągnęły w 2022 r. wartość 1,4 mld euro, przy 1,44 mld euro zainwestowanych łącznie przez Unię Europejską.

Amerykański think tank American Enterprise Institute dodał z kolei, że od 2010 r. do końca 2022 r. Chiny zainwestowały w Serbii 17,3 mld dolarów. "To wyraz chińskiej determinacji stworzenia z Serbii swojego przyczółka na granicach Europy, co podkopuje unijne starania zbliżenia kraju ze wspólnotą" – napisał dziennik.

– Serbia okazała się bardzo efektywnym instrumentem w rękach chińskiej dyplomacji – ocenił w rozmowie z "Timesem" Stefan Vladisavljev, ekspert specjalizujący się w serbsko-chińskich relacjach.

Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl